ŁKS gra w Płocku z Wisłą

Piłkarze ŁKS-u Łomża już po ostatniej kolejce mogli cieszyć się z utrzymania w II lidze, ale przegrali z najsłabszym zespołem rozgrywek i radość musieli odłożyć przynajmniej do środy. Niewykluczone jednak, że świętować będą mogli dopiero w sobotę, gdyż trudno przypuszczać, że w środę wygrają w Płocku.

Łomżanie potrafią mobilizować się na mecze z ekipami z czołówki i sprawić olbrzymią niespodziankę - pokonując Lechię Gdańsk - aby chwilę później dostać baty od zespołu z dolnych rejonów tabeli. Tak też było w sobotę, gdy na własnym stadionie przegrali 0:2 z ostatnim w tabeli Pelikanem Łowicz.

- Niestety, moi piłkarze w tym meczu poczuli się zbyt pewni siebie. Myśleli, że spokojnie wygrają i utrzymają się w lidze, a to nie jest takie proste - mówi trener ŁKS-u Czesław Jakołcewicz. - Chociaż trzeba też dodać, że jedną z przyczyn ostatniej porażki było zmęczenie zawodników. Rozegrali w ciągu miesiąca osiem spotkań i to się odbija na ich dyspozycji. Niestety, nie zostali dobrze przygotowani do sezonu; albo inaczej - przygotowania rozpoczęto zbyt późno i teraz mamy taki, a nie inny tego obraz. Musimy jakoś jeszcze dograć dwa spotkania, które mamy do końca sezonu.

Piłkarze ŁKS-u nie mogą tylko ich dograć, powinni pokusić się o kolejne punkty. Co prawda nad 17. pozycją w tabeli, która w tym momencie oznacza spadek, mają cztery "oczka" przewagi, ale do zdobycia zostało przecież jeszcze sześć punktów.

Trudno przypuszczać, że dziś podopieczni trenera Jakołcewicza wygrają. Chociaż niewykluczone, że szkoleniowcowi uda się dodatkowo zmotywować piłkarzy. Jemu bowiem powinno niezwykle zależeć na wygraniu tego spotkania. Przypomnijmy, że właśnie do klubu z Płocka odszedł on z Łomży w końcówce poprzedniego sezonu. Tam nie okazał się cudotwórcą i Wisła spadła z ekstraklasy. Potem w jesiennych meczach zespół spisywał się słabo i Jakołcewicz stracił posadę trenera.

- Jestem zaskoczony i odczuwam żal, że nie pozwolono mi dokończyć tego, co zacząłem - mówił po zwolnieniu. - Założenie było takie, bym z drużyną stworzoną w trzy miesiące z kilkunastu nowych zawodników zdobył jak najwięcej punktów w rundzie jesiennej. Ta runda miała być takim stanem przejściowym. Jednak widocznie władze klubu miały inne plany i podziękowały mi jeszcze przed końcem pierwszej rundy. A przecież to nie ja biegam po boisku i nie jest moją winą, że piłkarze nie chcieli wypełniać moich zaleceń.

Teraz szkoleniowiec nie chce już wracać do przeszłości.

- Dla mnie Wisła to zamknięty rozdział, a to starcie jest tak samo ważne, jak każde inne - kwituje Jakołcewicz, ale po chwili dodaje: - Na pewno wywalczenie choćby punktu da mi satysfakcję.

W ekipie z Płocka są też osoby, które do niedawna były w Łomży. W trakcie przerwy w rozgrywkach do Wisły z ŁKS-u zostali wypożyczeni Tomasz Łuba i Łukasz Adamski.

- Raczej nie zagram, gdyż jestem poobijany po ostatnim meczu - mówi Adamski. - Szkoda, że tak się stało, bo nigdy nie grałem przeciwko ŁKS-owi, ale nie ma co ryzykować zdrowia, skoro praktycznie już o nic nie walczymy w tym sezonie. Przyjdę na stadion tylko pokibicować i spotkać się z byłymi kolegami.

Najprawdopodobniej wystąpi za to Łuba, który w odróżnieniu do Adamskiego raczej nie zostanie w Płocku. A Wisłę czekają spore zmiany. Na pewno w nowym sezonie poprowadzi ją nowy szkoleniowiec. Kandydatami do objęcia funkcji trenera są: Mirosław Jabłoński, Ryszard Wieczorek, Wojciech Stawowy, Michał Probierz i Grzegorz Wenerski. Być może nowy szkoleniowiec zostanie wybrany już dziś, a za zadanie w przyszłym sezonie będzie miał realizację celu, który teraz się nie powiódł, czyli awans do ekstraklasy.

Postawa płocczan w tym sezonie to jedno z największych rozczarowań II ligi. Zespół miał bowiem bić się o awans, a rozgrywki skończy w środku tabeli. Na nic zdały się wzmocnienia poczynione podczas przerwy w rozgrywkach, m.in. Jacek Wiśniewski (Cracovia), Bartosz Wiśniewski (Znicz Pruszków) oraz Wahan Geworgian (Jagiellonia).

- Nie mnie to wszystko oceniać, ale na pewno zostały popełnione błędy, skoro tak się kończy - stwierdza Adamski. - Zespół mamy naprawdę mocny, ale jakoś nie zaskoczył, tak jak powinien.

W zachowaniu czystego konta być może łomżanom pomoże dziś Paweł Pronaj. Bramkarz, który miał pauzować do końca sezonu z powodu kontuzji, szybciej niż się spodziewano, wrócił do zdrowia.

- Powrót Pronaja to radosna wiadomość, ale niestety rozsypała mi się obrona. Nie zagrają Krzysztof Janicki i Cezary Stefańczyk, i mam spory problem, jak złożyć defensywę. Niestety obawiam się, że sobotni mecz w ostatniej kolejce z Kmitą Zabierzów będzie naszym meczem o życie - podsumowuje Jakołcewicz.

Program spotkań 33. kolejki

Wszystkie mecze w środę o godz. 17 : Wisła Płock - ŁKS Łomża (sędziuje Tomasz Cwalina z Gdańska); Piast Gliwice - GKS Jastrzębie Zdrój; Tur Turek - Polonia Warszawa; Arka Gdynia - Odra Opole; Stal Stalowa Wola - Motor Lublin; Śląsk Wrocław - Lechia Gdańsk; Znicz Pruszków - Warta Poznań; GKS Katowice - Podbeskidzie Bielsko-Biała; Kmita Zabierzów - Pelikan Łowicz.

Tabela II ligi

16. ŁKS Łomża 32 29 31:55

Arka została ukarana pięcioma punktami karnymi za udział w korupcji, a Podbeskidzie sześcioma

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.