Głównym sędzią sobotniego meczu na stadionie Edwarda Hodury w Sopocie będzie Marcin Zeszutek. Na liniach pomogą mu Tomasz Jarowicz i Grzegorz Szostek. Zeszutek i Jarowicz to byli rugbiści sopockiego Ogniwa, jeszcze niedawno bronili barw klubu z ul. Jana z Kolna. Szostek to z kolei były trener sopockich juniorów, ojciec byłego gracza Ogniwa, dziś zawodnika gdyńskiej Arki - Łukasza.
Grzegorz Borkowski, sekretarz Polskiego Związku Rugby: - Zdaję sobie sprawę, że sytuacja może budzić kontrowersje, ale mamy w Polsce zaledwie 12 arbitrów, którzy mogą sędziować zawody na poziomie I-ligowym. Poza tym, same kluby zwracają się do nas, by jak najczęściej wyznaczać na ich mecze sędziów z regionu. Chodzi o to, żeby zminimalizować koszty gospodarzom spotkań, którzy muszą zapłacić za pracę i dojazd sędziów. Arbiter główny za mecz dostaje od klubu 200 zł plus zwrot kosztów dojazdu, liniowi otrzymują po 100 zł i także zwrot za dojazd. Odpowiedzialny za obsadę sędziowską meczu w Sopocie jest Leszek Zabłocki, prezes kolegium sędziów PZR. - Polskie kluby są biedne, więc przyjęliśmy zasadę, że mecze do ćwierćfinałów Pucharu Polski będą sędziować tylko sędziowie z regionu, czy miasta, w którym jest mecz - argumentuje Zabłocki. Dopiero od półfinałów głównymi sędziami będą przyjezdni.
Leszek Zabłocki, który sam jest sędzią, znajduje jeszcze inne argumenty za tym, by spotkanie Ogniwa z Lechią prowadziła trojka: Zeszutek-Jarowicz-Szostek. - Pierwszy z nich jest sędzią międzynarodowym, który niedawno wrócił z Chile, gdzie były rozgrywane mistrzostwa świata juniorów, zebrał tam dobre recenzje - mówi "Gazecie" Zabłocki. Jarowicz to też arbiter międzynarodowy, a Szostek jest z Gdyni. Cała trójka to jedni z najlepszych polskich sędziów, więc ani Ogniwo, ani Lechia nie powinny mieć co do nich obiekcji. I jeszcze jedno: to, że w Trójmieście jest tak mało sędziów, nie jest naszą winą. Przecież nic nie stoi na przeszkodzie, by Lechia, czy Arka namówiły któregoś ze swoich byłych rugbistów na kurs sędziowski.
W niezręcznej sytuacji, oprócz sędziów, będą także trenerzy obu drużyn. Dla Jerzego Jumasa, szkoleniowca Ogniwa, nie ulega wątpliwości, że tego rodzaju oszczędności to "wylewanie dziecka z kąpielą". - To prawda, że liczymy każdą złotówkę, ale nie można oszczędzać w ten sposób, bo łatwo można wypaczyć sens sportowej rywalizacji - mówi "Gazecie" Jumas.
Marek Płonka, II trener Lechii: - Chcemy i musimy ten mecz wygrać, bez względu na to, kto będzie go sędziować. Na pewno będziemy ten mecz filmować, jeśli będą jakieś kontrowersje wszystko będzie na płycie DVD, którą wyślemy do związku.
Sędzia Grzegorz Szostek nie widzi problemu. - Żaden z nas nie jest już związany z Ogniwem, ja nie pracuję w Ogniwie już od dwóch lat, Marcin i Tomek też dawno skończyli kariery, więc nikt nie powinien mieć wątpliwości. Będziemy w pełni obiektywni - deklaruje Szostek.
Zwycięzca sobotniego meczu (początek godz. 15, wstęp wolny) trafi w półfinale na Orkan Sochaczew. W drugim półfinale Folc AZS Warszawa zmierzy się z Budowlanymi Łódź. W ten weekend I liga nie gra, bo reprezentacja Polski ma na Malcie ostatni mecz w Dywizji 2 B Pucharu Europy Narodów. Od przyszłego sezonu nasi rugbiści będą występować w wyższej klasie, czyli Dywizji 2 A.