Wynik lepszy od gry szczypiornistów

Szczypiorniści Travelandu Społem Olsztyn zakończyli zmagania w sezonie 2007/2008 na dziewiątym miejscu w tabeli ekstraklasy. W ostatnim spotkaniu okazali się lepsi od rywali zza miedzy Techtransu Daradu Elbląg, wygrywając 26:22 (10:8)

Wcześniejsze spotkania pomiędzy obiema drużynami wyzwalały u zawodników wiele sportowej złości. W minioną sobotę było zupełnie inaczej, bo olsztynianie w poprzednim tygodniu zapewnili sobie utrzymanie na najwyższym szczeblu rozgrywek (po wygranej z Olimpią Piekary Śląskie). Z kolei elblążanie po dwóch sezonach występów w ekstraklasie spadli do pierwszej ligi. Z trybun wyglądało to tak, jakby zawodnicy gospodarzy i gości przyszli do Uranii, by mecz o tzw. pietruszkę nie zakończył się walkowerem. Zafundowali tym samym kibicom pokaz, jak nie powinno się grać w piłkę ręczną. Liczne błędy w obronie, nieskuteczność pod bramką rywali, strata piłki w prostych sytuacjach nie przyczyniły się do podwyższenia poziomu widowiska. Wyznacznikiem zaciętości spotkania były także kary dla szczypiornistów - olsztynianie na ławce kar usiedli tylko trzykrotnie, natomiast jedną karę więcej zapisali na koncie podopieczni Ryszarda Słaby.

Z dobrej strony pokazał się Adam Wolański, bramkarz Travelandu, który nieraz ratował swoją drużynę przed utratą bramek, podobnie jak jego zmiennik Wojciech Boniecki.

Od 16 minuty, kiedy na tablicy wyników widniał rezultat 5:5, drużyna ze stolicy Warmii i Mazur po trafieniach m.in. Adama Waśki, Krzysztofa Maciejewskiego odjechała przeciwnikom na cztery bramki (9:5). Niestety gospodarze tego dnia nie potrafili skutecznie wykorzystywać rzutów karnych - zawodzili: Marcin Malewski, Piotr Frelek (na dwa rzuty trafił raz) oraz Mateusz Kopyciński. Do przerwy olsztynianie nie oddali prowadzenia, wygrywając 10:8. Sytuacja nie zmieniła się w drugiej połowie, choć gospodarze w dalszym ciągu kontrolowali przebieg pojedynku, wygrywając nawet 14:9. Jest już tradycją, że ich gra radykalnie zmienia się na gorsze w okolicach 45 minuty, zatem widzowie z niepokojem spoglądali na tablicę świetlną w hali Urania. Obawy potwierdziły się, bo już w 52 minucie Techtrans przegrywał zaledwie jedną bramką (20:19). By nie dać się dogonić w samej końcówce, podopieczni duetu trenerskiego Zdzisław Czoska - Mieczysław Nowak nieco przyśpieszyli grę i dlatego mogli cieszyć się ze zwycięstwa 26:22.

Bardziej od wyniku miłośników tej dyscypliny sportu już teraz interesują zmiany, jakie w niedługim czasie mają zajść w drużynie Travelandu. W sobotę na trybunach pojawili się Krzysztof Szymkowiak i Adam Tetyk - być może w barwach Olsztyna ponownie wybiegną na ligowe parkiety w przyszłym sezonie. Tych, jak i innych szczypiornistów, którzy wywalczyli awans do ekstraklasy, będziemy mogli zobaczyć w akcji już 14 maja. Wówczas w sali V LO (przy ul. Krasickiego) zagrają charytatywny mecz z obecnymi zawodnikami Travelandu Społem.

Traveland : Wolański, Boniecki - Frelek 2, Bystram 1, Wasilenko, Maciejewski 1, Krawczyk 4, Waśko 2, Zyśk 3, Garbacewicz, Kwiecień, Kopyciński 4, Malewski 4, Boneczko 5

kary: Wasilenko, Maciejewski, Garbacewicz

Techtrans : Stankiewicz, Wróbel - Marzec 3, Cielątkowski, Perwenis 2, Borsukowicz 3, Jankowski 1, Korzeniowski 4, Januszewski 1, Gujski 4, Maluchnik 4, Sadowski, Malandy, Fonferek

kary: Marzec, Maluchnik, Fonferek, Malandy

Dla Gazety

Mariusz Gujski, zawodnik Techtransu

Był to ostatni mecz i poziom pozostawia wiele do życzenia. To wynikało ze zmęczenia sezonu. Czy będę w przyszłym sezonie występował w Olsztynie? Na razie trudno mi jest na to pytanie odpowiedzieć. Obecnie jest to około 40 proc., bo w grę wchodzą także inne kluby. Myślę, że na przełomie tygodnia powinienem już wiedzieć, w jakim zespole wyląduję.

Mieczysław Nowak, szkoleniowiec Travelandu

Elbląg gra zawsze zróżnicowaną obroną, do której trudno jest się dostosować. Uważam, że zawodnicy zdali egzamin, ale zawiodły sytuacje sam na sam. Gdybyśmy ich nie marnowali, to końcówka nie byłaby tak nerwowa. Najważniejsze jednak, że zajęliśmy gwarantujące bezpieczeństwo miejsce w lidze po play-offach.

Copyright © Agora SA