Grupa Drozda na trzy miesiące przed igrzyskami

PŁYWANIE. Katarzyna Baranowska, Mateusz Sawrymowicz i Przemysław Stańczyk od blisko dwóch tygodni trenują na krótkim basenie w Szczecinie. Od przyszłego tygodnia reprezentanci MKP przeniosą się na zgrupowanie do Ostrowca Świętokrzyskiego.

Szczecińscy pływacy z kwietniowych mistrzostw świata w Manchesterze na krótkim basenie wrócili z jednym medalem (brązem) Mateusza Sawrymowicza wywalczonym na dystansie 1500 m. Mistrz świata z Melbourne potwierdził swoją mocną pozycję, ale szkoleniowiec nie mógł być zadowolony z występów. Przemek i Kasia nie kwalifikowali się do finałów. - To nie był moment na wielkie wyczyny i rewelacyjne wyniki. Tytuł mistrza nie jest równoznaczny z tym, że cały czas jest się na szczycie z urzędu. Cały czas trzeba pracować na dobrą dyspozycję - uspokajał trener koordynator MKP, Jerzy Troszczyński.

Opiekun trójki kadrowiczów Mirosław Drozd nie spodziewał się czasów na miarę życiówek, a zawody zamykające sezon startowy tylko potwierdziły jego wcześniejsze przypuszczenia. - Różne przyczyny chodziły mi po głowie, ale sprawdziło się to, co mówiłem po ME w Eindhoven. Zabrakło gór, za dużo było innych startów. Zabrakło czasu, żeby zbudować wytrzymałość - mówi szkoleniowiec.

Bezpośrednio przed wylotem na Wyspy, Drozd narzekał na brak mobilizacji w grupie i przygnębienie brakiem oczekiwanych wyników. - Myślę, że teraz, kiedy jesteśmy w Szczecinie, zawodnikom uda się złapać nieco oddechu. Po chłopakach już widzę, że wraca im zapał, znowu wrócili do ścigania się ze sobą podczas treningów. Gorzej z Kasią, która ma słabszą frekwencję na zajęciach. Trzeba sobie w miarę szybko uświadomić, że to ostatni dzwonek, żeby zabrać się do roboty. Do rozpoczęcia olimpiady pozostało 15 tygodni. Ani się obejrzymy, a na nadrabianie zaległości będzie za późno - przestrzega trener Drozd.

Jedną z korekt w planach przygotowań ma być powrót do koncepcji treningów wysokogórskich. Szkoleniowcowi zależy na tym, by na przełomie czerwca i lipca trzy tygodnie trenować w hiszpańskiej Sierra Nevada. - Do centrali w Madrycie udał się przedstawiciel związku Jan Wiederek. Mam nadzieję, że jego wstawiennictwo pomoże w zarezerwowaniu miejsc. Chciałbym mieć już oficjalne potwierdzenie, że możemy tam pojechać. Trzeba być dobrej myśli - uważa szkoleniowiec.

Podczas pobytu w Szczecinie zaaplikował on swoim podopiecznym ćwiczenia mające na celu kształtowanie siły ogólnej i specjalnej. Zajęcia odbywają się w wodzie, na siłowni. - Dla urozmaicenia zajęć stosujemy też urządzenie imitujące ruchy pływackie na lądzie - mówi Drozd.

Od poniedziałku jego grupa rozpocznie treningi na długim basenie w Ostrowcu. Cała trójka weźmie też udział w zawodach z cyklu Grand Prix Polski w Dębicy (10-11 maja) i Ostrowcu (17-18 maja).

Mówi zawodnik MKP Szczecin

Natalia Jąder: 99 dni do igrzysk. Często myślisz o tym, jak będą one wyglądały?

Przemysław Stańczyk, specjalista od 400 m kraulem: Wręcz przeciwnie. Staram się trzymać wyobraźnię na wodzy i nie myśleć o tym wydarzeniu. To dostarczyłoby tylko niepotrzebnych nerwów. Jestem pewien, że kiedy już będziemy na miejscu, każdy kadrowicz zdąży się zestresować i poczuć dreszczyk emocji. Ale faktycznie czas biegnie nieubłaganie i w tej chwili najważniejsze to dobranie odpowiednich bodźców i koncentracja na treningach.

Rozczarowanie po słabych MŚ w Manchesterze było duże?

- Nie ukrywam, że mimo iż dyspozycja przed tymi zawodami nie była najlepsza, to liczyłem na lepsze czasy. Każdy - nawet będąc w gorszej formie - stara się popłynąć jak najszybciej. Okazało się, że na zbyt wiele nie było mnie w tym okresie przygotowań stać. Trudno, stało się. Wspólnie zastanawialiśmy się nad tym, co poszło nie tak, co powinniśmy zmienić. Trener ułożył bardzo precyzyjny plan kontynuacji przygotowań. My mu ufamy i jedziemy dalej. Jest wiara w to, że błąd, który popełniliśmy podczas zgrupowania na Florydzie, nie będzie miał swoich dalszych konsekwencji. Szczególnie że podczas zgrupowania w Stanach wykonaliśmy sporą pracę. Nic w przyrodzie nie ginie i te kilometry, które tam przepłynęliśmy, nie są bez znaczenia, powinny zaprocentować.

W czerwcu, zamiast na Hawajach, będziecie trenować w wysokich górach Sierra Nevada. Jak ta zmiana została przyjęta przez grupę?

- Podejrzewam, że na Hawajach byłoby przyjemniej ( śmiech ), ale nie decydują tu aspekty wizualne, czy nasze widzimisię, bo przecież nie jedziemy tam na wakacje. Sierra Nevada to bardzo nowoczesny ośrodek, ale jego jedyną wadą jest to, że jest odizolowany od reszty świata. Pomaga myśl, że do tej pory, kiedy tam trenowaliśmy, osiągaliśmy bardzo dobre wyniki na zawodach. O treningach wysokogórskich powstaje masa artykułów naukowych, książek, tak że sama myśl o tym, że przeszło się tam trening, dobrze działa na sferę psychologiczną. Ale to nie działa tylko na zasadzie efektu placebo, bo kiedy schodzi się z gór na niziny, to czuć zapas powietrza i mocy.

Not. nj

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.