Tomasz Kuszczak: Przecież i tak wygramy

- Jeśli van der Sar będzie zdrowy, zagra na Camp Nou. Gdyby okazało się inaczej, trener wie, że jestem gotowy - mówi ?Gazecie Wyborczej? i portalowi Sport.pl polski bramkarz Manchesteru United

Pech Riise szczęściem Chelsea - horror na Anfield

Wszystko o Lidze Mistrzów - serwis

Robert Błoński: Edwin van der Sar narzeka na pachwiny, a Alex Ferguson po ostatnim meczu z Blackburn, w którym pan bronił, powiedział: "Tomasz jest już doświadczonym zawodnikiem. Udowodnił swoją wartość i nie zawaham się wystawić go w podstawowym składzie w Barcelonie".

Tomasz Kuszczak: W poniedziałek Edwin normalnie trenował [rozmawialiśmy we wtorek], ale dolegliwości odnawiają mu się co jakiś czas i nigdy nie wiadomo, co się wydarzy. Jeśli jednak Edwin będzie zdrowy, zagra na Camp Nou. Gdyby okazało się inaczej, sir Alex wie, że jestem gotowy. Bardzo bym chciał zagrać z Barceloną.

To byłby pana najważniejszy mecz w karierze? O finał Ligi Mistrzów jeszcze pan nie grał.

- Ale grałem już w meczach, przed którymi zadawano mi podobne pytanie. Zresztą w Manchesterze każdy mój występ jest dla mnie najważniejszy. Bo bez niego nie byłoby kolejnych. Ale zagrać z wielką Barcloną na Camp Nou o finał Ligi Mistrzów... Niech mi pan pokaże piłkarza, który o tym nie marzy? Palę się do gry, będzie to wielkie widowisko.

Był pan kiedyś w Barcelonie, grał już na Camp Nou?

- Nigdy nie grałem, ale... byłem. Jako turysta zwiedziłem to piękne miasto z cudownym klimatem... Na Camp Nou jednak nie pojechałem, bo wierzyłem, że prędzej czy później i tak na Camp Nou będę jako piłkarz.

Przyjechaliśmy do Barcelony strzelić jej gola lub kilka i mieć komfort przed rewanżem za tydzień. Plan jest podobny jak na ćwierćfinał z Romą na Stadio Olimpico, gdzie wygraliśmy 2:1. Idealnie by było już w pierwszym meczu przesądzić o awansie.

Sir Alex przypomina wam, że w tym roku minęła 50. rocznica katastrofy samolotu z drużyną Manchesteru United i motywuje, byście wygrali Ligę Mistrzów i Premiership ku czci tamtych ofiar?

- Na początku lutego odbyła się w Manchesterze wielka uroczystość upamiętniająca tamtą tragedię. Była cała drużyna i dużo się dowiedzieliśmy o historii klubu i okolicznościach wypadku. Teraz nikt nie musi nam tego przypominać, doskonale wiemy czym była tamta tragedia dla klubu. Teraz chcemy znowu wygrać Ligę Mistrzów dla Manchesteru! Fajnie by było, bo tak wielki klub nie zasługuje, by na kolejny triumf w tych rozgrywkach czekać aż dziewięć lat. Jesteśmy blisko, do szczęścia zostały trzy mecze. Mamy lepszy zespół niż przed rokiem, lepiej niż wtedy gramy w Lidze Mistrzów. A do tego tylko w naszych rękach jest obrona mistrzowskiego tytułu. W Anglii jest wiele "gorących" momentów. Początek sezonu, przełom roku, luty, marzec... Teraz nadeszły chwile kluczowe. Wygraliśmy dużo, ale jeszcze potrzebujemy mobilizacji, by zdobyć to, na co dotąd ciężko pracowaliśmy.

W sobotę czeka was ligowy mecz z Chelsea. Na trzy kolejki przed końcem sezonu macie trzy punkty przewagi nad londyńczykami i zdecydowanie lepszy bilans bramkowy.

- W lidze wszystko jest w naszych rękach, a sprawa wydaje się przesądzona. Nawet najgorszy wynik w Londynie i tak zostawi tytuł w naszych rękach, jeśli wygramy potem z West Ham i Wigan. Tytułu nie oddamy, dlatego tak mobilizujemy się na Barcelonę.

Rzadko kiedy w rywalizacji MU z Barceloną to angielski klub jest tak zdecydowanym faworytem jak teraz. Barcelona w ośmiu ostatnich meczach zdobyła siedem punktów.

- Przede wszystkim sir Alex znalazł receptę, jak pogodzić ciężki sezon i walkę o mistrzostwo Angli z pucharami. Teraz w Champions League nie męczymy się jak przed rokiem. Awanse zapewniamy sobie szybko, nie zostawiamy rywalom złudzeń. Z grupy awansowaliśmy szybko. W 1/8 finału zremisowaliśmy 1:1 w Lyonie, w ćwierćfinale pokonaliśmy Romę w Rzymie. Na naszym stadionie tylko stawialiśmy kropkę nad i. Kluczem będzie gol w Barcelonie.

Barcelona rzeczywiście przechodzi kryzys?

- Ligę już przegrała. Puchar Hiszpanii jeszcze wcześniej. Champions League to ich jedyna szansa. Zmobilizują się więc jak na żadne spotkanie dotąd. Zagrają lepiej, ale i my chcemy pokazać jeszcze więcej niż w Premiership. Będzie wielki mecz wielkich zespołów.

Pana faworyt drugiego półfinału?

- Nie ma. Liverpool jest w pucharach mocny jak zawsze. Wyeliminowanie Arsenalu wzmocniło go. Ale rewanż jest w Londynie, więc Chelsea też ma szanse.

Z kim wolałby pan grać w finale Ligi Mistrzów?

- Obojętne. Przecież i tak wygramy.

Liga Mistrzów w BetClick.com. Darmowa rejestracja, oferta bez ryzyka. Sprawdź szczegóły tutaj - reklama

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.