Siatkówka. Czy będzie drugi rozbiór AZS-u ?

Piotr Gacek w Bełchatowie, Krzysztof Gierczyński w Rzeszowie, Paweł Woicki w Jastrzębiu. Czy powtórzy się sytuacja z 2003 roku, gdy AZS opuściła większość zawodników z podstawowego składu ?

Pięć lat temu z Częstochowy do Skry Bełchatów przeszło trzech graczy: Michał Bąkiewicz, Andrzej Stelmach i Krzysztof Ignaczak. Później dołączył do nich Michał Winiarski. Częstochowski klub potrafił się podźwignąć po tej stracie. W tym roku sięgnął po puchar i wicemistrzostwo Polski. Już jednak opuścił drużynę Piotr Gacek, niemal pewne jest, że odejdzie także Krzysztof Gierczyński (do Rzeszowa). A bardzo intratne oferty mają także Paweł Woicki i Marcin Wika. Woickiego chcą przede wszystkim w Jastrzębskim Węglu, gdzie nie przedłużono umowy z bułgarskim rozgrywającym Nikolajem Iwanovem. Wika ma podobno propozycje i z Rzeszowa, i z Jastrzębia (a obaj najchętniej graliby razem).

Czy AZS ma zamiar włączyć się do rywalizacji o zatrzymanie swoich najlepszych siatkarzy ? - Jeśli to ma się odbywać na zasadach licytacji, to my nie bierzemy w niej udziału - mówi prezes AZS-u SA Konrad Pakosz. - Przedstawiliśmy zawodnikom nasze realne propozycje i czekamy na odpowiedzi. Na razie ich jeszcze nie ma.

Na siatkarskim rynku zapanowało prawdziwe transferowe szaleństwo. Kwoty, jakie oferowane są zawodnikom przez niektóre kluby, są astronomiczne. Mówi się o tym, że sięgają miliona złotych za sezon. - Nie dajmy się zwariować - dodaje Pakosz. - Chcemy rywalizować o zawodników, ale na realnym poziomie. Poza tym nie może być tak, że siatkarze dyktują pracodawcy warunki. A niektórzy próbują to robić. My czekamy spokojnie.

Dlaczego działacze AZS-u nie są w stanie zatrzymać swoich najlepszych zawodników ? Odpowiedź jest prosta. Budżet częstochowskiego klubu na nowy sezon ma być porównywalny z tegorocznym (4-5 mln), a to co najmniej dwa razy mniej niż w Bełchatowie czy Rzeszowie.

- Wszystko sprowadza się do finansów - przyznaje dyrektor klubu i menedżer Ryszard Bosek. - Niektórzy mają oferty za większe pieniądze z innych klubów. Takie są prawa rynku. Klub może dać, ile może, pewnych rzeczy się nie przeskoczy. W zależności od tego, ile się ma pieniędzy, drużynę można budować bądź zbudować. Ta, która w tym sezonie odniosła sukces, była budowana przez cztery lata. Na inną politykę można się zdecydować, ale trzeba mieć pieniądze.

Zawodnicy AZS-u przyznają, że ofert im nie brakuje. - Co wybrać, jaką podjąć decyzję? To są te trudne wybory - mówi Woicki. - My jeszcze w trakcie sezonu rozmawialiśmy o tym, że fajnie by było zagrać razem jeszcze kolejny rok. Ale już wiemy, że to będzie niemożliwe. Klub nie jest w stanie udźwignąć takiego ciężaru. Bo wiadomo, że po sukcesach wartość zawodników na rynku wzrasta. Kluczowe będzie zatrzymanie trzech, czterech zawodników z podstawowego składu i dokooptowanie do nich nowych młodych, perspektywicznych albo doświadczonych.

Na razie wygląda na to, że umowy z AZS-em nie przedłuży Phillip Eatherton. - Najprawdopodobniej tego zawodnika już nie zobaczymy w naszym klubie - przyznaje prezes AZS-u. - Przykład Piotrka Nowakowskiego pokazuje, że zamiast wydawać wielkie pieniądze, warto postawić na młodych. Dlatego jesteśmy skłonni zakontraktować młodego środkowego z Polski.

W najbliższym czasie rozmowy z AZS-em czekają Roberta Szczerbaniuka. Ważne kontrakty mają Piotr Nowakowski i Andrzej Stelmach.

Podpisu pod nową umową nie złożył także jeszcze trener Radosław Panasa. - Z trenerem jesteśmy cały czas w kontakcie, ale w tej chwili pilniejsze są kontrakty z zawodnikami - tłumaczy prezes.

Jak by się nie potoczyły rozmowy transferowe, trzeba się pogodzić z tym, że AZS nie zbuduje na nowy sezon drużyny na podobnym poziomie jak ta ostatnia. A przed nim występy w prestiżowej Lidze Mistrzów.

- Po takim sezonie jestem w tej komfortowej sytuacji, że mogę sobie wybrać, ale chciałbym zostać w Częstochowie i grać w Lidze Mistrzów - mówi Woicki. - Chociaż z drugiej strony nie chciałbym tutaj zostać sam. Nie po to awansowaliśmy do Ligi Mistrzów, aby teraz zbierać w niej po głowie. Muszę wiedzieć, że będzie tu drużyna zdolna do wygrywania z najlepszymi. Inaczej poszukam sobie miejsca gdzie indziej.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.