Marcin Zając ma mało czasu na podjęcie decyzji

- Do piątku 25 kwietnia czekamy na deklarację Marcina Zająca, czy nadal chce grać w Lechu - mówi dyrektor sportowy ?Kolejorza? Marek Pogorzelczyk.

Kontrakt Marcina Zająca z poznańskim klubem wygasa z końcem tego sezonu. W lipcu może być już np. zawodnikiem Wisły Kraków. Z nieoficjalnej listy życzeń mistrzów Polski, która przedostała się do prasy, wiemy, że trener Maciej Skorża chciałby mieć w przyszłych rozgrywkach m.in. pomocnika Lecha. A ten ma w "Kolejorzu" bardzo udany sezon - strzelił w ekstraklasie osiem goli, a pięć kolejnych wypracował. Ostatnia bramka po podaniu Zająca padła już w 2. min derbów Wielkopolski. To sprawia, że niespełna 33-letni zawodnik ma sporo propozycji, także z klubów zagranicznych. - My swoją ofertę złożyliśmy mu jeszcze przed wznowieniem rundy wiosennej tego roku - mówi Pogorzelczyk. - Ale Marcin nie udzielił nam odpowiedzi, zresztą od tego czasu rozmawialiśmy w tej sprawie kilka razy. Nadal nie wiemy, czy nadal chce grać w Lechu, dlatego czekamy na jego deklarację do końca tygodnia.

Od lutego między zawodnikiem a szefami "Kolejorza" toczą się negocjacje w sprawie nowej umowy. Rozbieżności dotyczą dwóch zasadniczych spraw: długości umowy i zarobków piłkarza. Nieoficjalnie wiemy, że Zając chciałby dwuletniego kontraktu, a Lech proponuje rok z opcją przedłużenia. Co do zarobków, piłkarz oczekuje podwyżki, na którą klub nie chce się zgodzić, a ponadto proponuje uzależnienie poborów gracza od liczby jego występów w sezonie.

"Kolejorz" nie jest pod ścianą w kwestii przedłużenia umowy z Zającem, gdyż od 1 lipca piłkarzem Lecha będzie Sławomir Peszko z Wisły Płock, piłkarz o walorach podobnych do Zająca.

Copyright © Agora SA