Waldemar Kordyl: Wszystko wskazuje na to, że wybiegnie Pan w podstawowym składzie zamiast kontuzjowanego Dariusza Kłusa.
Michał Karwan: Tak to wyglądało na ostatniej gierce. Byłoby mi miło wystąpić w derbach, to są szczególne pojedynki dla nas. Każdy podchodzi do nich ambicjonalnie i emocjonalnie. Jak wyjdę na boisko, dam z siebie wszystko. Chcemy wygrać, żeby Wisła cieszyła się z mistrzostwa Polski po meczu z nami.
Czy derby to naprawdę niezwykłe spotkanie?
- Może to jest truizm, ale derby rządzą się swoimi prawami. Trudno upatrywać w nich faworyta, dwa razy mogliśmy u siebie wygrać z Wisłą.
Który to będzie dla Pana występ ligowy?
- W tym roku drugi, w sezonie trzeci. I czwarty raz w derbach Krakowa.
Nie boi się Pan o formę sportową?
- Jestem zdrowy i to jest najważniejsze. To, że nie gram, to odrębny temat. Moja absencja jest wypadkową oceny trenera i polityki klubu. Nieźle prezentuję się na treningach i w meczach Młodej
Ekstraklasy. Brakuje mi spotkań w lidze, derby byłyby poważnym sprawdzianem mojej formy.
I ostatnim dzwonkiem na zwrócenie na siebie uwagi trenera Majewskiego?
- Tak tego nie traktuję. Trener zna mnie od półtora roku, jeden mecz go nie przekona, w jedną czy w drugą stronę.
Prawdziwe jest zdanie: kto wygra walkę w środku pola, wygra mecz?
- Tak się zazwyczaj mówi. 11 zdeteminowanych facetów nie może popełnić nawet jednego błędu, bo to czasem decyduje o wyniku. Nie może być w naszym zespole słabych ogniw. Każdy wchodzący musi dać z siebie 110 proc. normy.
Poradzicie sobie z presją widowni, która będzie domagała się szybkich goli i przypieczętowania mistrzostwa Polski przez Wisłę?
- Presja będzie po stronie rywali. Nie stoimy pod ścianą, będzie nam przez to łatwiej. Nie jesteśmy faworytami, mamy komfortową sytuację i możemy sprawić miłą niespodziankę.
Pamiętacie dwie porażki po 0:3 przy Reymonta?
- Taki jesteś dobry, jak zagrałeś w ostatnim meczu. Jesteśmy na fali, nie przegraliśmy ośmiu spotkań z rzędu. Ta seria jest ważniejsza niż ubiegłoroczna porażka 0:3
W rozmowie z prezesem Filipiakiem była mowa o wyższych premiach?
- Nie było. Powiem szczerze, derby można grać za darmo, pieniądze to ostatnia rzecz do rozstrząsania przed spotkaniem z Wisłą.
Paweł Brożek i Marek Zieńczuk, choć najskuteczniejsi w lidze, są wielkimi przegranymi, bo nie pojadą na Euro. Pewnie będą dodatkowo zmotywowani?
- Obaj mają poczucie porażki i rozgoryczenia. Paweł ocierał się częściej o kadrę, powołania Marka wymuszane były na trenerze przez media. Jako profesjonaliści zagrają jak najlepiej dla Wisły. Nic to nie zmieni w ich postawie.
Statystyka straconych bramek wiosną przemawia za Wami. Wisła straciła cztery gole w lidze, a Cracovia o jedną bramkę mniej.
- To trafne podsumowanie naszej gry. W derbach ujawniają się jednak emocje i niespożyte siły. Nie wiadomo, co się urodzi, nie podchodziłbym do statystyk zbyt poważnie.
Jaki będzie wynik?
- Nie chcę przewidywać, marzy mi się 1:0 dla nas.