Wózki grają o życie

BT Wózki Pruszków muszą wygrać w środę na własnym parkiecie z Tarnovią Tarnowo Podgórne. Porażka oznacza spadek do II ligi, co dla pruszkowskiego klubu byłoby katastrofą i stawiałoby pod dużym znakiem zapytania jego przyszłość. - Jestem dobrej myśli, chłopaki są w dobrych nastrojach. Uważam, że wygramy - mówi trener Wózków Bartłomiej Przelazły.

W play-out o utrzymanie w I lidze gra się do trzech wygranych - przegrany spada do II ligi. Po dwóch meczach w Pruszkowie było 1:1, teraz jest 2:2. - W tym sezonie pokonaliśmy Tarnovię już cztery razy, więc wiemy jak zrobić to po raz piąty. To decydujący, najważniejszy mecz sezonu, czujemy stres, ale wiemy jak zwyciężyć Tarnovię - zapewnia Przelazły.

Wózki mają jednak kłopoty. Po pierwsze: w środę nie zagra Jakub Dłoniak - najlepszy strzelec zespołu, który w serii z Tarnovią zdobywał odpowiednio 20, 12, 19 i 22 punkty. W niedzielnym meczu rzucający Wózków został jednak ukarany trzecim przewinieniem technicznym w tym sezonie i zgodnie z regulaminem, musi pauzować przez jeden mecz. - Na Dłoniaku nasza drużyna się nie kończy - tłumaczy Przelazły. - Zamierzam rozpocząć mecz dwójką niskich zawodników - najprawdopodobniej będą to Dominik Czubek i Adrian Suliński. Bardziej nastawimy się także na szukanie punktów pod koszem.

Tu pojawia się jednak drugi problem - Wózki teoretycznie mają pod koszem przewagę, bo mają wyższy skład i największego w tej rywalizacji Łukasza Kwiatkowskiego. Tarnovia ma natomiast tylko jednego środkowego - Krystiana Skoniecznego. Pruszkowianie chcą więc szukać punktów pod koszem, ale Kwiatkowski w czterech ostatnich meczach zdobył ich tylko 17. Oddał tylko 16 rzutów z gry i zaledwie dwa z linii wolnych!

- Łukasz zdobywa mało punktów, ale bardzo dobrze podaje - ripostuje jednak trener. - W wygranym sobotnim meczu miał siedem podań, po których punkty padały od razu, albo po rzutach wolnych. Rywale go podwajają, więc nieźle podaje. Mamy lepszych podkoszowych i Łukasz musi wykorzystać przewagę - także podając piłki do Artura Bajera czy Grześka Malewskiego - tłumaczy Przelazły. Kwiatkowski w czterech meczach z Tarnovią miał osiem asyst, ale oficjalne statystyki nie uwzględniają wszystkich dobrych podań, po których punkty zdobywa drużyna.

Trzeci problem Wózków: Marcin Kałowski. Rzucający rywali w dwóch ostatnich spotkaniach zdobył aż 49 punktów (27 i 22). Trafił także 12 z 19 rzutów za trzy. Kto będzie pilnował go w środę, skoro poza Dłoniakiem brakuje także kontuzjowanego Marcina Matuszewskiego (naderwane wiązadła i ścięgna barku, minimum miesiąc przerwy po zabiegu)? - Mamy kilka opcji na wybicie go z rytmu: będziemy przekazywać go na całym parkiecie, żeby uniemożliwić mu otrzymanie piłki. Kiedy już ją dostanie, to chcemy zmuszać go do penetracji. Kałowski to zawodnik, który najlepiej czuje się rzucając od razu po podaniu. Akcje z kozłowaniem wychodzą mu gorzej - zauważa trener Wózków. - Będzie miał różnych obrońców - Pawła Bogdanowicza, Michała Aleksandrowicza, a nawet Michała Wołoszyna. Postaramy się, aby po zasłonach przejmowali go wyżsi gracze, co uniemożliwi mu oddawanie rzutów z czystych pozycji.

Wózki grają o swoją przyszłość, bo spadek do II ligi prawdopodobnie zmniejszy budżet klubu, a niewykluczone nawet, że zatrzęsie nim w posadach. Od strony sportowej spadek do II ligi mógłby być cofnięciem się o kilka kroków, bo wychowanków zdolnych z marszu zastąpić w pełnym wymiarze graczy z Polski (Dłoniak, Kwiatkowski, Bajer, Wołoszyn) nie widać. A najlepsi gracze Wózków najpewniej odeszliby do wyższych klas, bo w związku z przepisem o dwóch Polakach na parkiecie, który będzie obowiązywał od nowego sezonu, popyt na Polaków będzie dużo wyższy niż obecnie.

O przyszłość gra także Przelazly, który jako pierwszy trener zadebiutował 24 listopada 2008 roku i na razie ma bilans 11-13. - Obejmując zespół wsiadłem ma katamaran bez żagla - mówi Przelazły. - Trochę tych meczów wygraliśmy, kilka uciekło nam w końcówkach [Wózki Przelazłego przegrały pięć spotkań różnicą pięciu punktów lub mniejszą]. Środowy mecz to dla mnie sprawdzian, który może zaważyć na mojej karierze, ale ja nie biorę pod uwagę porażki. Poza tym uważam, że pokazałem już, że mogę być samodzielnym trenerem - twierdzi Przelazły.

Początek meczu w hali Znicz przy ul. Bohaterów Warszawy 4 o godz. 18.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.