- Doprawdy ciężko mi wyjaśnić, dlaczego potrafimy grać właściwie tylko na wyjazdach - zastanawiał się po meczu szkoleniowiec KSS-u. Ma o czym myśleć, bo kielczanki grając w tej rundzie z wyprzedzającymi je zespołami, nawiązywały równorzędną walkę tylko poza domem. U siebie pokonał je katowicki AZS i Finepharm II Jelenia Góra, a w obcych halach potrafiły poradzić sobie z SMS-em Gliwice oraz powalczyć z wiceliderem z Warszawy.
W sobotę na Krakowskiej kielczanki miały spore problemy już przed przerwą. Głównie w ataku. W 12. minucie utrzymywał się wprawdzie jeszcze remis (6:6 po rzucie Anny Skuzy), ale już 10 minut później KSS zaczął tracić grunt pod nogami (12:15). - Pod koniec pierwszej części sześć razy wyprowadzaliśmy kontratak i ani razu nie trafialiśmy do siatki - grzmiał trener Wasik.
Regułą w tym sezonie było, że kieleckie szczypiornistki lepiej prezentowały się po zmianie stron. Tym razem i to zawiodło - KSS ciągle popełniał proste błędy w ataku, łatwo tracił piłkę i nadziewał się na kontry rywalek. W 42. minucie ciągnięty przez Edytę Szymańską przegrywał już siedmioma bramkami (16:23), a na 10 minut przed zakończeniem spotkania, po trafieniu Zuzanny Pacyny aż 18:31. - Nieskuteczność w pierwszej połowie po prostu się na nas zemściła. Inaczej nie mogło się to dla nas skończyć - mówił zatroskany szkoleniowiec KSS.
W sobotę jego zespół zmierzy się na wyjeździe MKS-em Zgierz.
KSS: Wiekiera, Pasternak - Szymańska 8, Pokrzywka 4, Skuza 3, Zawartka 2, K. Bugajska 2, Kot 1, Pacyna 1, Dziedzic 1, Słoma, Nowak.
Sośnica Gliwice - Finepharm Carlos II Jelenia Góra 32:26,
Lis Kościerzyna - SMS Gliwice 30:31,
Jedynka Oborniki - AZS AWF Warszawa 34:36,
Kłos-Kasia Olkusz - MKS Zgierz 20:18.
Mecz Kusy Kraków - AZS AWF Katowice odbędzie się w środę.