Grupa Drozda zamyka sezon startowy

PŁYWANIE. W poniedziałek rano polska reprezentacja wyleciała do Manchesteru, gdzie od dziś do niedzieli potrwają mistrzostwa świata.

Szczecinianie Katarzyna Baranowska, Mateusz Sawrymowicz i Przemysław Stańczyk w mistrzostwach świata na krótkim basenie wystartują po raz pierwszy w swoich karierach.

Na zakończonych w weekend MP w Ostrowcu Świętokrzyskim na długim basenie trójka podopiecznych Mirosława Drozda zdobyła łącznie sześć złotych, jeden srebrny i dwa brązowe medale. Mimo to uzyskiwane przez szczecinian czasy nie napawają optymizmem przed kolejnymi zawodami. - Widać, że są zmęczeni fizycznie. Pływało im się naprawdę ciężko, a spowodowane jest to spadkiem wytrzymałości. Na domiar złego siedli trochę pod względem psychologicznym. Brakuje motywacji, trudno jednak utrzymać ten czynnik, kiedy rezultaty nie są na miarę oczekiwań - wyjaśnia szkoleniowiec.

W związku z tym mistrzostwa w Wielkiej Brytanii zostaną potraktowane jako start kontrolny. - Kiedy decydowałem o tym czy pojechać do Manchesteru myślałem, że to będzie dla nas okazja, na uzyskanie dobrych wyników, co dodatkowo podbudowałoby zawodników przed dalszą fazą przygotowań. Teraz nie nastawiam się na to, że tak się stanie. Nie chcę nic obiecywać, bo wygląda na to, że jedziemy tam na wycieczkę, a start dostarczy nam materiału do przemyśleń - uważa Drozd.

Czas na analizę przyjdzie po powrocie z Manchesteru. Przez dwa tygodnie Baranowska, Sawrymowicz i Stańczyk trenować będą trenować w Szczecinie. W tym czasie szkoleniowiec chciałby rozstrzygnąć sprawę czerwcowego zgrupowania. Po połowicznie udanych ME w Eindhoven trener Drozd postanowił powrócić do koncepcji treningów w wysokich górach. - Teraz pozostaje skupić się na znalezieniu najlepszej lokalizacji. Myślałem o Meksyku, ale Robert Korzeniowski, który zna to miejsce uważa nam, że jak na pierwszy raz byłoby to zbyt duże ryzyko. Będziemy szukać miejsca w Europie. Możliwe, że z pomocą Polskiego Związku Pływackiego uda nam się zorganizować dobre warunki w Sierra Nevada - mówi Mirosław Drozd.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.