Jastrzębski Węgiel gra decydujący mecz w Częstochowie

W rywalizacji Jastrzębskiego Węgla i Wkręt-Metu AZS Częstochowa jest remis 2:2. O tym, kto zmierzy się w finale Polskiej Ligi Siatkówki ze Skrą Bełchatów, zadecyduje piąte spotkanie - w poniedziałek w Częstochowie o godz. 18.30.

Z tym, że szanse obu zespołów są równe, a o tym, kto zagra w finale, zdecydują niuanse, zgadzają się niemal wszyscy fachowcy i kibice. Za Wkręt-Metem powinna przemawiać własna hala, ale przecież jastrzębianie potrafili wygrać drugi mecz play-off właśnie w Częstochowie.

- Graliśmy już w tych rozgrywkach ze sobą siedem meczów, znamy się jak łyse konie i nie podejrzewam, żebyśmy się mogli jeszcze czymś zaskoczyć - mówi kapitan Wkręt-Metu Krzysztof Gierczyński.

Roberto Santilli, szkoleniowiec Jastrzębskiego Węgla, dowodzi: - Mieliśmy w rywalizacji między obu zespołami różne wyniki, od 0:3 do 3:0, a to wskazuje, że w piątym meczu każde rozstrzygnięcie jest możliwe.

- Wydaje mi się, że wygra ten, kto zachowa więcej spokoju i utrzyma nerwy na wodzy. Nie bez znaczenia będzie też szczęście - dodaje Gierczyński.

Damian Dacewicz, były reprezentant kraju, obecnie trener i komentator telewizyjny, stawia na AZS: - Ja bym postawił 60:40 dla Częstochowy. Po pierwsze dlatego, że będzie we własnej hali. Po drugie, cały sezon miała równy, grała bez większych wpadek i wahań formy. Żeby wygrać Jastrzębie musi bardzo dobrze zagrywać. Bo jeśli tej zagrywki nie będzie, to Częstochowa spokojnie przyjmie serwy, a wtedy raczej Jastrzębski Węgiel nie złapie na siatce tego, co rozegra Paweł Woicki.

Wkręt-Met wygrał już Puchar Polski i zapewnił sobie prawo występów w Lidze Mistrzów. Jastrzębski Węgiel, jeśli dzisiaj przegra, będzie musiał uznać sezon za stracony.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.