Yildirim lepszy od Abramowicza, Fenerbahce lepsze od Chelsea

Obaj są niewyobrażalnie bogaci, obaj sprowadzili gwiazdy, obaj chcą sukcesu w Lidze Mistrzów. Ale środowe spotkanie Fenerbahce - Chelsea (2:1) pokazało, że Aziz Yildirim ma pomysł, a Roman Abramowicz tylko pieniądze.

- To historyczny dzień. Zaczynamy walkę o zaistnienie w Europie - mówił prezes Fenerbahce latem po sprowadzeniu Roberto Carlosa. On jeden nie może być zaskoczony wynikami klubu w tym sezonie. Od dziesięciu lat obiecywał, że stworzy po azjatyckiej stronie Bosforu drużynę na miarę Manchesteru United czy Realu Madryt. Nie był pierwszy, więc długo traktowano go jak nieszkodliwego wariata, który od czasu do czasu kupi podstarzałego gwiazdora (Viorel Moldovan, Kennet Andersson, Ariel Ortega), zapewniając mu wysoką emeryturę.

Abramowicz miał na starcie więcej atutów. Najbardziej medialną ligę świata i klub w jednym z największych miast Europy. Wydawał na piłkarzy więcej niż jakikolwiek klub świata, może wyjąwszy Inter Mediolan. Czasami się mylił (Damien Duff, Juan Sebastian Veron, Mateja Kezman, Andrij Szewczenko), ale Didier Drogba, Frank Lampard czy Ricardo Carvalho stali się w Chelsea gwiazdami światowego futbolu. Przy tym jednak wpędził klub w długi. Trzy lata temu było to 150 mln funtów.

Są w Stambule, bo urodzili się w Brazylii

Yildirima nie było na to stać. Pod jego wodzą Fenerbahce stało się najpopularniejszym klubem w Turcji. Tylko w poprzednim sezonie 100 tys. ludzi wykupiło członkostwo w oficjalnym fanklubie. Dzięki sieci 50 sklepów Fenerium cały kraj chodzi dziś w koszulkach Fenerbahce, myje zęby szczoteczkami z logo Fenerbahce, śpi w pościeli w kanarkowym kolorze. W ubiegłym roku wpływy ze sprzedaży koszulek i gadżetów wyniosły 25 mln dol.

Równocześnie z rozbudową sieci sklepów rozpoczęto modernizację stadionu. Po jej zakończeniu, w 2006 r., wpływy z obiektu ?ükrü Saracoglu zwiększyły się do ok. 40 mln dol. rocznie. Budżet klubu stale rósł (w 1998 r. wynosił 16 mln dol., w poprzednim już 150 mln, w obecnym 200 mln), a prezes co sezon pilnował, by trzecią jego część przeznaczać na transfery. Yildirim kupował coraz większe gwiazdy (Stephen Appiah, Nicolas Anelka, Mateja Kežman), ale w Lidze Mistrzów ciągle szczytem możliwości było trzecie miejsce w grupie.

Z marzeń jednak prezes nie zrezygnował. Już kilka lat temu stwierdził, że oprócz kupowania graczy z nazwiskiem musi takich piłkarzy tworzyć. W Turcji kandydatów nie było, znalazł ich dopiero w Brazylii. Alex, Marco Aurelio, Wederson, Deivid - przybywało ich co roku, aż zaczęły się problemy. W meczu ligi tureckiej trener może wystawić tylko sześciu obcokrajowców. Yildirim poszedł na wojnę z działaczami. - Jeśli sprowadzimy najlepszych piłkarzy, zyska turecki futbol. Dlatego musimy znieść limit - mówił, jak nazywają go dziennikarze, "Imperator". Limit obowiązuje do dziś, więc Marco Aurelio nazywa się już Mehmet Aurelio, a Wederson - Gökçek Vederson. Pierwszy już zagrał w reprezentacji Turcji, drugi pewnie wkrótce zagra.

Brakowało już tylko wielkiego trenera. Tureckich kandydatów znów nie było, a Niemcy Werner Lorant i Christoph Daum sprawdzili się tylko w potyczkach z Besiktasem i Galatasaray. Za granicą przegrywali. Wybór padł na wybitnego przed laty brazylijskiego piłkarza Zico, który w niesławie odszedł z reprezentacji Japonii po nieudanym mundialu w Niemczech. Filozofia nowego szkoleniowca była prosta. - Mam w drużynie wielu rodaków. Są tutaj dlatego, że są dobrymi piłkarzami. A są dobrymi piłkarzami, bo urodzili się w Brazylii.

A teraz Ronaldinho?

Abramowicz wybitnego trenera znalazł już po roku. José Mourinho doprowadził klub do dwóch mistrzostw, dwóch Pucharów Ligi i jednego Pucharu Anglii. Kochali go dziennikarze i piłkarze, który skoczyliby za nim w ogień. Ale rosyjski właściciel żądał sukcesu w Europie. Nie był cierpliwy jak Yildirim, uległ pokusie ręcznego sterowania zespołem. Z Portugalczykiem się skłócił, wyrzucił i zastąpił zaufanym Avramem Grantem. Z kiepskim skutkiem. W tym sezonie Chelsea przegrała finał Pucharu Ligi, odpadła z Pucharu Anglii, ma małe szanse na mistrzostwo, a największe gwiazdy zapowiadają, że latem odejdą. Jeśli za tydzień nie awansują do półfinału Ligi Mistrzów, będzie to niemal pewne.

A Fenerbahce? Nawet jeśli przegra rewanż w Londynie, Yildirim dostał w tym sezonie dość, by wciąż inwestować w zespół. Według Roberto Carlosa marzy mu się Ronaldinho. I dziś ani z planu sprowadzenia gwiazdora Barcelony, ani chęci zdobycia Pucharu Mistrzów nikt się już nie śmieje.

3

gole samobójcze strzeliło w tym sezonie LM Fenerbahce. Dwukrotnie trafiał Edu Dracena (z CSKA i Sevillą), raz Deivid (z Chelsea). To rekord LM.

5

zwycięstw w pięciu meczach LM u siebie odniosło Fenerbahce. Na wyjeździe z czterech meczów przegrało dwa i dwa zremisowało.

6

trofeów zdobyła Chelsea podczas trzyletniej pracy José Mourinho. W tym sezonie może nie zdobyć żadnego.

150

tys. funtów zapłaciło półtora roku temu pierwszoligowe wówczas Sheffield United za Colina Kazima-Richardsa trzecioligowemu Brighton. Po roku za 1,3 mln funtów sprzedało do Fenerbahce. W środę urodzony w Anglii Turek strzelił dla Fenerbahce wyrównującego gola.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.