Arsenal Londyn na Cichej

Działacze niebieskich chcą otworzyć w Chorzowie Akademię Piłkarską, którą będzie firmował słynny angielski klub. Być może twarzą przedsięwzięcia będzie Krzysztof Warzycha, który jest już dyrektorem technicznym podobnej akademii, tyle że w Grecji.

Hale End działa od dziesięciu lat. Młodzi piłkarze rozpoczynają szkolenie w wieku dziewięciu lat. Siedem lat później najbardziej uzdolnieni trafiają do Centrum Szkolenia Arsenalu w Shenley. Właśnie tam trenują na co dzień zawodnicy pierwszej drużyny.

Co ciekawe, akademia ma też swoje filie poza Anglią. Jeżeli działaczom Ruchu powiedzie się ambitny plan, to Polska pójdzie w ślady Hongkongu, Meksyku, Egiptu czy Australii. Arsenal ma też swoje szkoły w Europie - m.in. we Francji, Portugalii, Finlandii i... Grecji.

To właśnie grecki trop wiedzie do Chorzowa, bo też za szkolenie młodych piłkarzy w kraju wciąż aktualnego mistrza Europy odpowiada m.in. Krzysztof Warzycha. Legendarny napastnik Ruchu i Panathinaikosu Ateny od lata ubiegłego roku jest dyrektorem technicznym Akademii Arsenalu, która w samej Grecji ma aż... 26 oddziałów!

- Jesteśmy na etapie tłumaczenia niezbędnych dokumentów. Jeżeli w tylu miejscach na świecie ten pomysł wypalił, to dlaczego inaczej ma być w Chorzowie? - pyta Janusz Paterman, działacz i sponsor niebieskich.

Jeżeli dojdzie do podpisania umowy, Arsenal będzie nadzorował szkolenie młodych piłkarzy Ruchu. - Odpowiedzialna osoba będzie odwiedzać Chorzów, może nawet co miesiąc, by sprawdzać, jak przebiega system szkolenia - dodaje Paterman.

Po co Ruchowi Arsenal? - Prestiż i lepiej wyszkoleni piłkarze - tłumaczy działacz. Pomysł zyskuje też na atrakcyjności dzięki Warzysze, który akurat jest teraz na Śląsku. - Krzysiek ma dość obowiązków w Grecji. Trudno wymagać, by w przyszłości zarządzał też chorzowską szkołą. Może być jednak twarzą tego przedsięwzięcia. Ambasadorem pomysłu - wyjaśnia Paterman.

Irlandczyk Lima Brady, legendarny pomocnik Arsenalu, reprezentant Irlandii (72 mecze), a dziś dyrektor Akademii Arsenalu ds. szkolenia, reklamuje szkołę w brytyjskich mediach. "Naszym celem jest, aby ci młodzi chłopcy byli wystarczająco dobrzy technicznie i potrafili grać w stylu Arsenalu, tak aby Arsene Wenger [trener zespołu - przyp. red.] mógł w odpowiednim momencie zacząć wprowadzać ich do pierwszej drużyny. Jestem coraz większym optymistą (...). Generalnie muszę powiedzieć, że w Anglii trenerzy nie wkładają zbyt wiele pracy w szkolenie młodych chłopaków od technicznej strony. My robimy to jednak od początku otwarcia akademii w Hale End i widzę, że zaczyna to przynosić efekty. Wielu naszych młodych graczy dysponuje już świetną techniką, a będzie tylko lepiej" - tłumaczy 52-Brady, który od niedawna jest też asystentem trenera piłkarskiej reprezentacji Irlandii Włocha Giovanniego Trapattoniego.

Wśród najbardziej utalentowanych zawodników, którzy przeszli szkolenie w akademii, Brady wymienia Anglików Marka Randalla, Henri Lansbury'ego i Kierana Gibbsa, Holendra Nacera Barazite czy Hiszpana Frana Meride - wszyscy mają już za sobą debiut w pierwszej drużynie. Podopiecznym Brady'ego jest też polski bramkarz Wojciech Szczęsny.

W Anglii koszty szkolenia młodych piłkarzy w dużej mierze spadają na barki rodziców. W Chorzowie ma być inaczej. - Liczymy na współpracę z miastem. Nie chcemy tworzyć elitarnej szkoły. Ma być dostępna dla wszystkich chętnych utalentowanych chłopaków - wyjaśnia Paterman.

Do Europy przez Grodzisk

Niebieskim marzy się gra w europejskich pucharach, a najprostsza droga do celu wiedzie przez Puchar Polski. Ruch jest jedyną drużyną z naszego regionu, która wciąż ma szansę na to trofeum w obecnej edycji- w ćwierćfinale nasz zespół zmierzy się z Groclinem Grodzisk Wielkopolski. Ostatnimi czasy to "ulubiony" rywal chorzowskiej drużyny. Rok temu Ruch też dotarł do ćwierćfinału rozgrywek PP i poległ właśnie z Groclinem (0:1 i 1:3). W tym sezonie grodziszczanie wyeliminowali nasz zespół z walki o Puchar Ekstraklasy (zadecydowała porażka 0:2), wygrali też z niebieskimi ligowy mecz na Śląskim (2:1).

Na pocieszenie przypomnijmy, że na inaugurację ligi Ruch wygrał w Grodzisku aż 4:1, chociaż gospodarze tłumaczyli się potem, że ich zespół rozłożyła grypa żołądkowa. - Na pewno tego meczu nie odpuścimy. W takich ciężkich spotkaniach można się przekonać, jaka jest prawdziwa wartość zespołu - mówi Marcin Nowacki, który ostatni mecz z Lechem rozpoczął na ławce rezerwowych. Ta decyzja zdziwiła wielu kibiców niebieskich, którzy słabo ocenili też pechowy występ Rafała Grodzickiego (gol samobójczy).

W Grodzisku Ruch będzie musiał sobie radzić bez kontuzjowanego kapitana Wojciecha Grzyba, który ma nadzieję, że będzie gotowy na najbliższy mecz z Wisłą Kraków. Szansę na debiut ma Marcin Sobczak - młody piłkarz wciąż pauzuje z powodu kartek, którymi został ukarany jeszcze w barwach Gwarka Zabrze (może grać od meczu z Odrą), ale te w pucharze nie obowiązują. Początek dzisiejszego meczu o godz. 18. Rewanż za tydzień w Chorzowie. Pozostałe pary: Arka - Wisła, Zagłębie Lubin - Polonia Warszawa, Legia - Lechia Gdańsk.

tod

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.