Resoviacy odpadli z walki o medale

Siatkarze Asseco Resovii po niezwykle dramatycznym meczu przegrali we wtorek w Olsztynie piąte spotkanie pierwszej rundy play-off z Mlekpolem 2:3 i to olsztynianie awansowali do półfinału Polskiej Ligi Siatkówki. Resovia zagra o miejsca 5.-8.

Rzeszowianie mieli w Olsztynie ogromne szanse na pokonanie miejscowych. Prowadzili już bowiem 2:0 w setach oraz 10:5 w decydującej piątej partii. Więcej szczęścia było jednak tego dnia po stronie gospodarzy i to oni eksplodowali radością na koniec meczu.

Resoviacy do spotkania przystąpili osłabieni brakiem kontuzjowanego Piotra Łuki. Jego miejsce na placu gry zajął Czech Karel Kvasnićka, który jednak narzeka na kontuzję barku i nie może atakować. Podopieczni trenera Andrzeja Kowala grali więc praktycznie bez lewego skrzydła, gdy w ataku był Kvasnićka. Mimo to walczyli jak równy z równym z rywalem, który ma w swoim składzie całą masę reprezentantów kraju. - Kto to będzie kiedyś pamiętał? Będzie się tylko liczyło to, że Olsztyn jest w czwórce, a my nie - mówi trener Kowal.

Przez pierwsze dwa sety to resoviacy dyktowali warunki gry. Dobrze zagrywali i znakomicie bronili. W kontratakach bardzo skuteczny był Paweł Papke i w efekcie to wystarczyło do wygrania tych partii. W drugiej w końcówce bliżej zwycięstwa byli olsztynianie, którzy prowadzili nawet trzema punktami, ale dobra gra blokiem Resovii pozwoliła jej na wygranie tej odsłony.

Na na początku kolejnych resoviacy, którzy grali do tej pory praktycznie bezbłędnie, zepsuli kilka ataków i nie potrafili na dystansie odrobić już punktowej straty. Trener Mariusz Sordyl rotował składem, aż osiągnął najlepsze ustawienie, które pozwoliło Mlekpolowi doprowadzić do remisu.

To ustawienie zaczęło zawodzić jednak na początku tie-breaku. Rzeszowianie szybko odskoczyli rywalom i prowadzili już 10:5. Wtedy trener olsztynian wziął czas, a po nim serbski rozgrywający Resovii Ivan Ilić zaserwował w siatkę i... rzeszowianie stanęli. Końcówkę meczu przegrali 2:10. Nie mogli przyjąć zagrywek i skończyć ataków, a Mlekpol aż sześć razy zdobył punkty blokiem. - Nie można tracić takich przewag - grzmiał trener Kowal, który jednak niewiele mógł zrobić, bo nie miał pola manewru, jeśli chodzi o skrzydłowych. - Widziałem już nie takie tie-breaki, ale szkoda, że taka historia przydarzyła się akurat nam. Marcin Możdżonek zaczął blokować, a my popełniliśmy trochę błędów taktycznych. Szkoda - dodał Papke, który został uznany za najlepszego gracza spotkania, jednak statuetkę oddał trenerowi Sordylowi.

Teraz resoviakom zostaje walka o miejsca 5.-8., gdzie czeka na nich Płomień Sosnowiec. Pierwsze spotkanie odbędzie się najprawdopodobniej 28 marca w Sosnowcu. Mlekpol w półfinale zmierzy się natomiast ze Skrą Bełchatów. - Myślę, że w meczach o piąte miejsce powinniśmy sobie poradzić. Zresztą nie wyobrażam sobie inaczej, choć to tylko sport - stwierdził Papke.

Mlekpol: Zagumny, Możdżonek, Grzyb, Andrae, Ruciak, Szymański oraz Lambourne (libero), Tanik, Dehne, Lubiejewski, Siezieniewski.

Resovia: Ilić, Gunia, Kaczmarek, Kvasnićka, Mitrović, Papke oraz Ignaczak (libero), Józefacki, Kozłowski, Hernandez.

Odbudować się w pucharze

Teraz przed resoviakami jednak inne bardzo ważne wydarzenie. W sobotę w rzeszowskiej hali Podpromie rozpoczną rywalizację w Final Four Challenge Cup. - Musimy się zmobilizować na ten turniej. Myślę, że nie będzie z tym problemów, bo chłopcy na pewno będą chcieli sobie odbić ten wtorkowy mecz - twierdzi Kowal. - Jesteśmy zawodowcami i będziemy musieli się zmobilizować. Trzeba będzie się psychicznie zresetować i walczyć na całego. Chcielibyśmy zdobyć medal w tym pucharze, bo to byłby jakiś sukces. Coś byśmy osiągnęli w tym sezonie - dodał Papke. Łatwo jednak nie będzie, bo już w półfinale na Resovię czeka włoska Pallavolo Modena z reprezentantami Brazylii i Włoch w składzie.

Włosi do Rzeszowa przylecą w czwartek, podobnie jak Francuzi ze Stade Poitevin Poitiers. W piątek zjawią się natomiast zawodnicy rosyjskiego Lokomotivu-Izumrud Jekaterinburg. Także w piątek w naszym mieście ma się zameldować grupa kibiców z Modeny. Od wtorku natomiast w Rzeszowie są już puchar dla zwycięzców i medale dla trzech najlepszych drużyn.

Organizatorzy Final Four zadbali także o stronę pozasportową imprezy. Czas najmłodszym kibicom umilać będą aktorzy rzeszowskiego teatru Maska, a pokazy sportowe zaprezentują Rafał Jakiemczuk (żonglerka piłkami) i akrobaci Towarzystwa Gimnastycznego Sokół. W niedzielę wystąpi orkiestra dęta z Dobrynina wraz z kilkudziesięcioosobową grupą taneczną dziewcząt. Szczególne atrakcje będą też na zakończenie turnieju.

Wciąż można jeszcze kupić bilety na Final Four. W kasach pozostało około 1,5 tys. wejściówek w cenach od 30 do 120 zł. Miejsca rezerwować można na stronie www.resoviassa.pl lub bezpośrednio w kasie w hali Podpromie w godz. 11-18.

marcin.lew@rzeszow.agora.pl

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.