Czy Kubica dołączy do czołówki?

Z dobijaniem do czołówki Formuły 1 przez Kubicę jest jak z osiąganiem prędkości światła. Im jej bliżej, tym trudniej skrócić dystans. Ale drugie miejsce w kwalifikacjach do GP Australii pozwala sądzić, że Polak znów go zmniejszył

Kto będzie najmocniejszy, kto będzie najsłabszy

Z czuba przedstawia zawodników cz.1

Z czuba przedstawia zawodników cz.2

W niedzielę nad ranem Kubica wystartuje po raz pierwszy od ponad dwóch lat bez używania kontroli trakcji, na torze w Albert Park w Melbourne który jest śliski, nawet kiedy jest suchy, w wyścigu o wielkich przeciążeniach bocznych dochodzących nawet do 4,5 G (przy manewrach bojowych samolotów dochodzą do 9 G). Dopiero w połowie sezonu, we Francji kierowców spotkają większe przeciążenia, choć niewiele większe.

Początek będzie więc mocny.

Mówi się, że zwyczajem w Formule jest to, że osiągi rywali są praktycznie nieznane aż do pierwszego startu Grand Prix, a nawet wtedy trudno je określić. Zwłaszcza na piątkowych treningach jeździ się z różnym ładunkiem paliwa, sprawdzając różne ustawienia aerodynamiczne i inne nastawy samochodu, jak choćby dobór najbardziej właściwych opon. Tak więc nawet rezultaty Kubicy w piątkowych treningach na torze w Albert Park w Melbourne mogą nic nie mówić - był siódmy i 15. Ale mogą też niepokoić. W końcu te zespoły, które powinny być za nim, miały znakomite wyniki - vide Red Bull i jego kierowcy Mark Webber (na popołudniowym treningu 2.) oraz David Coulthard (5.).

Trochę podobnie jest wewnątrz zespołów - też właściwie nie wiadomo, który kierowca jest lepszy. W BMW-Sauber rywalizacja jest ostra, w zeszłym sezonie doszło do kilku starć na torze. W tym też tak może być.

Kubica i Nick Heidfeld mają osobne grupy inżynierów odpowiedzialnych za samochód, więc walka w zespole jest też pełna, też bardzo intensywna, niewiele mniejsza niż z kierowcami innych zespołów. Dobierane są różne taktyki, pod taktyki dobiera się różne ustawienia.

A pamiętając o przypadkach Lewisa Hamiltona i Fernando Alonso w zespole McLaren, można powiedzieć, że w jednej stajni zdarzają się emocje nawet bardziej intensywne niż między kierowcami różnych zespołów.

Kubica podczas zimowych testów był zwykle szybszy od swojego kolegi z zespołu, na co Niemiec ma jedną odpowiedź - testy nie mają wielkiego związku ze startem. Podobnie mówi Kimi Räikkönen i w jego przypadku się to potwierdza. Heidfeld też tak mówił w poprzednim sezonie i rzeczywiście - z różnych przyczyn - zakończył sezon na wyższym miejscu niż Polak. W piątek na treningu Niemiec był po południu szybszy niż Polak, rano wolniejszy (nie ukończył treningu).

Jedno jest pewne - po zmianie inżyniera odpowiedzialnego za samochód z niedoświadczonego Mehdiego Ahmadiego na bardzo cenionego Antonio Cuquerellę szanse Kubicy na lepsze ustawienie się zwiększają, szanse na lepsze porozumienie z osobą pierwszego wsparcia, najważniejszą w ekipie, się zwiększają. A w tamtym sezonie często iskrzyło na linii, bo jak znam Kubicę, to potrafi być niemiły, gdy spostrzeże ślady niekompetencji.

W tym roku w F1 nastąpiło kilka ważnych, a nawet kluczowych zmian, zwłaszcza jeśli chodzi o elektronikę. Kubica twierdzi, że brak kontroli trakcji jest praktycznie - po długiej serii testów - niewyczuwalny. Jednak styl jazdy Polaka w porównaniu ze stylem eleganckiego Heidfelda wskazywałby na przewagę Niemca, gdy brakuje elektroniki. Z drugiej strony - Polak dopiero dwa lata temu przesiadł się na samochód z kontrolą trakcji. Wcześniej - w niższych formułach wyścigowych - tego technicznego cudeńka nie używał. Z kolei Heidfeld jest na torze weteranem. Zaczął używać kontroli trakcji wiele lat temu, razem z całą Formułą 1.

Na korzyść Polaka przemawia to, że w całym cyrku Formuły 1 zwiększa się liczba torów ulicznych, które tak bardzo lubi. Obok toru po parku Alberta w Melbourne są też uliczne wyścigi w Singapurze, Walencji i Monte Carlo. Tak dużo ich jeszcze nie było.

Mario Theissen, który kieruje BMW-Sauber, jest idealnym szefem. Jak dotąd wszelkie animozje, jakie od czasu do czasu odzywały się między kierowcami, potrafił łagodzić, rywalizację między kierowcami wykorzystywać dla dobra zespołu. Ale szansa, że obaj pokażą się na podium, choćby rywalizacja rozgrzała się do czerwoności, jest w praktyce bardzo mała.

Co osiągnie Robert Kubica w GP Australii?
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.