Trener Nysy: znaleźć lidera

SIATKÓWKA. - Największym problemem mego zespołu jest brak lidera, który w decydujących momentach zmotywowałby kolegów i wziął na siebie ciężar gry. Musimy go znaleźć - mówi nowy trener AZS-u PWSZ-etu Nysa Janusz Bułkowski.

Nowy trener ma tylko trzy dni na zapoznanie się z podopiecznymi, bowiem już w sobotę czeka ich najważniejsze jak dotychczas spotkanie ligowe z BBTS-em Bielsko-Biała. Od jego wyniku zależeć będzie, czy AZS zagra w play-off o awans do Polskiej Ligi Siatkówki.

Jacek Konopacki: Nie ma Pan zbyt wiele czasu na poznanie zespołu. Co trzeba i można zrobić w tak krótkim okresie?

Janusz Bułkowski: Rzeczywiście, praktycznie to mam tylko trzy dni, ale wcześniej miałem okazję oglądać kilka spotkań, więc nie jest tak, że nie znam tych siatkarzy. Pod względem fizycznym, kondycyjnym czy motorycznym drużyna jest dobrze przygotowana. Prawdziwy problem tkwi w głowach zawodników. Trzeba to zmienić, musimy popracować nad psychiką. Wiadomo, że cudotwórcą nie jestem i w tak krótkim czasie cudów nie zdziałam, ale z drugiej strony tak naprawdę nie potrzeba wiele roboty. Myślę, że największym problemem jest brak lidera, który w decydujących momentach zmotywowałby kolegów i wziął na siebie ciężar gry.

Kto w takim razie może zostać takim liderem?

- Może Michał Żuk? Z pewnością ma potencjał. W grę wchodzi także oczywiście kapitan Paweł Szabelski. Myślę jednak, że rola kapitana musi być większa, on musi potrafić uspokoić nerwy i zmotywować kolegów do walki.

Prezes Knosala wśród argumentów za przyjęciem Pana podawał duże doświadczenie siatkarskie, którego brakowało trenerowi Palaczowi. Czy ma to rzeczywiście tak duże znaczenie?

- Myślę, że nie tak bardzo. Roman Palacz to bardzo doświadczony szkoleniowiec, pracuje w zawodzie wiele lat i moim zdaniem brak doświadczenia na parkiecie nie jest jego wielkim mankamentem. Wystarczy popatrzeć zresztą na to, co zrobił. Romek wykonał bardzo dużo dobrej roboty, która z pewnością kosztowała go wiele pracy i zdrowia. Przed sezonem chyba nikt nie spodziewał się, że ci młodzi chłopcy po pierwszej części będą liderem i będą walczyć o play-off. To przecież zespół bardzo młody i niedoświadczony. Właśnie brak doświadczenia jest także dużym problemem. Na to potrzeba jednak czasu.

Nie bierze Pan chyba pod uwagę porażki w sobotę i tego, że nie wejdziecie do play-off?

- Oczywiście, że nie. Nie myślę nawet o tym. Ci młodzi chłopcy potrafią grać, sportowo są do meczu przygotowani, potrzeba im tylko mobilizacji i wiary w swoje umiejętności. Nieraz jak patrzyłem na meczu na ich twarze, byli przestraszeni, że są na parkiecie. To trzeba zmienić.

Copyright © Agora SA