Alphonse, Joel Armel, Bertrand i Herve - czwórka braci z Bafang - to chluba ośmiomilionowego ludu Bamileke. Jak na razie największą karierę zrobił Alphonse Marie Djomaha Tchami. 37-letni Kameruńczyk nie gra już w piłkę, niedawno był trenerem amatorskiego klubu Taissy Saint-Léonard z Francji. Ale wcześniej to była pierwszej wielkości gwiazda reprezentacji Kamerunu. W barwach "Nieposkromionych lwów" rozegrał 57 spotkań, reprezentował swój kraj w mistrzostwach świata w USA '94 i Francji '98. - A gdy grał Argentynie, w słynnym Boca Juniors, jego kolegą z drużyny był sam Diego Maradona - mówi z dumą Herve, z którym się spotkałem w kawiarence na Stadionie Ludowym.
31-letni Bertrand Raphael Tchami Kamagan już takiej kariery nie zrobił, ale we francuskich klubach z Grenoble i Reims pamiętają go dobrze. Potem przyszedł czas na 26-letniego dziś Joela Tchami - byłego piłkarza Herty Berlin, który od tego sezonu czaruje w ataku irańskiego klubu Pegah F.C. - Sam widzisz. Czy ja miałem inne wyjście? Musiałem zostać piłkarzem! - śmieje się Herve, który trenuje z Zagłębiem od ubiegłego tygodnia.
Brylancik w Sosnowcu
Po pierwszych zajęciach - na stadionie AKS-u Niwka - trenerzy nie byli zachwyceni jego formą. Potem jednak z każdym dniem Herve prezentował się lepiej. - Wyprawia z piłką takie cuda, że się wierzyć nie chce - chwalą młokosa koledzy z zespołu.
Tchami trafił do Sosnowca z Hamburga, gdzie przez ostatnie trzy lata trenował w młodzieżowych drużynach HSV. Gdy cztery lata temu podpisał pierwszy kontrakt, niemieckie media pisały o "młodziutkim supertalencie z niezwykle utalentowanej piłkarskiej rodziny". HSV pokłócił się wtedy o niego ze słynną Herthą Berlin. Skąd więc taki brylancik w Sosnowcu?
- To sprawka mojego menedżera, który zaaranżował mój przyjazd do Polski. Ma dobre kontakty z Zagłębiem - wyjaśnia. - Ja wiem, że Zagłębie to nie jest najsilniejszy polski klub, ale to dla mnie nie jest teraz najważniejsze. Ja po prostu muszę podpisać zawodowy kontrakt z pierwszoligowym europejskim klubem, no i przede muszę grać - wyjaśnia.
Skąd taka determinacja? Regularną grę jako niezbędny warunek postawił trener olimpijskiej reprezentacji Kamerunu. Jeżeli Tchami chce zagrać w Pekinie, to musi go spełnić. - Wywalczyłem ten awans i teraz tak łatwo nie odpuszczę. Taką samą nadzieją żyje jednak wielu moich rówieśników rozsianych po całej Europie. Grają w
Niemczech, Holandii, Francji - tak więc konkurencja jest duża - podkreśla.
Tchami liczył, że powołanie do Pekinu załatwi sobie, grając w Hamburgu, niestety, nic z tego nie wyszło. - Byłem już blisko pierwszej drużyny. Nawet z nimi trenowałem. To było wtedy, gdy naszym trenerem był Thomas Doll. Wraz z jego odejściem do Borussii Dortmund zaczęły się moje problemy. Przyszedł nowy trener, a razem z nim wielu nowych utalentowanych piłkarzy. Nie czułem się od nich gorszy, ale trafiłem do drugiego składu. Nie mogłem dłużej czekać, bo olimpiada przeszłaby mi obok nosa - tłumaczy.
HSV nie był pierwszym niemieckim klubem Tchamiego. Za namową i z pomocą braci już w wieku 14 lat wyjechał do Berlina i zaczął naukę w Akademii Piłkarskiej Herthy - w tym klubie grali już wcześniej Alphonse i Joel.
- Po tym, jak zakończyłem naukę w Akademii, posypały się oferty z całych Niemiec. Chciał mnie VfL Wolfsburg, Borussia Moenchengladbach, TSV 1860
Monachium, HSV i oczywiście Hertha. Wybrałem HSV, co skończyło się małym konfliktem pomiędzy klubami z Hamburga i Berlina - opowiada.
Niesamowity doping z Legią
W Kamerunie Tchami nie miał drużyny. - Jak większość chłopaków grałem na ulicy, w rozgrywkach szkolnych. To był fajny czas, zdobyłem nawet mistrzostwo szkoły - uśmiecha się.
Gdy ma się starszych braci, którzy żyją z grania w piłkę, wyjazd do Europy jest tylko kwestią czasu. Herve opuścił dom, gdy nie miał jeszcze 14 lat. - Mama była na to przygotowana. Na szczęście nie jechałem w nieznane, w Niemczech czekali na mnie bracia. Zaopiekowali się mną - mówi. W Berlinie Herve szybko nauczył się niemieckiego. - Chyba mam talent do języków. W szkolę uczyłem się też angielskiego i hiszpańskiego. Rzecz jasna mówię też po francusku, to w Kamerunie norma - wyjaśnia.
Tchami jest w naszym kraju pierwszy raz w życiu. - Znasz polskich piłkarzy? - pytam
- Pewnie! Emmanuela Olisadebe. A to nie Polak? Wiem, wiem - żartuje. - Gdy byłem w Berlinie, poznałem Bartosza Karwana - to już na pewno Polak - śmieje się.
Działacze Zagłębia już podjęli decyzję, że chcą Tchamiego w drużynie. Zdają sobie sprawę, że jeżeli Kameruńczyk zagra na olimpiadzie, to jego wartość może znacznie wzrosnąć.
Trenerzy chcą jeszcze zobaczyć 20-letniego pomocnika podczas sparingu... Ale drugi trener Michał Juda już podkreśla, że Tchami podpisze z Zagłębiem dwuletni kontrakt. - W najbliższej kolejce z Jagiellonią Białystok jeszcze nie zagra, ale na ŁKS może już być gotowy - mówi Juda. - Zagłębie to dla mnie dobre miejsce, by stać się jeszcze lepszym piłkarzem, zdobyć doświadczenie. Widziałem ostatni mecz z Legią i jestem pod wrażeniem. Chciałbym zagrać dla takich kibiców. Ich doping był niesamowity, i to od pierwszej do ostatniej minuty - emocjonuje się Tchami. Jeżeli Kameruńczyk podpisze kontrakt, będzie - po Ericu Fasindohu z Nigerii - drugim Afrykaninem w barwach Zagłębia.
- Bardzo mi zależy na grze w Zagłębiu. Jestem w kontakcie z trenerem kadry, a on cały czas się dopytuje, czy mi się powiodło. Olimpiada to moja życiowa szansa, muszę ją wykorzystać - kończy.
Bracia z Kamerunu
Alphonse Marie Djomaha Tchami
ur. 14 września 1971 r.
Kluby: Unisport de Bafang (Kamerun), Odense BK (Dania), Boca Juniors Buenos Aires (Argentyna), Hertha Berlin (
Niemcy), Al-Wasl Dubai (ZEA), Dundee United (Szkocja), OGC Nice (Francja), Czernomorec Noworosyjsk (Rosja), Shenyang Ginde (Chiny), Al-Nijmeh Beirut (Liban)
Bertrand Raphael Tchami Kamagan
ur. 14 lutego 1977 r.
Kluby: Vise, Romorantin, Grenoble Foot 38, Stade Reims, Pau FC (wszystkie Francja)
Joel Armel Tchami
ur. 25 marca 1982 r.
Kluby: Hertha Berlin, Stade Laval (Francja), Hapoel Kfar Saba (Izrael), AC Horsens (Dania), Pegah F.C (Iran)
Herve Christian Tchami
ur. 20 lutego 1988 r.
Kluby: Hertha Berlin, Hamburger SV, Zagłębie Sosnowiec?