Piękna gra Ruchu na Śląskim to nie był przypadek

Ruch wygrywa w Kielcach! ?Niebiescy? znów pokazali ofensywny i przede wszystkim skuteczny futbol. Kielczanie, choć mieli przebłyski dobrej gry, po raz kolejny całkowicie zawiedli w ofensywie.

Najwięcej pracy kielecka defensywa miała z dwójką ofensywną chorzowian - Pavolem Balazem i Piotrem Ćwielongiem - i dlatego dopiero w 35. minucie Korona oddała... pierwszy celny strzał w tym meczu. Z dystansu mocno uderzał Mariusz Zganiacz, ale dobrze broniący Robert Mioduszewski nie dał się zaskoczyć.

Skapitulował za to osiem minut później jego vis-a-vis Wojciech Kowalewski. I to na własne życzenie, bo faulował w polu karnym Gabora Strakę, a jedenastkę pewnie wykorzystał Piotr Ćwielong. Kielczanie mogli odpowiedzieć jeszcze przed przerwą - już 120 sekund później po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Pawła Sobolewskiego na 3. metrze nie umiał opanować piłki Litwin Andrius Skerla.

Po przerwie Korona wreszcie przycisnęła, ale podopieczni Duszana Radolsky'ego i z tym sobie długo radzili. Próbowali długo utrzymywać się przy piłce, co jakiś czas kontratakując. Koronie przeszkadzała spora niedokładność w grze, zawodzili środkowi pomocnicy. Większość prostopadłych podań Hermesa i Zganiacza przechwytywała defensywa Ruchu. Pół godziny przed końcem meczu Koronie zaczęło się śpieszyć. Piłkarze Jacka Zielińskiego postawili wszystko na jedną kartę - dwukrotnie w dobrej sytuacji w polu karnym znalazł się wprowadzony po przerwie Krzysztof Gajtkowski, z 20 m znów próbował zaskoczyć Zganiacz, a w 70. minucie po strzale głową Marcina Kusia, golkipera Ruchu, przed utratą gola uratowała poprzeczka.

Chorzowianie odpowiedzieli w sposób, który rozwiał złudzenia. W 81. minucie na bezpośredni strzał z rzutu wolnego zdecydował się Pavol Balaz. Słowacki pomocnik potężnie uderzył z 22 metrów, a piłka wpadła niemal w samo okienko.

Korona Kielce 0

Ruch Chorzów 2 (1)

Bramki: 0:1 Ćwielong (43. z karnego), 0:2 Balaz (82. z wolnego)

Korona: Kowalewski - Kuś Ż , Hernani, Skerla, bednarek - Bonin (46.Kaczmarek), Zganiacz (80. Nowak), Hermes, Sobolewski - Edi (46. Gajtkowski), Robak.

Ruch: Mioduszewski Ż - Nykiel (8. Jakubowski), Grodzicki, Baran, Brzyski Ż - Ćwielong, Straka, Nowacki (68. Grzyb), Pulkowski, Balaz - Fabus.

Korona Ruch

Mówi Tomasz Brzyski

Znałem ich zwody

Paweł Matys: Co było kluczem do pokonania Korony?

Tomasz Brzyski, obrońca Ruchu, były gracz Korony: Przełomowym momentem spotkania był rzut karny. Straka był ewidentnie faulowany, a Wojciech Kowalewski powinien zostać ukarany za to czerwoną kartką. Mecz dobrze nam się ułożył, ale potrafiliśmy to wykorzystać. Mądrze się broniliśmy, a potem znów skutecznie wykonaliśmy stały fragment gry. Zdobyliśmy naprawdę efektownego gola z rzutu wolnego.

Skromnie Pan mówi, a przecież byliście zespołem lepszym od gospodarzy...

- Kielczanie od dwóch spotkań nie spisują się najlepiej. Obecnie starają się jak najwięcej akcji robić długimi podaniami. Jak byłem w Kielcach, grali dużo przez środek boiska, i to przynosiło efekty. Tego właśnie im zabrakło i dlatego przegrali. A my w drugim meczu z rzędu prezentujemy się korzystnie właśnie jako zespół, tworzymy kolektyw i zdobywamy kolejne punkty potrzebne do utrzymania.

Zaliczył Pan udany powrót do Kielc. Praktycznie wyłączył z gry prawą stronę Korony, świetnie czytał grę i zaliczył kilka przechwytów...

- Dobrze mi się grało przeciwko Grzegorzowi Boninowi, a po przerwie Marcinowi Kaczmarkowi. Obaj byli moimi kolegami, więc znałem ich słabsze i mocne strony. Wiedziałem, co mogą zrobić w danej akcji, jakie zwody preferują, w końcu byłem z nimi przez półtora roku. Widać jednak, że nie są w najwyższej formie, bo Bonin to naprawdę klasowy zawodnik, ale teraz mu nie idzie. Praktycznie tylko raz nie zdążyłem za "Kaką" i w efekcie musiałem ratować się faulem i dostałem żółtą kartkę. Czegoś im brakuje...

Rozmowy pod szatnią

Piotr Ćwielong, pomocnik Ruchu

- Przeciwko Koronie znów zaprezentowaliśmy dobry futbol. Mieliśmy wprawdzie momenty przestoju i trochę słabszej gry, ale mimo to wygraliśmy dwoma bramkami. A na trudnym terenie w Kielcach to wielkie osiągnięcie. Na pewno duża w tym zasługa naszego trenera, który potrafi nas znakomicie zmotywować. Ja osobiście cieszę się z kolejnej strzelonej bramki. Po nieudanym pobycie w Wiśle, w końcu odzyskałem radość z gry. W Ruchu mam poparcie wszystkich i staram się odwdzięczać bramkami. Co do salta po golu, to trener mi go na razie nie zabrania (śmiech). Jak byłem dzieckiem, to nauczyłem się je robić i tak akurat okazuję radość po każdej bramce. Mam nadzieję, ze w tej rundzie będę mógł je wykonywać częściej.

Marcin Nowacki, pomocnik Ruchu

- Gramy ostatnio dobrze, choć dziś w drugiej połowie było trochę nerwowości... Od 70. minuty broniliśmy już wyniku, jednak mimo to strzeliliśmy bramkę, która przesądziła o naszym zwycięstwie. Zaprezentowaliśmy konsekwentną i dobrą taktycznie grę. Korona popadła w głęboki kryzys. To nie jest ta Korona, która była za trenera Wieczorka, od której oczekiwano gry finezyjnej, kombinacyjnej. Niczym nas nie zaskoczyła.

Paweł Sobolewski, pomocnik Korony

- Trzeba zacząć od tego, że my także chcieliśmy ten mecz bardzo wygrać. Porażka w Wodzisławiu sprawiła, że zamierzaliśmy sobie odbić te trzy punkty. Robiliśmy tak naprawdę wszystko, co mogliśmy. Ciężko mi powiedzieć, czego zabrakło... To wy, dziennikarze, możecie to ocenić. Ja byłem na boisku, a teraz przyjdzie czas na to, by przeanalizować mecz na spokojnie. Ruch ostatnio gra bardzo dobrą piłkę, a w pierwszej połowie na niewiele nam pozwolił.

Wojciech Kowalewski, bramkarz Korony

- Nie miałem zamiaru faulować przy karnym. Zamierzałem skrócić kąt i wyhamować prędkość, z jaką do niego dochodziłem. Wiem na pewno, że kolanem zaryłem w ziemię, być może był tam również kontakt z zawodnikiem. Co do drugiego gola, to z założenia długi róg jest rogiem bramkarza. Nie znając możliwości strzeleckich napastnika, zacząłem go "czytać", wykonałem pół kroku za mało. Precyzyjnie przymierzył i zabrakło mi centymetrów, żeby odbić tę piłkę.

Zdaniem trenerów

Duszan Radolsky, Ruch Chorzów

- W pierwszej połowie pokazaliśmy bardzo dobrą piłkę. Dzięki taktyce nie pozwoliliśmy gospodarzom na stworzenie żadnej sytuacji bramkowej. Po przerwie nie było już Ediego i Bonina, lecz moi piłkarze mieli problem bronieniem naszej bramki. Mimo dużej presji zagraliśmy w obronie bardzo konsekwentnie. Strzeliliśmy dwie bramki i zasłużenie wygraliśmy.

Jacek Zieliński, Korona Kielce

- W pierwszej połowie my zagraliśmy słabiej. Zakładaliśmy, że od pierwszej minuty ruszymy do ataku, tak jak to miało miejsce w drugiej połowie. Zagraliśmy jednak zbyt spokojnie, zbyt często z tyłu, a mało akcji z przodu. Zabrakło też agresji. W drugiej części wyglądało to już zdecydowanie lepiej. Dużo ożywienia wnieśli Gajtkowski i Kaczmarek. Należą się słowa uznania moim piłkarzom, że próbowali zmienić losy spotkania. Mam tylko jedno pytanie, jedną pretensję: dlaczego nie zagraliśmy tak od początku?

Copyright © Agora SA