Legia tylko zremisowała z Polonią, ale w półfinale PE zagra z Wisłą

Przy garstce widzów, w zimny wieczór, praktycznie druga Legia zrobiła to co musiała. Wyeliminowała z Pucharu Ekstraklasy niezbyt dobrą, choć ambitną Polonię. Ale nadal było słabo

Półfinał z Wisłą

Przy garstce widzów, w zimny wieczór, praktycznie druga Legia zrobiła to co musiała. Wyeliminowała z Pucharu Ekstraklasy słabą, choć ambitną Polonię. Ale nadal było słabo

Piłka nożna

Wczoraj Wisła Kraków w składzie znacznie bardziej zbliżonym do optymalnego niż Legia przeciwko Polonii (ale także niepełnym) rozbiła 5:0 Jagiellonię Białystok. Jeżeli trener Jan Urban nie zmieni koncepcji i w rozgrywkach PE nadal będzie stawiać na dublerów to ciężko będzie stawić czoła ekipie Macieja Skorży. Co by nie było, konfrontacja zapowiada się bardzo ciekawie. Pierwszy ćwierćfinałowy mecz 18 marca w Warszawie. Rewanż 15 kwietnia w Krakowie.

Trener Urban zaskoczył jednym. Od pierwszej minuty wystawił do gry Rogera Guerreiro, wychodząc z założenia, że młodych graczy (w pierwszym składzie zagrał 16-letni Ariel Borysiuk) nie można pozostawić bez opieki - ktoś nimi powinien kierować. Jednak starającemu się o polski paszport Brazylijczykowi, tak jak i reszcie zespołu nie szło. Pierwszy celny strzał oddał obrońca Piotr Bronowicki, w 37. minucie, kiedy jego uderzenie obronił Michal Pesković, młodszy brat znanego z naszych boisk Borisa (także bramkarza). Pięć minut później Słowak z ostrego kąta nie dał się pokonać Marcinowi Burkhardtowi. I to wszystkie szanse Legii w pierwszej połowie. Nie licząc sytuacji z 23. min, gdy Bartłomiej Grzelak został podcięty przez Jakuba Dziółkę i sędzia powinien podyktować karnego.

Podyktował za to w 15. min - przeciwko Legii. Zresztą, słusznie. Po dośrodkowaniu Huberta Robaszka piłkę zgubił Wojciech Skaba (w drugiej połowie popełnił kolejny spory błąd, Jan Mucha może być spokojny o miejsce w bramce Legii), a Błażej Augustyn, próbujący zażegnać niebezpieczeństwo kopnął w głowę Mateusza Kamińskiego (pomocnik Polonii grał później z opatrunkiem, ciągle krwawiąc, na dwie minuty przed końcem pierwszej połowy zszedł z boiska, przez co goście do przerwy grali w dziesiątkę). Skaba odbił kopniętą w prawy róg piłkę, jednak tak dziwnie, że wpadła w róg lewy. Do przerwy 0:1. Przed rokiem Legia zupełnie nieoczekiwanie przegrała w ćwierćfinale PE z Górnikiem Łęczna i odpadła. Czyżby powtórka z wątpliwej rozrywki?

Jednak nie. Zaraz po wznowieniu gry akcję Legii rozpoczął Roger, podał do Burkhardta, a ten zwiódł obrońcę i mocno strzelił zza linii pola karnego. Pesković odbił piłkę na prawo, ale na lewym skrzydle był Maciej Rybus i od razu podał do środka. Od początku drugiej połowy zamiast doświadczonego Grzelaka na boisku w ataku warszawskiej drużyny pojawił się reprezentant Polski do lat 19 Wojciech Trochim. Znalazł się przed prawie pustą bramką. Z kilku metrów bardzo spokojnie kopnął do siatki. Do tej pory w pierwszym zespole Legii grał ledwie kilka minut - wcześniej wystąpił w PE jeszcze w ubiegłym roku, pod koniec meczu z ŁKS i też zdobył gola. To zdarzyło się w 40. sekundzie drugiej połowy. A pięć minut później było właściwie po wszystkim. Do swojej bramki piłkę wbił Marcin Przybylski.

W 64. min drugą żółtą kartkę (i oczywiście czerwoną), zresztą bez sensu, za faul niedaleko środka boiska dostał Augustyn. Mimo osłabienia legionistom długo nie groziła strata prowadzenia, raczej byli bliżsi podwyższenia wyniku. Peskovicia niepokoili młodzi - Adam Frączczak, Borysiuk, Rybus i Trochim (w 83. min świetnym uderzeniem trafił w słupek). Do tego w defensywie ładnie pracował Przemysław Wysocki. W końcówce jednak zabrakło sił. W ostatniej chwili Legia nie straciła awansu, ale zwycięstwo straciła.

- Zwłaszcza zawodnikom walczącym o pierwszy skład nie mogą zdarzać się momenty dekoncentracji. Tak było zwłaszcza w pierwszej połowie. Na mecz przyszło bardzo niewielu kibiców. Ale jak już przyszli, powinni obejrzeć lepsze spotkanie - podsumował to co działo się na boisku Jakub Wawrzyniak.

LEGIA WARSZAWA 2 (0)

POLONIA BYTOM 2 (1)

Strzelcy bramek

Trochim (46., z podania Rybusa), Przybylski (51., sam., po trąceniu piłki przez Wawrzyniaka, a wcześniej rzucie rożnym Burkhardta) - Robaszek (16., karny po faulu Augustyna na Kamińskim), Podstawek (90., z podania Chomiuka)

Legia: Skaba - Bronowicki Ż , Augustyn Ż CZ , Wawrzyniak Ż , Wysocki - Frączczak (77. Astiz), Borysiuk, Roger (58. Smoliński), Burkhardt, Rybus (82. Giza) - Grzelak (46. Trochim)

Polonia: M. Pesković - Chomiuk, Dziółka, Kral (46. , Mamos - Mróz, Kamiński, Robaszek, Mężyk (62. Radzewicz) - Zieliński, Solecki

Widzów: 300

Sędziował: Zdzisław Bakaluk (Olsztyn)

Pierwszy mecz: 2:0, awans Legii

Jednak bez Balbino

Wypożyczony przez Legię do końca sezonu hiszpański obrońca Balbino jednak nie wystąpił we wczorajszym spotkaniu Pucharu Ekstraklasy z Polonią Bytom. Na czas nie dotarł jego certyfikat, bez którego udział w meczu był niemożliwy. - O przesłanie certyfikatu Balbino zwróciliśmy się w poprzednim tygodniu. Klub Hiszpana odesłał certyfikat do Andaluzyjskiej Federacji Piłkarskiej. Gdyby dokument dotarł do godz. 17 Balbino mógłby zagrać. A tak nie mógł - poinformował dyrektor sportowy warszawskiego klubu Mirosław Trzeciak.

W piątek Legia gra w Sosnowcu w lidze z ostatnim w tabeli Zagłębiem. Ze względu na żółte kartki nie będzie mógł w nim wystąpić Hiszpan zatrudniony w Legii już od lata - Inaki Astiz. Wątpliwe, by Balbino, nie wypróbowany w mniej ważnym spotkaniu miał od razu wejść do podstawowego składu (zakładając, że do tego czasu certyfikat już trafi do Polski). Na prawej obronie w tym sezonie grywa mający doświadczenia na środku obrony Jakub Rzeźniczak (w dodatku leczy lekką kontuzję), inny stoper Błażej Augustyn został przesunięty do drużyny Młodej Ekstraklasy, dlatego wielce prawdopodobne, że w piątek partnerem Wojciecha Szali będzie Jakub Wawrzyniak (w meczu z Polonią prezentował się bardzo pewnie). Potwierdził to zresztą trener Jan Urban. - Na to się zanosi. W takich meczach jak ten, zawodnicy muszą udowadniać przydatność. Bo przecież nie na gierkach treningowych - powiedział.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.