Damian Wójcik - syn piłkarza, ale nie bramkarza

Szkoleniowiec Pogoni Mariusz Kuras ma kilka dni na decyzję, czy wiosną w bramce zespołu postawi 20-letniego Damiana Wójcika. Zawodnik dobrze wypadł w sobotnim sparingu z KP Police.

Poszukiwanie zawodnika na tę pozycję wymusiła kiepska postawa golkiperów Pogoni w zimowych meczach. Okazało się, że obsada bramki może być problemem, tym bardziej że granatowo-bordowi chcieliby między słupkami widzieć młodzieżowca (zawodnika poniżej 21 lat, w sumie takich musi być w składzie trzech). Oznacza to powrót do rozwiązania forsowanego przez trenera Marcina Kaczmarka, który w większości jesiennych spotkań wystawiał Jakub Łapczyńskiego - dzięki temu w polu musiało grać tylko dwóch młodych piłkarzy. Na początku przygotowań do rundy wiosennej wydawało się, że Kuras zarzuci ten pomysł i postawi na bardziej doświadczonego Tomasza Judkowiaka, który jesienią grał mało, ale spisywał się pewniej niż Łapczyński. W sparingach obaj jednak prezentowali się poniżej oczekiwań. Na sobotni mecz z KP Police ściągnięto więc 20-latka z Zagłębia Lubin, który jesienią występował w Młodej Ekstraklasie.

- Nie chcę oceniać go po godzinie gry, ale na pewno zrobił dobre wrażenie. Nie imponuje warunkami fizycznymi, jednak kilka razy znakomicie interweniował, jest szybki, zwinny i skoczny. Będziemy przyglądać mu się przez tydzień, i w czwartek lub piątek podejmiemy decyzję o ewentualnym wypożyczeniu. Takie są uzgodnienia z Zagłębiem - mówi Mariusz Kuras, wyraźnie usatysfakcjonowany postawą Damiana Wójcika.

Mniej uśmiechnięty był Kuba Łapczyński, oglądający zawody "po cywilnemu": - Mam o czym myśleć. Widać, że chłopak potrafi bronić.

Młody bramkarz przebywał na boisku 58 min i popisał się wieloma efektownymi interwencjami. Choć ma tylko 180 cm wzrostu, odważnie wychodził do piłek, radził sobie przy ostrych dośrodkowaniach i... głośno pokrzykiwał na obrońców. Kuras narzekał, że Judkowiak i Łapczyński milczą.

Kim jest ich nowy konkurent? Przed przyjazdem do Szczecina awizowano go jako Damiana Woźniaka... syna Andrzeja, reprezentanta Polski, "Księcia Paryża", który teraz zajmuje się szkoleniem bramkarzy (dwa lata temu pracował w Szczecinie).

- Ktoś przekręcił moje nazwisko i stąd ta pomyłka. Rzeczywiście jestem synem piłkarza - Andrzeja, ale Wójcika (!), który największe sukcesy osiągnął z Zagłębiem Lubin świętującym mistrzostwo Polski w roku 1991 - wyjaśnia Damian, którego wzrost i masa ciała potwierdza pokrewieństwo. Pan Andrzej, obrońca mający na koncie 220 występów i 6 goli w ekstraklasie, mierzy 180 cm, a w czasie sportowej kariery ważył 82-83 kg. Dokładnie takie same dane dotyczą syna.

Łączą ich też kluby - Damian od 12. roku życia gra w Lubinie, Andrzej Wójcik najlepszy okres spędził właśnie w Zagłębiu. W sezonie 1990/1991 zdobył mistrzostwo, zaliczając 29 występów i strzelając 4 bramki. Później występował m.in. w 1. FC Magdeburg, gdzie pięć lat temu trenował też syn.

- Będąc uczniem trzeciej klasy gimnazjum, pojechałem do szkółki piłkarskiej - wspomina młody bramkarz. - Teraz tata bardzo zachęcał mnie, bym spróbował swoich sił w Szczecinie. Pogoń to znana firma, można tu coś osiągnąć i dlatego bardzo chciałbym zostać. Mam nadzieję, że swoimi umiejętnościami przekonam trenerów - stwierdza 20-latek, który wczoraj po raz pierwszy uczestniczył w zajęciach. Przed sobotnim meczem nie miał okazji potrenować z nowymi kolegami.

Jeśli włodarze Pogoni zdecydują się na wypożyczenie Damiana Wójcika, będzie to siódmy zawodnik, który zasilił zespół przed rundą wiosenną.

Copyright © Agora SA