Polski bramkarz: Odrzuciłem oferty Arsenalu i Liverpoolu

- Odrzuciłem oferty Arsenalu i Liverpoolu, bo chciałem grać - mówi Artur Krysiak, który jest najmłodszym bramkarzem tego sezonu ligi szkockiej

Gdy dwa tygodnie temu debiutował z Motherwell, miał 18 lat, sześć miesięcy i pięć dni. Kilka dni wcześniej w meczu rezerw z Rangersami obronił karnego. - Ale nie spodziewałem się, że tak szybko wskoczę do pierwszego składu - mówi Sport.pl Polak. Mimo że Gretna przegrała z Motherwell 1:3, Krysiak zebrał bardzo dobre recenzje. - Zaimponowała mi jego pewność siebie - powiedział trener Davie Irons.

Droga do debiutu w seniorskiej piłce zaczęła się dwa lata temu na zgrupowaniu reprezentacji U-17. - Spotkałem tam Aleksa Cisaka z Leicester. Obiecał, że szepnie słówko swojemu agentowi. Dwa tygodnie później byłem już w samolocie do Anglii - opowiada Krysiak. Zaczął od dwutygodniowych testów w trzecioligowym Swansea. Dostał propozycję kontraktu, ale odmówił i pojechał trenować w drugoligowym Cardif. Tam spędził tylko jeden dzień, ale to wystarczyło, by dostał umowę. Zrezygnował, bo na stole leżały oferty Arsenalu, Liverpoolu i Birmingham. - Bardzo chciałem grać, a w Londynie i Liverpoolu nie miałbym na to szans. Dlatego zdecydowałem się na Birmingham. Lepiej wybijać się ze słabszych klubów - uważa Krysiak.

W Birmingham był pierwszym bramkarzem juniorskiej akademii i grał w rezerwach. Kilka razy w tygodniu ćwiczył z pierwszą drużyną. - W Anglii zajęcia wyglądają zupełnie inaczej niż w Polsce. Cały czas ćwiczymy z trenerami od bramkarzy. Z zawodnikami z pola stykamy się tylko przy bronieniu strzałów. W Łodzi zajęcia ze specjalistami mieliśmy tylko dwa, trzy razy w tygodniu - mówi.

W SMS Łódź zdarzało mu się nie łapać do zespołu. - W pewnym momencie musieliśmy go wypożyczyć, bo przegrywał rywalizację z Grzegorzem Robakiewiczem i Piotrem Turkiem - mówi były trener Krysiaka Mirosław Dawidowski. Robakiewicz do dziś gra w czwartoligowym SMS, Turek został niedawno wypożyczony do piątoligowego Włókniarza Pabianice. - Po Krysiaku widać było, że ma talent, ale nie sądziłem, że tak szybko uda mu się zajść tak wysoko - mówi Dawidowski. - W Łodzi sam poprosiłem o wypożyczenie, bo siedzenie na ławce nie miało sensu - mówi Krysiak.

Kilka tygodni temu o to samo poprosił działaczy Birmingham, gdy po przyjściu pierwszego bramkarza reprezentacji Ghany Richarda Kingsona przestał grać w rezerwach. - Szybko zgłosiła się Gretna, a ja długo się nie zastanawiałem. Wiedziałem, że to ostatni zespół ligi szkockiej z minimalnymi szansami na utrzymanie, ale mało mnie to obchodziło - mówi Krysiak.

Opłaciło się, debiut umożliwiła mu czerwona kartka pierwszego bramkarza Grega Fleminga. Teraz znów jest rezerwowym. - Przez najbliższe pół roku chciałbym wywalczyć sobie miejsce w pierwszym składzie. Potem wracam do Birmingham. Jeśli nie będę grał, znów poproszę o wypożyczenie. Ale w grę wchodzą tylko Wyspy Brytyjskie. Chcę nauczyć się angielskiego. Do Polski wrócę, ale po zakończeniu kariery - kończy Krysiak.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.