Kanonierzy tracą przewagę

Arsenal dość szczęśliwie zremisował z Aston Villą 1:1. Utrzymał pozycję lidera, ale Manchester United po wygranej z Fulham traci do lidera tylko punkt

Co los zabrał Arsenalowi w poprzedniej kolejce, teraz oddał. Tydzień temu stracony gol w doliczonym czasie kosztował ich utratę prowadzenia z Birmingham. Tym razem dał remis. "Kanonierzy" przegrywali z Aston Villą 0:1 po samobójczym zagraniu Philippe'a Senderosa. Po porażce straciliby prowadzenie w tabeli. Wyrównał w ostatnich sekundach meczu Duńczyk Nicklas Bendtner. - Ten dzisiejszy punkt może okazać się bezcenny. Nie jesteśmy faworytem, raczej MU nim jest. Ale świadomość, że w całym sezonie przegraliśmy tylko raz, dodaje nam wiary - stwierdził trener "Kanonierów" Arsene Wenger. MU nie przegrał z Fulham od 1964 r. Choć w sobotę trener Alex Ferguson posadził na ławce rezerwowych Cristiano Ronaldo i Wayne'a Rooneya, a Michaela Carricka, Ryana Giggsa i Nemanję Vidicia zostawił w Manchesterze (odpoczywają przed rewanżowym pojedynkiem Ligi Mistrzów z Olympique Lyon), ani przez chwilę nie zanosiło się, by londyńczycy przerwali złą passę. "Czerwone Diabły" wygrały łatwo, po golach Hargreavesa, Parka i samobójczym Daviesa. Z walki o tytuł nie rezygnuje też londyńska Chelsea. Piłkarze Avrama Granta pokonali na wyjeździe West Ham 4:0, choć okupili to stratą Franka Lamparda - pomocnik reprezentacji Anglii, przez cały mecz obrażany przez miejscowych kibiców (Lampard to były gracz WHU), wyleciał z boiska za uderzenie Luisa Boa Morte.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.