Hokeiści Stoczniowca grają mecz o wszystko

Kto wygra, awansuje do półfinału, dla przegranego sezon się już skończy. W piątek o godz. 19.15 w hali Olivia piąty mecz ćwierćfinału play-off PLH Energa Stoczniowiec Gdańsk - Podhale Nowy Targ

To będzie ostatni ćwierćfinałowy bój w PLH, w pozostałych parach zapadły już bowiem rozstrzygnięcia. W półfinałach są: GKS Tychy, Cracovia i Zagłębie, czyli trzy najlepsze zespoły sezonu zasadniczego. Czy dołączy do nich zespół numer cztery, czyli Stoczniowiec i zagra o wielki finał z Tychami? Po pierwszych dwóch zwycięskich meczach w hali Olivia wydawało się, że gdańszczanie bez większych problemów przejdą "Szarotki". W Nowym Targu szybko jednak zostali sprowadzeni na ziemię. Najpierw dostali prawdziwy łomot, przegrywając 1:9, potem było już lepiej, ale przegrana 0:2 sprawiła, że o tym, która z drużyn zagra w półfinale, zadecyduje piąty mecz w Gdańsku. Stoczniowiec ma przewagę własnego lodowiska, przewagę psychologiczną mają jednak nowotarżanie.

- Nie jest z nami wcale źle, bo po klęsce w pierwszym meczu podnieśliśmy się z kolan. Mimo że drugi raz przegraliśmy, to graliśmy dobry hokej. Zabrakło tylko skuteczności - mówi trener Stoczniowca Henryk Zabrocki. Ekipa Stoczniowca do Gdańska wróciła w czwartek o ósmej rano, a wieczorem odbył się już normalny trening. Pojawił się na nim Przemysław Odrobny i jest duża szansa, że bramkarz Stoczniowca będzie mógł zagrać przeciwko Podhalu. Wykluczony jest występ Bartosza Leśniaka, niepewny Jarosława Rzeszutko. Napastnik Stoczniowca w środę zagrał na własną prośbę, mimo że czuł się źle z powodu grypy. - Wytrzymał tylko jedną tercję, potem z powodu choroby wymiotował. W drodze powrotnej spał w kabinie dla kierowców i mógł się nieco zregenerować. Ale o tym, czy będzie mógł zagrać, zadecydujemy w dniu meczu - mówi Zabrocki. W piątek gdańskich hokeistów czeka jeszcze poranny rozruch.

W tym sezonie zrezygnowano z rozgrywania meczów o miejsca 5-8, tak więc dla przegranego w piątkowym meczu sezon już się skończy. - Dlatego mówię chłopakom, że to może być mecz ich życia. Kto wie, może wygrana da początek nowej historii gdańskiego hokeja - zastanawia się Zabrocki. - Nie myślę natomiast w ogóle o tym, co będzie, jak przegramy. W ogóle nie dopuszczam do siebie takiej myśli, w zespole panuje dobry duch, chcemy zagrać dla naszych kibiców. Ważne, aby od początku grać odpowiedzialnie, bo o poświęcenie zawodników jestem spokojny. Mimo trudów sezonu i dużego natężenia meczów w play-off, drużyna dobrze prezentuje się pod względem wytrzymałościowym - przekonuje Zabrocki.

Stoczniowiec już drugi sezon z rzędu dobrze radzi sobie z Podhalem, ma korzystny bilans spotkań z "Szarotkami". Wszystkie statystyki stracą jednak znaczenie, jeśli gdańszczanie przegrają w piątek z Podhalem. Co prawda Stocznia zajmie wtedy 5. miejsce na koniec sezonu, ale taki wynik nikogo w Gdańsku nie zadowoli. Mimo że Stoczniowiec ma, przynajmniej na papierze, słabszy skład niż pozostałe zespoły z czołówki. - Już wiele razy pokazaliśmy, że potrafimy się wznieść na wyżyny swoich umiejętności i pokonać silniejszego rywala. Wierzę, że teraz poradzimy sobie z mistrzem Polski - mówi Zabrocki.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.