Groclin Dyskobolia - młodsi w miejsce lepszych

Kiedy latem 2001 r. Szachtar Donieck zapłacił Dyskobolii ponad 5 mln zł za Mariusza Lewandowskiego, prezes klubu z Grodziska Zbigniew Drzymała przekonał się, że futbol może być niezłym biznesem. - Suma transakcji była dla mnie zaskoczeniem, tym bardziej że zawodnik nie kosztował mnie zbyt wiele - wspominał później właściciel Groclinu.

Ostatnie wiadomości

 

Kadra zespołu i statystyki

 

Terminarz i wyniki

Drzymała tak się rozochocił, że przez kilka lat sprowadzał do wielkopolskiego miasteczka wyróżniających się piłkarzy i nie szczędził na nich pieniędzy. Doczekał się reprezentantów Polski i potem sporo na nich zarobił - transfery Andrzeja Niedzielana, Sebastiana Mili, Michała Golińskiego i Bartosza Ślusarskiego dały Drzymale kolejne kilkanaście milionów złotych. Następne przyniosła sprzedaż na Wschód Ivicy Kriżanaca, a wkrótce może Macedończyka Vlade Lazarevskiego.

Tyle że Dyskobolia nie wydaje już tyle na nowych zawodników, co jeszcze kilka sezonów temu. Przez pierwsze tygodnie przygotowań do rundy wiosennej zespół pozostawał bez wzmocnień. - Nawet kosmetyczne zmiany zwiększyłyby rywalizację w składzie, ale sytuacja w firmie jest ciężka [wartość akcji właściciela klubu, spółki Inter Groclin Auto, w porównaniu z początkiem sezonu ligowego spadła o ponad połowę] i nie stać nas na piłkarzy, których byśmy chcieli, a interesują nas tylko lepsi od tych, których mamy - tłumaczył w styczniu trener Dyskobolii Jacek Zieliński.

Dyskobolia nie sprowadza już gwiazd ligi, ale całkiem nieźle radzi sobie w wyszukiwaniu kandydatów na nie. Grodziski klub znajduje ich w niższych ligach, a najlepszą okazją do tego są mecze w Pucharze Polski. W ten sposób do Grodziska trafili - jeszcze niedawno anonimowi - Tomasz Zahorski (wypatrzony w czwartoligowym OKS Olsztyn) i Radosław Majewski (Znicz Pruszków z III ligi), którzy dziś są już reprezentantami w kadrze Leo Beenhakkera. Zahorski kariery w Grodzisku nie zrobił, ale Dyskobolia skasowała za niego dziesięć razy więcej, niż sama zapłaciła.

Teraz można się zastanawiać, jak długo zostanie w Grodzisku Majewski, bo wielkopolskie miasteczko przestało być już wymarzonym miejscem pracy dla piłkarzy. Drzymała nie płaci już zawodnikom za "czy się stoi, czy się leży", a na dodatek kieruje klubem w specyficzny sposób: lubi mieć wpływ na skład, oczekuje też ostrej dyscypliny. Młodym to jeszcze nie przeszkadza. Ci, którzy się przyzwyczaili, zostają w Grodzisku na lata. Ale była też spora grupa graczy, którym zrobiło się tam za duszno i odchodzili za wszelką cenę (m.in. Grzegorz Rasiak, Radosław Sobolewski, Tomasz Moskała czy Marcin Zając).

Skoro klubu nie stać na lepszych, sięga po młodszych. Groclin zamierza zacząć korzystać z systemu szkolenia młodzieży, który wypracował kilka lat temu, ściągając do Wielkopolski wyróżniających się nastolatków. Teraz chce nimi uzupełniać kadrę. W tym roku tymi uzupełnieniami będą pomocnicy Radosław Nolka i Michał Ciarkowski, którzy są już w reprezentacji U-19. - Moim celem jest takie ułożenie zespołu, by, bazując na wychowankach, odnosić sukcesy w ekstraklasie - wytłumaczył Drzymała swoją nową wizję budowy drużyny.

2,37 tyle tysięcy ludzi przychodziło średnio jesienią na ligowe mecze w Grodzisku

35 tyle zł kosztuje najtańszy karnet na wiosenne mecze piłkarzy Dyskobolii

Bramek w sumie - 31

Beznadziejna frekwencja na meczach w Grodzisku Wlkp., to największy problem klubu, który z rundy na rundę obniża ceny biletów. Jeśli wiosną sytuacja się nie poprawi, może to przyśpieszyć wyprowadzkę Zbigniewa Drzymały. Z otwartymi ramionami przyjąłby go Wrocław.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.