Legia przegrała z GKS Katowice

Janek Urban przed meczem proponował mi remis. Nie zgodziłem się - żartował prezes GKS Jan Furtok. Drugoligowiec wygrał z Legią. Na meczu był Leo Beenhakker

Trener Legii i prezes GKS Katowice są kolegami jeszcze z czasów, gdy byli piłkarzami. Urban grał w Górniku Zabrze, Furtok właśnie w GKS. - Ostatnio nasze drogi się rozeszły. Rzadko się spotykamy. Miło, że w takich okolicznościach. Jak ogrywamy Legię w Warszawie - stwierdził Furtok po meczu. - GKS gra bardzo poukładany futbol. Fajniejszy od Znicza, z którym graliśmy w sobotę. Tamci liczą na kontry - stwierdził Urban.

Szkoleniowiec legionistów jednak nie rozpaczał. Wystawił skład, jaki nigdy nie wybiegnie w meczu ligowym. - Ze Zniczem zagraliśmy zestawieniem na Groclin. Nie było możliwości, żeby w odstępie kilku dni znowu wystąpili ci sami zawodnicy. Dziś większość w składzie stanowili młodzi. Jak wchodzą do doświadczonego zespołu, to jakoś im idzie. Jak sami mają stanowić o jego sile, to na to jeszcze za wcześnie - tak Urban tłumaczył wynik i bardzo słabą grę legionistów.

Tego dnia GKS był lepszy, i to wyraźnie. Brylował zwłaszcza Bartosz Iwan, który zresztą strzelił jedynego gola. - Bardzo dobrze się prezentował. Ale bramka była kuriozalna. Myśleliśmy, że sędzia pokaże spalonego. Tymczasem gwizdnął faul a propos wcześniejszej sytuacji. Moi wszyscy zawodnicy stali i się przyglądali. To nauczka, bo w meczu o punkty takie sytuacje nie mogą się zdarzać - stwierdził Urban. A bramka padła tak: przy linii pola karnego stali wszyscy legioniści i bramkarz Wojciech Skaba. Wyglądało to na przerwę w grze. A Iwan podszedł do piłki i po prostu kopnął nad wszystkimi. Tak też wygrywa się spotkania.

Iwan mógł zdobyć w pierwszej połowie jeszcze jednego gola, ale dobrze obronił Skaba. Także i w drugiej połowie lepsi byli katowiczanie. Kilka razy udało im się ograć niepewnych na środku obrony Mario Booysena (debiut przy Łazienkowskiej) i Błażeja Augustyna. W sytuacji sam na sam z bramkarzem Iwan posłał piłkę nad poprzeczką. Bliski powodzenia był też Łukasz Wijas. Legia tak naprawdę zagroziła bramce gości bodaj raz. Dwie minuty przed końcem Piotr Bronowicki podał do Sebastiana Szałachowskiego, ale ten nie zdobył pierwszego gola dla Legii po półtora roku. Miał zbyt mało miejsca i nie oszukał Macieja Budki.

Legia grała bardzo słabo. W środku pola zawodzili Aleksandar Vuković (choć kilka dalekich przerzutów miał bardzo dobrych), a zwłaszcza Marcin Smoliński. Legia wystawiła go na listę transferową. Obserwując wczorajsze spotkanie, trzeba przyznać, że trener Urban dobrze wybrał. Tylko w kontekście rozpoczynających się w weekend rozgrywek ligowych nie najlepiej to dla warszawian wygląda. Mają zdecydowanie nie najlepsze rezerwy. W tym meczu nikt się nie pokazał.

LEGIA WARSZAWA - GKS KATOWICE 0:1 (0:1): Iwan (6.). Legia: Skaba - Bronowicki, Booysen, Augustyn, Wawrzyniak - Frączczak Ż (70. Wysocki), Borysiuk, Vuković, Smoliński, Rybus - Korzym (62. Szałachowski). GKS: Gorczyca (46. Budka) - Krysiński Ż , Kapias, Markowski Ż , Mielnik - Jaromin Ż (85. Sroka), Wijas, Prasnal (75. Cholerzyński), Iwan, Górski (70. Sadowski) - Kaliciak (70. Giełza). Widzów: 800. Sędziował: Marcin Wróbel (Warszawa)

Nowa "Nasza Legia"

W środę po dwóch tygodniach przerwy ukazuje się tygodnik "Nasza Legia". W zmienionym kształcie, teraz będzie wydawany przez klub. Ma 24 strony, kosztuje 3,40 zł. Planowany nakład 12 tys. egzemplarzy.

Copyright © Agora SA