Zabrakło centymetra

W Libercu, gdzie za rok odbędą się mistrzostwa świata, Justyna Kowalczyk była o włos od zwycięstwa. Zajęła drugie miejsce, w klasyfikacji generalnej PŚ jest czwarta, a prowadzi w walce o małą Kryształową Kulę za biegi na dystansach

Zapalenie zatok, zapalenie krtani, antybiotyki, wielkie zmęczenie i świetne rezultaty - tak wyglądają ostatnie tygodnie Justyny. Nasza zimowa bohaterka jest niesamowita. Nie zwraca uwagi na problemy, konsekwentnie robi swoje. - Fizycznie jest dobrze przygotowana, bo ciężko pracowała latem - wyjaśnia spokojnie jej trener Aleksander Wierietielny. Szkoleniowiec przed startem w Libercu powiedział coś, czego spodziewać można się po niewielu trenerach. - Inne biegaczki też chorowały, szanse będą więc równe - stwierdził. Widać Justynę takie podejście do sprawy mobilizuje.

W wiosennym klimacie Czech Justyna Kowalczyk pierwszy raz w historii swych pucharowych startów zajęła drugie miejsce. Do trzeciej wygranej w karierze zabrakło jej szczęścia. Do Norweżki Astrid Jacobsen straciła 0,4 sekundy. Jak obliczono, Polka stanęłaby na najwyższym stopniu podium, gdyby jej narta, którą przecięła linię mety, była dłuższa o 1,3 centymetra! W połowie dystansu (skróconego z powodu problemów śniegowych z 10 do 8,7 km) Polka prowadziła. W końcówce odrobinę więcej sił miała Jacobsen.

Justyna w tym sezonie najpewniej wygra jeszcze nieraz. Osiem startów przed końcem cyklu nasza medalistka ostatnich igrzysk olimpijskich ma wielkie szanse wskoczenia na podium klasyfikacji generalnej (do trzeciej Jacobsen traci 61 pkt, do drugiej Szwedki Charlotte Kalli - 81 pkt). - Do trzeciego miejsca nie jest daleko. Jeden dobry start i już jesteś przed - mówiła jeszcze przed startem w Libercu.

Siódme w sezonie podium Justyny Kowalczyk (wcześniej: jedno zwycięstwo, pięć trzecich miejsc) dało jej awans na pozycję liderki klasyfikacji generalnej biegów na dystansach. To najlepszy dowód, że Justyna pisze piękną historię polskiego narciarstwa.

Na trasie, na której za rok Justyna będzie walczyła o medale mistrzostw świata, nieźle spisały się też inne Polki. Kornelia Marek była 25., Sylwia Jaśkowiec - 27. Dla obu były to najlepsze występy w karierze. Po raz pierwszy w historii zdarzyło się, że trzy nasze zawodniczki zdobyły jednocześnie punkty Pucharu Świata.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.