Później już rządzili goście, u których brylowali aktualni i byli reprezentanci Polski: Krzysztof Gierczyński, Piotr Gacek, Andrzej Stelmach, Robert Szczerbaniuk oraz Amerykanin Brook Billings.
- W każdym elemencie gry byliśmy gorsi. To był najsłabszy nasz mecz na własnym boisku. Nie wiem, co się stało - kręcił głowa przygaszony Rafał Legień, kapitan Płomienia.
- Ostatnio mieliśmy serię ciężkich spotkań. Ale tylko na początku, dzięki dobrej zagrywce, Płomień był groźny. Później już kontrolowaliśmy grę. Przyznam, że nie spodziewałem się tak łatwego zwycięstwa - nie krył zadowolenia Krzysztof Gierczyński, kapitan gości.
Im było bliżej końca spotkania, tym większą przewagę mieli goście. Decydujący dla losów meczu był drugi set. Wtedy - po zagrywce Roberta Szczerbaniuka - częstochowianie w dwóch równych seriach zdobyli łącznie 10 punktów. To zupełnie podłamało gospodarzy.
W ostatniej partii trener Płomienia Mirosław Zawieracz próbował jeszcze odwrócić losy meczu, wprowadzając Pawła Pietkiewicza i Krzysztofa Niedzielę za Marcina Grygiela i Geira Eithuna. Nic to nie dało.
Szkoleniowiec Płomienia nie traci jednak nadziei na zachowanie ósmego miejsca, które gwarantuje utrzymanie w lidze. - Jeżeli się nie gra się na sto procent swoich możliwości, to trudno wygrać z takim zespołem jak
Częstochowa. Ale jesteśmy na miejscu gwarantującym utrzymanie i walczymy dalej - zadeklarował Zawieracz.
Płomień Sosnowiec - Wkręt-Met Częstochowa 0:3 (22:25, 17:25, 19:25)
Płomień: Masny, Grygiel, Kaźmierczak, Eithun, Kosok, Legień, Stańczak (libero) oraz Niedziela, Łomacz, Pietkiewicz, Jurkojć.
Wkręt-Met: Stelmach, Gierczyński, Nowakowski, Wika, Billings, Szczerbaniuk, Gacek (libero) oraz Woicki, Janeczek, Gradowski, Wierzbowski.