Trudno się z szefem Azotów nie zgodzić, gdyż w pierwszej połowie zespół z Puław zdecydowanie dominował na parkiecie, a po przerwie było zdecydowanie gorzej. Przez pół godziny drużyna trenera Gennadija Kamielina grała bardzo dobrze w obronie, postawiła szczelny blok i skutecznie kontratakowała. Taka taktyka sprawiła, że już do przerwy puławianie prowadzili sześcioma bramkami (17:11).
- Wszystko wskazywało na to, że ten dystans będzie rósł, bo na początku drugiej połowy graliśmy z przewagą dwóch zawodników - mówi prezes Witaszek. - Niestety tak się nie stało i gospodarze zaczęli odrabiać straty. W rezultacie doprowadzili do remisu i zaczął się horror.
Na 30 sekund przed końcem meczu, po rzucie Grzegorza Mazura, puławianie objęli prowadzenie 27:26. Gospodarze mieli jeszcze czas na doprowadzenie do wyrównania, na szczęście najskuteczniejszy gracz elblążan Mariusz Gujski nie zdołał pokonać bramkarza Azotów. - Mogłoby być bardzo ciężko, gdyby nie dobra postawa Piotra Wyszomirskiego w bramce. Poza tym hala w Elblągu wyłożona jest specyficzną wykładziną, która nadaje piłce niespotykaną rotację i to nam sprawiało trochę kłopotów. Cieszy mnie jednak to, że potrafimy wygrywać takie mecze. W ubiegłym sezonie chyba nie dalibyśmy rady - kończy Jerzy Witaszek.
W następnej kolejce szczypiornistów Azotów czeka bardzo ważne spotkanie. Puławianie podejmowali będą Kipera Piotrków Trybunalski, czyli zespół, który plasuje się tuż przed nimi.
Techtrans-Darad 26 (11)
Azoty 27 (17)
Techtrans-Darad: Wróbel, Głębocki - Gujski 10, Perwenis 4, Janusiewicz 3, Marzec 3, Borsukowicz 2, Malandy 2, Korzeniowski 1, Januszewski 1, Fonferek, Jankowski, Maluchnik. Azoty: Koshovy, Wyszomirski - Balicki 6, Mazur 6, Kurowski 5, Nowakowski 4, Szyba 4, Lasoń 2, Buchwald, Pawluś, Witkowski.
Kary: Techtrans-Darad - 12 min, Azoty - 4 min.