Stal Ostrów Wlkp. ma teraz same kłopoty

Przed meczem z Górnikiem Wałbrzych Stal Ostrów Wlkp. straciła Eda Cotę. Czy zastąpi go Brandun Hughes?

Jeszcze na początku sezonu Stal i Górnik odnosiły zwycięstwo za zwycięstwem i stawiane były w gronie pretendentów do walki o medale. To właśnie ostrowianie, pokonując w Wałbrzychu rewelacyjnego beniaminka, zatrzymali jego zwycięski pochód.

Sami dalej wygrywali, ale i ich passa została zatrzymana. Teraz to zespół Andrzeja Kowalczyka, po serii pięciu porażek z rzędu, potrzebuje meczu, w którym będzie się mógł przełamać i odzyskać dawny wigor. Już w Kołobrzegu ostrowianie, pokonując rywali mieli odbić się od dna, tak się jednak nie stało. Mimo bardzo dobrej gry Coty oraz Odena, zabrakło punktów pozostałych graczy zespołu Andrzeja Kowalczyka, głównie Wojciecha Szawarskiego i Gintarasa Kadziulisa.

Z drugiej jednak strony, po analizie konfrontacji z zespołem Kotwicy Kołobrzeg, okazało się, że Ed Cota, który nie do końca zdążył poznać swój nowy zespół, dogrywał piłki na obwód w ważnych momentach do zawodników, którzy nie są zbyt skuteczni w rzutach za 3 pkt. Tak było w przypadku Marcina Sroki, który na pięć prób trafił tylko raz. Natomiast mniej piłek na obwód otrzymywali właśnie Gintaras Kadziulis oraz Wojciech Szawarski.

- To fakt, było tak w niedzielnym meczu w Kołobrzegu, ale nasz rozgrywający nie wiedział, że Marcinowi trudno się trafia za trzy na wyjazdach. Tym bardziej na salach, gdzie są twarde obręcze - komentował trener Andrzej Kowalczyk.

Jakby tego było mało, Cota w meczu z Kotwicą Kołobrzeg doznał kontuzji mięśnia dwugłowego. To oznacza, że nie zagra w najbliższych trzech meczach.

Również 17 strat popełnionych przez zespół w całym spotkaniu, w tym pięć w decydującej o losach meczu czwartej kwarcie, spędzało ostatnio sen z oczu trenerowi Atlasa. - To na pewno znacznie za dużo. Trudno, przytrafiło się. W sobotnim meczu z Górnikiem Wałbrzych będziemy grali bardziej uważnie - mówił Kowalczyk.

Jednak tym razem ostrowski zespół ma poprowadzić nie Cota, lecz Brandun Hughes. Kontuzja Coty eliminuje go z gry, natomiast Hughes ostatnio nie grał zbyt dobrze. Być może teraz amerykański rozgrywający wróci do dawnej dyspozycji, tym bardziej że do Ostrowa przyjechała jego polska żona. Wiele zależeć będzie także od gry Wojciecha Szawarskiego oraz Gintarasa Kadziulisa. Bez poprawy ich gry nie ma mowy o przerwaniu złej passy ostrowskiego zespołu.

Mimo tych wszystkich problemów, to zespół Atlasa stawiany jest w roli faworyta. Tym bardziej, że ostrowianie nie zwykli przegrywać na własnym parkiecie.

- Liczymy na to, że mecz z Górnikiem pozwoli wszystkim zapomnieć o porażkach i ponownie zaczną grać na wysokim poziomie - mówi Wadim Czeczuro, drugi trener Atlasu Stali Ostrów.

gg

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.