Do tej pory wydawało się, że nasz zespół bez problemu awansuje do dalszej fazy rozgrywek o awans do II ligi. Dwie porażki znacznie jednak sprawę komplikują - poza tym pokazują, że Tytan chyba nie jest tak silny (a może to rywale są mocniejsi niż się wydawało?), jakby chcieli kibice. Czwartkowa porażka w Katowicach 73:86 potwierdza, że drużyna przeżywa kryzys.
W tej sytuacji jak zbawienie potraktowano w klubie prośbę AZS Gliwice o przełożenie najbliższego meczu (miał się odbyć w sobotę w hali Polonia). Gliwiczanie to jedna z czterech drużyn, które mogą przeszkodzić częstochowianom w wywalczeniu awansu.
- Nie ma co ukrywać, że przełożenie meczu jest nam na rękę - mówi Janusz Sośniak, zawodnik i wiceprezes częstochowskiego klubu. - Mamy problemy z formą, a jeszcze kilku zawodników nie może grać. W Katowicach nie wystąpili Jacek Chądzyński i Paddy Owusu.
Porażka z Mickiewiczem ma tylko jedną dobrą stronę - Tytan wygrał w Częstochowie różnicą 15 punktów, czyli w przypadku, gdyby rozgrywki zakończył z takim samym dorobkiem punktów jak zespół z Katowic, będzie wyżej w tabeli. Podobnie sprawa wygląda z KK Bytom.
Na razie nie ustalono nowego terminu spotkania Tytana z AZS Gliwice.
W III lidze do dalszej fazy rozgrywek kwalifikują się dwa najlepsze zespoły po rundzie zasadniczej. W grupie śląskiej, gdzie grają częstochowianie, kandyduje do nich pięć drużyny. Z tego grona, oprócz gliwiczan, rywalem Tytana będzie jeszcze Zagłębie Sosnowiec (mecz na wyjeździe).