Asystent trenera Gwinei dla "Gazety": Chcemy wygrać Puchar Narodów Afryki

W niedzielę w Ghanie rozpoczyna się Puchar Narodów Afryki. Śląscy kibice powinni ściskać kciuki za Senegal i Gwineę. Senegal prowadzi pochodzący z Zabrza Henryk Kasperczak, a na ławce trenerskiej ekipy z Gwinei usiądzie Krzysztof Zięcik, były piłkarz GKS-u Jastrzębie

Z Zięcikiem udało nam się skontaktować w czwartek późnym popołudniem. Zmęczony po całodniowej podróży z hiszpańskiej Malagi przez Paryż i Amsterdam dotarł wreszcie do stolicy Ghany - Akry.

- Jestem zły, bo na miejscu spotkała nas niemiła niespodzianka. Nasz bagaż został w Paryżu. Do Akry dotrze dopiero w piątek wieczorem! - denerwował się. To duży kłopot, bowiem Gwinejczycy rozegrają swój pierwszy mecz już w niedzielę. Na otwarcie turnieju zmierzą się z gospodarzami i jednym z faworytów mistrzostw. Cała Gwinea aż drży, czekając na ten mecz.

Paweł Czado, Wojciech Todur: To pewnie będzie dla Was najważniejsze spotkanie turnieju?

Krzysztof Zięcik: Pierwszy mecz zawsze jest bardzo ważny dla dalszego przebiegu rywalizacji, ale jednak sądzę, że nie decydujący. Równie istotne będą nasze kolejne grupowe spotkania z Marokiem i Namibią. Wszystkich rywali mamy dobrze rozpracowanych. Sam podglądałem Marokańczyków w meczach z Francją (2:2) i Senegalem (3:0). Ich skład opiera się głównie na "Europejczykach" [czyli piłkarzach grających w europejskich klubach - przyp. red.]. Grają w wielu dobrych drużynach, tradycyjnie najwięcej jest ich we Francji. Namibijczyków znamy słabiej, ale jeszcze zdążymy ich rozpracować przed meczem. Obserwacja rywali należy do moich zadań, więc na pewno przygotuję dla moich zawodników szczegółowe analizy.

Jak wyglądały przygotowania do mistrzostw?

- Ostatnie 10 dni spędziliśmy w Hiszpanii, naszą bazą był ośrodek w Marbelli. Warunki do pracy były bardzo dobre. Niech świadczy o tym fakt, że za sąsiadów mieliśmy m.in. Bayern Monachium, Borussię Dortmund czy Fiorentinę. Dzięki temu miałem okazję porozmawiać z Łukaszem Podolskim i Kubą Błaszczykowskim. W czasie obozu rozegraliśmy trzy mecze. Wygraliśmy z Sudanem - innym uczestnikiem PNA - aż 6:0. Pokonaliśmy też dwóch hiszpańskich drugoligowców 3:0 i 6:1.

Kto jest Pana faworytem do złota?

- Mam dwóch kandydatów. Ghanę z niesamowitym Michaelem Essienem i Wybrzeże Kości Słoniowej z powracającym do formy Didierem Drogbą i całą plejadą świetnych zawodników z najlepszych europejskich drużyn.

A jakie ambicje mają Gwinejczycy?

- Cóż, nie jesteśmy faworytem, ale przyjechaliśmy do Ghany, żeby te mistrzostwa... wygrać! Mamy naprawdę dobrą drużynę z liderem Pascalem Feindouno na czele. Jeżeli zrobimy dobry wynik, to Pascal może nawet przyćmić Drogbę czy Essiena i zostać gwiazdą turnieju. Stać go na to! Być może wszystkich zaskoczy Ismael Bangoura z Dynama Kijów, który też jest w wyśmienitej formie.

Mam nadzieję, że powtórzy się sytuacja z ubiegłego roku, gdy pojechałem na Igrzyska Afrykańskie do Algierii z drużyną do lat 23. Nie byliśmy faworytem, graliśmy bez zawodników z Europy, a zaszliśmy aż do finału! Po drodze wyeliminowaliśmy tak silne reprezentacje, jak Egipt, Algierię czy Tunezję. Zatrzymał nas dopiero Kamerun. Oby się to powtórzyło!

Gwinea to biedny kraj, ale tamtejszy związek piłkarski pewnie przygotował jakąś ekstra premię za zwycięstwo?

- Premia jest, ale na ile Gwinejczyków znam, to wiem, że pieniądze nie będę dla nich najważniejsze. Chcą wygrać dla ojczyzny. To bardzo dumny naród.

Nie martwi się Pan o formę bramkarzy? Jeden z nich - Kemoko Camara - jest bez klubu, a Naby Diarso i Naby Yattara nie reprezentują wielkich drużyn [pierwszy Satellite Conacry, a drugi belgijski RACS Couillet - przyp. red.]?

- To prawda, Kemoko nie ma klubu, ale regularnie trenuje we Francji. Moim zdaniem jest w pierwszej trójce najlepszych afrykańskich bramkarzy. Yattara też nie jest zły!

Diarso - trzeci bramkarz - to nasz jedyny zawodnik, który gra na co dzień w Gwinei. To jest męczące, ale głównie... dla niego, bo to on musi ciągle latać do Europy czy to na mecz, czy na zgrupowanie!

Gwinea mogłaby być jeszcze mocniejsza, gdyby FIFA nie odmówiła prawa gry Kevinowi Constantowi, urodzonemu we Francji obrońcy Tuluzy. To dla Was duża strata?

- Szkoda, że Kevina nie ma z nami. Mógł wnieść do naszej gry bardzo dużo. Żal jest tym większy, że w pierwszym meczu nie zagra też zawieszony na jedno spotkanie Fode Mansare z FC Toulouse - nasz kolejny kandydat na gwiazdę zespołu.

Jakie są umiejętności afrykańskich sędziów? Nie obawia się Pan ich decyzji?

- Sędziowie na Czarnym Lądzie to zawsze jedna wielka niewiadoma. Mam nadzieję, że nie dadzą plamy zwłaszcza w pierwszym meczu z Ghaną. Będzie na nich spoczywać duża presja, bo to spotkanie będą oglądać miliony kibiców na całym świecie.

Jak wygląda Akra na godziny przed rozpoczęciem turnieju?

- Tłumy kibiców, niestety, Polaków jeszcze nie spotkałem. Zdążyłem już przejechać przez całe miasto i stwierdzam, że fani są wszędzie! Na bazarach sprzedaje się tylko koszulki piłkarskie Ghany. Po ulicach krążą też samochody ozdobione miejscowymi flagami. Jest drogo, szczególnie w hotelach. Ceny wzrosły nawet do 300 dolarów za dobę, a mimo to ciężko znaleźć cokolwiek wolnego. A do niedzieli będzie jeszcze gorzej!

W Europie strasznie narzeka się, że PNA odbywa się co dwa lata. Przez to czołowe kluby europejskie przez miesiąc nie mogą liczyć na afrykańskie gwiazdy. Nie sądzi Pan, że PNA powinien odbywać się co cztery lata jak mistrzostwa świata czy Europy?

- Nic na to nie poradzę, terminy ustala Afrykańska Konfederacja Piłki Nożnej. Decyzję o tym, że PNA odbywa się co dwa lata, podjęto wiele lat temu, gdy większość zawodników grała jeszcze w Afryce. Teraz sytuacja się zmieniła, ale Konfederacja jakby tego nie dostrzega. Więcej! Doszedł kolejny turniej - mistrzostwa Afryki - tylko dla zawodników grających na co dzień w klubach Afryki! Te zawody będą się odbywać na przemian z PNA.

Czy podjął Pan już decyzję, co będzie Pan robił po mistrzostwach? Może już czas wrócić do Polski?

- Po zakończeniu turnieju jestem wolny do czerwca. Oczywiście, będę w tym czasie szukał klubu we Francji lub za granicą. Polska? Czemu nie! Czekam na propozycje!

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.