Transfer zawodnika, który ma pewne miejsce w podstawowym składzie rewelacyjnie spisującej się na jesieni Jagiellonii, do II-ligowej ekipy wydaje się nieprawdopodobny. Jest jednak możliwy. Wisły Płock nie przeraża to, że Nawotczyński jest związany z białostockim klubem jeszcze półtorarocznym kontraktem. Za jego transfer zamierza wyłożyć 500 tys. zł., stanowiące kwotę odstępnego, wpisaną do kontraktu obrońcy.
- Niby cała sprawa wygląda nielogicznie: zawodnik z drużyny ekstraklasy i do tego niezagrożonej spadkiem chce się przenieść do zespołu z II ligi, który wcale nie jest pewny awansu. Ale fakty są takie, że do tej pory nikt z Jagiellonii nie zaproponował mi zmiany kontraktu na taki, który byłby na poziomie I ligi. Skoro tak, propozycję Wisły potraktowałem poważnie. Tym bardziej że płocki klub jest organizacyjnie poukładany i nie stracił chęci awansu do ekstraklasy jeszcze w tym roku - powiedział Nawotczyński dziennikarzowi "Gazety" z Płocka.
- Rozmawiałem z Łukaszem i na razie śpię spokojnie - mówi z kolei nam trener Jagiellonii Artur Płatek. - Łukasz to ambitny człowiek i uważam, że będzie chciał nadal grać w ekstraklasie, a nie w II lidze.
Gdyby jednak rzeczywiście Nawotczyński zdecydował się na zmianę klubu, to szkoleniowiec miałby spory problem. W dalszym ciągu nie jest przesądzone, czy w Białymstoku zostanie inny z filarów defensywy, Rodnei.
- Na razie się nad tym nie zastanawiam, gdyż mam nadzieję, że obaj zostaną z nami - stwierdza krótko Płatek.
Jagiellonia może też stracić podstawowego bramkarza Jacka Banaszyńskiego. Zawodnik był jednym z najlepszych białostoczan w jesiennych meczach i apetyt na jego pozyskanie mają m.in. kluby ligi rosyjskiej.
- Były pewne zapytania, ale Jacek ma jeszcze przez pół roku ważny kontrakt w Białymstoku. Na razie rozmawiałem z władzami klubu, za jaką kwotę mogliby go sprzedać - wyjaśnia Piotr Tyszkiewicz, menedżer bramkarza. - Gdy dostanę ją na piśmie, zacznę działać. To jednak nie oznacza, że Jacek już teraz zmieni klub. Być może na razie podpisze umowę z innym zespołem, a odejdzie do niego po wygaśnięciu kontraktu z Jagiellonią.
Na razie ani Wisła, ani żaden z rosyjskich klubów nie zwrócił się z oficjalną propozycją do naszego klubu w sprawie transferu.
Białostoccy działacze natomiast wciąż liczą, że uda im się ściągnąć do Białegostoku wychowanka Jagiellonii, Tomasza Frankowskiego. Jagiellończycy już przed sezonem rozmawiali z 34-letnim napastnikiem, który nie może do udanych zaliczyć swych ostatnich zagranicznych wojaży.
- Rozmawiałem z nim dwa, może trzy razy o tym, żeby grał u nas i nigdy kategorycznie nie odpowiedział, że go to nie interesuje - przyznaje Płatek. - Myślę, że do wtorku, góra środy Tomek powinien dać nam ostateczną odpowiedź.
Ściągnięcie byłego reprezentanta Polski i trzykrotnego króla strzelców ekstraklasy to marzenie Jacka Chańki (pełniącego obowiązki dyrektora sportowego Jagiellonii), który wraz z Frankowskim rozpoczynał karierę piłkarską. Napastnik obiecał mu, że jeżeli nie znajdzie sobie klubu, spełniającego jego wymagania finansowe, wróci do Białegostoku tej zimy.
Wczoraj doszło do kolejnego zwrotu akcji w sprawie dalszej gry w Białymstoku drugiego z Brazylijczyków, Evertona. Marek Chojnacki dyrektor sportowy ŁKS-u Łódź stwierdził, że lada moment do jego drużyny dołączy zawodnik, który od wczoraj z Jagiellonią jest na obozie w Kętrzynie.
- Właśnie odbywa się trening i Everton normalnie ćwiczy. Nie mówił nic, że miałby gdzieś jechać - powiedział nam wczoraj późnym popołudniem Sławomir Wołczyk, kierownik drużyny.
Z kolei Algimantas Breikstas, współudziałowiec FC Wilno, gdzie grał przed przejściem do Białegostoku Everton, jak też od niedawna ŁKS-u Łódź nie wyklucza, że Everton opuści Jagiellonię. Chociaż jeszcze dzień wcześniej twierdził, że jest już blisko podpisania nowego kontraktu.
- Wszystko wyjaśni się, jak do Polski przyleci Rodnei. Wtedy dowiem się wreszcie, kto mu miesza w głowie, gdyż miał dobrą propozycję z pewnego klubu i jej nie przyjął. Jeżeli robi to ktoś z Jagiellonii, to obaj Brazylijczycy nie będą grali w Białymstoku - twierdzi teraz Litwin.
Trudno w tym wszystkim się połapać, bo przypomnijmy, że jeszcze wcześniej Breikstas zapewniał, że transfer Rodneia bez jego zgody nie jest możliwy, natomiast białostoczanie twierdzili, że o pozyskaniu obrońcy rozmawiają z klubem z Brazylii, gdzie Rodnei ma ważny kontrakt. Brazylijczyk do Polski powinien przylecieć w tym tygodniu i wtedy być może wyjaśni się, gdzie zagra na wiosnę.
Na razie piłkarze, których obecnie do dyspozycji ma trener Płatek, trenują na zgrupowaniu w Kętrzynie. Wśród nich nie ma Chańki. Niewykluczone, że obrońca, który dopiero przed kilkoma dniami wznowił treningi po kontuzji, będzie musiał zakończyć piłkarską karierę. W dalszym ciągu odczuwa skutki wcześniejszego urazu.
Z kolei dziś bądź jutro do Kętrzyna ma dojechać Dariusz Kołodziej, który do końca czerwca ma ważny kontrakt w II-ligowym Podbeskidziu Bielsko-Biała, a białostoczanie są zdecydowani go wykupić.
- Gdy tylko podpiszę umowę, stawię się na treningu Jagiellonii - powiedział nam wczoraj po południu zawodnik, zaraz przed wyjściem na zajęcia wraz z pozostałymi piłkarzami Podbeskidzia. Co ciekawe, w tym gronie już niedługo pojawią się dwaj młodzi zawodnicy żółto-czerwonych: Adrian Karankiewicz i Adrian Gudewicz. Obaj przebywają obecnie z zespołem Jagiellonii przygotowującym się do występów w Młodej Ekstraklasie na zgrupowaniu w Zakopanem i stamtąd mają pojechać na testy do Podbeskidzia, gdzie powinni zostać wypożyczeni.
Białostoczanie nie przestają też interesować się Tomaszem Sokołowskim z Ruchu Chorzów.