Stefan Majewski: Taktyka bez zmian

Trener Cracovii jest zadowolony, że jego podopieczni przyjechali na pierwszy trening w dobrej formie

Waldemar Kordyl: Pierwszy trening rozpoczął się już o ósmej rano...

Stefan Majewski: Trzeba szybko zacząć. W poniedziałek były fatalne warunki na drogach i niektórzy przyjechali dopiero na dziewiątą.

Mgła była dużą przeszkodą?

- Jak stanąłem na środku boiska, to wszystko widziałem. Zawodnicy podeszli do testów bardzo sumiennie.

Jak Pan oceni formę podopiecznych?

- Jeśli ktoś miał pobiegać trzy razy w tygodniu po 45 minut, to jest to sama przyjemność. Część z nich była na nartach, pływała. Ważne, by zawodnik był aktywny.

Ktoś z piłkarzy przyjechał z dużym brzuchem?

- Nie sprawdzałem tylko kadry szkoleniowej, ale tam się może zdarzyć.

Urlopy nie były zbyt długie?

- Urlop nigdy nie jest za długi, jeśli jest aktywny. Nikt nie stracił więcej niż 20-25 proc. wydolności. To można uzupełnić w ciągu 10-15 dni.

Wystarczy czasu na zgranie zespołu?

- Będzie dziewięć sparingów. To dużo, to więcej niż pół ligi. Nie wiem, czy to wystarczy, bo czasami transfer nie od razu wypali. Bywa, że zawodnik zacznie grać dopiero po jakimś czasie i wtedy stanie się ulubieńcem publiczności.

Rozmawiał Pan z piłkarzami. Co usłyszał Tomasz Wacek?

- Nie mogę powiedzieć o wszystkim. To jest rozmowa, a nie egzamin. Dwie strony pytają i dwie odpowiadają.

Takie rozmowy mogą zakończyć się zgodą na odejście z klubu?

- Nie wiem, o co będą pytać piłkarze, ale rozmowy mają nam pomóc.

Zmieni Pan ustawienie taktyczne w obronie?

- Zaczniemy ligę tak, jak ją zakończyliśmy. Bramki traciliśmy po błędach indywidualnych, nie biorę pod uwagę żadnych zmian.

Plany transferowe idą w dobrym kierunku?

- Rozmowy są zaawansowane, ale miałem już takich zawodników, którzy do nas jechali i byli blisko. Jeden nawet przyjechał i oznajmił, że podpisał umowę z kimś innym.

Do kiedy chce Pan skompletować kadrę?

- Moje chęci się nie liczą, trzeba patrzeć na rynek. W niektórych krajach okienko zamknie się 31 stycznia, niektórzy dzięki temu będą mogli do nas przyjść.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.