Wstydzili się za margines

Najpierw Euroliga, potem ekstraklasa - stanowczo podkreślił Tomasz Herkt, trener Wisły Can-Pack, po zwycięskim pojedynku z USK Praga.

Wisła jest druga w grupie B Euroligi i nie powinna tego miejsca stracić. Jeśli w środę krakowianki wygrają z Szybenikiem, przy porażce Bourges w Jekaterynburgu, to ostatnia kolejka nie będzie miała już żadnego znaczenia.

- Do Francji pojedziemy wtedy na wycieczkę - przyznał Piotr Dunin-Suligostowski, menedżer sekcji. W kolejnej fazie Euroligi drugi zespół gr. B zmierzy się z trzecią drużyną gr. A. Wisła zagrałaby z Sopronem lub TTT Ryga.

W stolicy Czech stawiło się ok. 350 fanów "Białej Gwiazdy". Część z nich wszczęła burdę na trybunach z miejscowymi fanami i policją. - Większość dopingowała nas wspaniale i zagłuszyła kibiców USK, co podkreśliła nawet koszykarka z Pragi Sandra Le Drean. Tym fanom pragniemy podziękować. Za margines musimy się wstydzić - przyznał menedżer Wisły.

W niedzielę wiślaczki zagrają na wyjeździe w lidze z AZS-em PWSZ Gorzów Wielkopolski. Być może w ostatniej chwili dołączy Kara Braxton.

AZS Gorzów to zespół nieobliczalny, który przegrał z Uteksem Rybnik, a w 1/8 Pucharu Europy FIBA pokonał CCC Polkowice. - Z Karą czy bez, wiślaczki i tak będą faworytem. W swojej hali chcemy jednak mocno powalczyć z mocnymi ekstraklasy - stwierdził Dariusz Maciejewski, trener gorzowianek.

- Po wygranej w Eurolidze siłą rzeczy następuje lekkie odprężenie. Każdy chce z nami wygrać, mecze z Gorzowem zawsze były zażarte. Atutem AZS-u jest siedząca blisko parkietu i żywiołowo reagująca publiczność - dodał Dunin.

Copyright © Agora SA