W zajęciach uczestniczyło 23 zawodników, w tym nowo zakontraktowani gracze - Andrzej Tychowski, Ferdinand Chifon, Wojciech Żaczek i Łukasz Kargol. Zabrakło tylko Macieja Ropiejki (najlepszego strzelca V ligi, reprezentującego Orzeł Trzcińsko Zdrój), który wczoraj podpisał umowę z Pogonią.
- Dostał jeden dzień wolnego, żeby ochłonąć, przygotować się do przeprowadzki. W czwartek już będzie na zajęciach - skomentował żartobliwie Robert Dymkowski, odpowiadający za transfery w szczecińskim klubie.
Czy lista zakupów Pogoni zakończy się na pięciu nazwiskach? - Do 15 stycznia wyjaśni się sytuacja z Pawłem Drumlakiem. Jeśli on nie dołączy do zespołu, można spodziewać się innej personalnej niespodzianki, nawet pięć minut przez zamknięciem okienka transferowego. Rozmawiamy z kilkoma zawodnikami - poinformował Dymkowski.
W treningu rozpoczynającym przygotowania do rundy wiosennej uczestniczył Michał Niedźwiecki, wychowanek Pogoni, który przed sezonem również był awizowany w kadrze granatowo-bordowych, ale zrezygnował z występów. 22-letni napastnik być może teraz powalczy o miejsce w składzie. Konkurencja będzie duża, bo szczecińska drużyna wiosną ma być mocniejsza niż w pierwszej rundzie.
- Nastroje są bojowe, ale atmosfera w porządku. Przywitaliśmy nowych piłkarzy, pogadaliśmy, a teraz do pracy - mówił Tomasz Parzy. - Dziś tylko biegamy po lesie, ale jutro oprócz przedpołudniowej przebieżki czekają nas jeszcze zajęcia w hali. A od poniedziałku codziennie będą dwa treningi.
Zanim drużyna pojechała na półtorej godziny do Lasku Arkońskiego, wszyscy zostali dokładnie zważeni. Okazało się, że w okresie urlopów nikt znacząco nie przekroczył dozwolonego limitu nadwagi (1 kg). Pytany o to trener Kuras najpierw zażartował, że on na pewno nie ma problemu z dodatkowymi kilogramami, a później - już na poważnie dodał - że musi dokładnie przeanalizować dokumentację, porównać obecne wyniki z danymi sprzed kilku miesięcy, ale zawodnicy się raczej pilnowali.
Sportową dyscyplinę i mobilizację w Pogoni widać nie tylko po wynikach zawodników, spektakularnych transferach czy akacjach marketingowych. O tym, że najbliższy rok będzie bardzo ważny dla szczecińskiego klubu, świadczą również "zaangażowane" wypowiedzi kierownictwa klubu i trenera.
- Czeka nas ciężki rok, który ma zaowocować awansem. Wymagania kibiców, mediów, całego środowiska są ogromne i Pogoń musi im sprostać - mówił na krótkiej odprawie przed treningiem dyrektor sportowy Robert Dymkowski. W podobnym tonie wypowiadali się wiceprezes Dariusz Adamczuk i trener Kuras.
Szkoleniowiec rozmawiał z piłkarzami kilku minut przy zamkniętych drzwiach, tylko w obecności sztabu szkoleniowego (asystent Paweł Skrzypek, trener bramkarzy Zbigniew Długosz). Później podstawionym autokarem cała grupa udała się w okolice stadionu Arkonii i rozpoczęły się zajęcia w plenerze. Szkoleniowiec, przebrany w klubowy dres, pobiegł razem z piłkarzami.
Pierwszy sparing portowcy rozegrają 19 stycznia w Niechorzu (prawdopodobnie o godz. 12) z mistrzem Polski Zagłębiem Lubin.
Po treningu delegacja Pogoni (trener koordynator Włodzimierz Obst, piłkarze Marcin Dymek i Jakub Łapczyński) odwiedziła dzieci z oddziału św. Mikołaja (gastrologii, hematologii i onkologii dziecięcej) szpitala przy Unii Lubelskiej. Mecz w "piłkarzyki" zmusił zawodowców do wysiłku. Widać było, że 14-letni Patryk (partner Łapczyńskiego) i 8-letni Mateusz (grał z Dymkiem) znają się na grze. Goście rozdali dzieciom upominki i słodycze, a także odpowiedzieli na masę pytań. W roli wodzireja i gawędziarza świetnie spisywał się trener Obst. Najaktywniejszy z gospodarzy był 7-letni Andrzej. Za to 4-letni Marcel wolał indywidualny wywiad z bramkarzem Pogoni (na zdjęciu). Jak się okazało, mama Marcela - pani Renata - chodziła do jednej klasy z Sebastianem Milą i maluch twierdził, że Pogoń jest z... Koszalina. Przedstawiciele szczecińskiego klubu zapewniali, że akcje będą kontynuowane. A w następnych wizytach ma uczestniczyć więcej zawodników.