Barton jednak wychodzi za kaucją

Joey Barton, pomocnik Newcastle United i reprezentacji Anglii warunkowo wyszedł z aresztu po wpłaceniu kaucji, jednak będzie musiał stawić się w sądzie 16 stycznia. 25-letni zawodnik został zatrzymany przez policję 27 grudnia po tym jak brał udział w bójce w centrum Liverpoolu

Decyzja Sądu Koronnego ds. karnych w Liverpoolu zapadła godzinę po tym jak sąd niższy odrzucił wniosek piłkarza o zwolnienie za kaucją.

Barton został aresztowany razem z jego 19-letnim bratem Andrew i 27-letnią Nadine Wilson. Przez pobyt w areszcie opuścił już ligowe mecze z Chelsea i Manchesterem City.

Policja zatrzymała go kilka godzin po przegranym 0:1 meczu Newcastle z Wigan, w którym zawodnik nie brał udziału z powodu kontuzji kostki. Agresywne zachowanie 25-latka zostało zarejestrowane na jednej z kamer monitoringu w centrum Liverpoolu około 5.30.

Według liverpoolskiej policji po przyjeździe funkcjonariuszy na miejsce okazało się, że Barton uczestniczył w bójce z dwoma mężczyznami. Poszkodowani twierdzili, że piłkarz napadł na nich podczas kłótni przed sklepem z telefonami komórkowymi w centrum miasta.

Zawodnik nie mógł opuścić aresztu po wpłaceniu kaucji, ponieważ dokonał napaści będąc... zwolnionym za kaucją w sprawie pobicia kolegi z drużyny w maju. Właśnie brutalny atak na Ousmane Dabo, gdy obaj byli jeszcze piłkarzami Manchesteru City, był ostatnim wybrykiem niepokornego pomocnika. Podczas treningu Barton zaatakował Francuza, przewracając go i wielokrotnie uderzając. Obrażenia Dabo były tak poważne, że stracił przytomność i został odwieziony karetką do szpitala, gdzie stwierdzono m.in. odklejenie siatkówki oka.

Barton przeszedł z Man City do Newcastle tego lata, za kwotę 5,8 mln funtów. Wcześniej zdążył zadebiutować w drużynie narodowej Anglii. Zagrał w końcówce towarzyskiego meczu z Hiszpanią (0:1).

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.