Małysz w Villach - nie dać uciec Morgensternowi

Trzy złote medale MŚ i wicemistrzostwo olimpijskie - Adam Małysz zawsze dobrze się czuł na skoczniach K-90. W czwartek w Villach po sześciu latach przerwy Puchar Świata wraca na obiekty, na których zawodnicy ledwo dolatują do setnego metra. Czy Polak wróci na podium?

Konkursy na obiekcie Alpenarena w czwartek i w piątek. W trzech dotychczasowych zawodach PŚ Małysz zdobył 83 punkty, niby o sześć więcej niż przed rokiem, ale wtedy lider klasyfikacji generalnej Szwajcar Simon Ammann miał tylko 230 punktów. Dziś latający Austriak Thomas Morgernstern wyprzedza Polaka aż o 217! Wygrał wszystkie trzy konkursy w sezonie - w Kuusamo i dwa w Trondheim.

W Villach najlepszy polski skoczek będzie chciał zacząć odrabiać straty do lidera PŚ. To wariant optymistyczny. Pesymistyczny - jak najmniej stracić do Austriaka.

Skocznię w Villach Małysz lubi. W grudniu 2001 roku podczas ostatnich zawodów PŚ na skoczni normalnej Polak zdeklasował rywali. Wyprzedził Matti Hautamäkiego o 19,5 pkt. W konkursie drużynowym Małysz, Łukasz Kruczek, Wojciech Skupień i Robert Mateja zajęli trzecie miejsce. Dziś - nieosiągalne.

Rekordzistą skoczni - według jednych - jest Marcin Bachleda (101 m, rok temu, w Pucharze Kontynentalnym - to II liga skoków narciarskich). Inne źródła podają, że zimowy rekord należy do Małysza - w 2001 roku uzyskał tam 99,5 m. To w Villach Małysz przygotowywał się do MŚ w Predazzo, gdzie zdobył dwa złote medale.

Polak często wygrywał na normalnych skoczniach, bo tajemnica jego sukcesów tkwiła w mocy odbicia. Potrafił wyjść z progu jak z katapulty. Osiągał pułap lotu wyższy niż inni. Ale wtedy był w najwyższej formie. Teraz ma problemy, jest przemęczony, brakuje siły na progu. Stąd dopiero jedenaste miejsce w PŚ. Ale na mniejszych skoczniach łatwiej kontrolować to, co się robi. Prędkości są mniejsze i łatwiej trafić z odbiciem.

We wtorek trener Hannu Lepistö, który winę za przeciążenie Małysza wziął na siebie, prawie 40 minut rozmawiał z prezesem PZN Apoloniuszem Tajnerem. Paniki nie ma, nerwowych ruchów - także. Małysz ma dużo odpoczywać, regenerować siły, dlatego po zawodach w Villach - w przyszłym tygodniu - tylko raz będzie trenował na skoczni w Zakopanem.

22 i 23 grudnia Polak wystartuje w PŚ w Engelbergu i prawdopodobnie w drugi dzień świąt nie pojawi się w Zakopanem na zawodach o puchar jednego ze sponsorów PZN. Sponsor może być niezadowolony, ale Puchar Świata i rozpoczynający się 30 grudnia w Oberstdorfie Turniej Czterech Skoczni są zdecydowanie ważniejsze.

Na razie przed Małyszem zawody w Villach, na skoczni, na której wychował się Morgenstern. Austriak urodził się w miejscowości Spittal, kilkanaście kilometrów stąd. Do niego (i Słoweńca Roberta Kranjca) należy letni rekord skoczni. Obaj pofrunęli na niej 102 metry.

Zapowiada się pasjonująca walka, i jest nadzieja, że Małysz nie będzie przegrywał z Morgensternem tak bardzo jak w Skandynawii.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.