Kolejne zwycięstwo resoviaków

Asseco Resovia pokonała w sobotę we własnej hali Płomień Sosnowiec 3:1, choć gra rzeszowian nie zachwyciła. Zwycięstwo to dało podopiecznym trenera Andrzeja Kowala trzecie miejsce po pierwszej rundzie rozgrywek

- Po takim meczu, jaki chłopcy zagrali w środę z Olsztynem, ciężko jest o taki sam poziom motywacji. Wiedziałem, że szczególnie początek meczu z Płomieniem może być ciężki - mówił po meczu trener Asseco Resovii Andrzej Kowal. Jego podopieczni odnieśli drugie pod jego wodzą zwycięstwo. - Na pewno styl, w jakim wygraliśmy, mógł być lepszy, ale ciężko zagrać drugi raz tak samo jak z Olsztynem. Obawialiśmy się tego meczu, ale chcieliśmy zdobyć trzy punkty i te trzy punkty są. To jest najważniejsze - stwierdził z kolei libero rzeszowskiej drużyny Krzysztof Ignaczak.

W pierwszym secie sobotniego meczu resoviacy słabiej spisywali się w zagrywce i w przyjęciu, przez co problemy mieli także z atakiem. Z tym z kolei problemów nie mieli Marcin Grygiel i były zawodnik Asseco Resovii Norweg Geir Eithun, którzy trzymali grę gości w ataku. Resoviacy co prawda odrabiali w tym secie dwupunktowe straty do rywali (12:14 i 15:17) i nawet wyszli na prowadzenie 20:19, ale ostatnie słowo należało do gości. Ostatni punkt w secie zdobył Eithun, który dołączył do drużyny Płomienia dopiero w środę. - Już wcześniej chciałem grać gdzieś w Polsce, ale jak ruszała liga, to nie byłem jeszcze w pełni dyspozycji po kontuzji - mówił zawodnik. - Dzisiaj czułem się dziwnie, bo niby grałem w Rzeszowie, ale przeciwko Resovii - dodał.

Uraz Mitrovicia

Strata seta podziałała mobilizująco na miejscowych, choć na ławce musiał usiąść Serb Aleksander Mitrović. W pierwszej partii został bowiem trafiony piłką w oko i nie był w stanie kontynuować gry. Jego miejsce na boisku zajął Piotr Gabrych, który z kolei wracał po kontuzji. - Nie jestem jeszcze w pełnej formie. Byłem dziś dość dziki na boisku i niespokojny - stwierdził po meczu. - Swoje zrobiła tutaj absencja boiskowa, ale teraz powinno być już coraz lepiej - dodał. Gabrych bardzo dobrze radził sobie do końca spotkania w ataku, ale gorzej było już z przyjęciem. - Brakowało mi dynamiki i ogrania, ale w ataku nie było źle. Od drugiego seta bardzo dobrze rozgrywał Tomek Kozłowski i trzeba go za to pochwalić - mówił Gabrych.

Resoviacy w drugiej partii od samego początku narzucili mocne tempo. Silniejsza zagrywka, skuteczne obrony i punktowe bloki pozwoliły odskoczyć rywalom na kilka punktów. Przewaga rzeszowian wynosiła już nawet 9 punktów, ale ostatecznie miejscowi wygrali 25:18.

Lepsi w końcówce

Najbardziej wyrównana była trzecia partia. Goście wrócili do swojej gry i przez większość seta prowadzili. Bardzo dobrze spisywali się w obronie i później w kontrach. - Płomień pokazał dziś bardzo dobrą grę w obronie. Podbijali nawet takie piłki, które wydawało się, że będą niemożliwe do podbicia - ocenił Ignaczak. Przyjezdni prowadzili już nawet 19:17, ale w momencie stracili całą przewagę. Trudną zagrywkę wprowadzał Dawid Gunia, który zanotował kolejny dobry występ w zespole Resovii, a jego koledzy bardzo dobrze zagrali w bloku i obronie. W efekcie zmusili rywali do popełnienia kilku błędów i wygrali seta do 22. - W końcówce tej partii brakło nam po prostu zimnej krwi. Przyjechaliśmy tutaj powalczyć i ugrać jakiś punkt. Skończyło się na secie - podsumował mecz Mirosław Zawieracz, trener Płomienia.

Ostatnia odsłona była już tylko formalnością. Rzeszowianie od początku uzyskali przewagę (7:4), której pilnowali do końca meczu. - Ja mówiłem już po spotkaniu z Olsztynem, że to będzie ciężki mecz. Sosnowiec miał przed sezonem problem ze skompletowaniem składu, ale ten wcale nie jest najgorszy. To jest zespół, który już zrobił niespodzianki w lidze, a zrobi na pewno jeszcze kolejne - ocenił mecz przyjmujący Asseco Resovii Piotr Łuka.

Z kontuzjami na trybunach

Grę swoich kolegów z trybun oglądali trzej kontuzjowani gracze rzeszowskiej drużyny: Łukasz Perłowski, Michał Kaczmarek i Serb Ivan Ilić. Ten ostatni być może powróci już do gry za tydzień, w meczu z ZAK-iem Kędzierzyn-Koźle. - Dobrze, że Ivan dochodzi do siebie, bo jak jest ktoś do zmiany, to lepiej się gra - mówi Tomasz Kozłowski, rozgrywający rzeszowian, który z konieczności musiał grać z urazem pleców. - Teraz czekam tylko na przerwę świąteczną, by móc odpocząć - dodał. Powoli do gry będzie powracał również Kaczmarek. Środkowy rzeszowian na boisku powinien się pojawić w połowie stycznia.

marcin.lew@rzeszow.agora.pl

Asseco Resovia: Kozłowski, Łuka, Gunia, Papke, Mitrović, Hernandez oraz Ignaczak (libero), Gabrych, Józefacki, Kusior.

Płomień: Masny, Eithun, Kaźmierczak, Grygiel, Legień, Kosok oraz Stańczak (libero), Jurkojć, Niedziela, Kuczko.

Sędziowali: Janusz Kołodziejczyk (Łódź) i Jan Baniak (Opole)

Widzów: 4 tys.

Pozostałe wyniki 9. kolejki:

ZAK Kędzierzyn-Koźle - Wkręt-Met Domex AZS Częstochowa 3:1, Jadar Radom - Mlekpol AZS Olsztyn 0:3, AZS Politechnika Warszawska - Jastrzębski Węgiel 1:3, Delecta Bydgoszcz - PGE Skra Bełchatów 1:3.

Z Jastrzębskim Węglem wcześniej

Zaplanowany na 13 lutego przyszłego roku mecz pomiędzy Asseco Resovią i Jastrzębskim Węglem został przełożony na wcześniejszy termin. Obie drużyny spotkają się jeszcze w tym roku, w sobotę 22 grudnia w rzeszowskiej hali Podpromie.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.