Euroliga: Kolejna klęska koszykarzy Prokomu

Koszykarze Prokomu Trefl Sopot zakończyli pierwszą rundę Euroligi z zaledwie jedną wygraną. W czwartek przegrali na wyjeździe z Olimpiją Lubljana i ustanowili swój kolejny rekord - nigdy wcześniej nie rzucili tak mało punktów w Eurolidze

Prokom grał w Słowenii mecz ostatniej szansy. Rywal był słaby, ale to żadne pocieszenie, bo Prokom jest jeszcze słabszy. To mistrzowie Polski mieli walczyć o każdą piłkę, bić się pod koszami, twardo bronić... Ale robili to tylko przeciwnicy, a znakomity 21-letni Słoweniec Goran Dragić dał pokaz ambitnej i zaangażowanej gry.

Mecz był słaby i chaotyczny. Drużyny prześcigały się w prostych błędach, stratach i niecelnych rzutach. W kilku przypadkach piłka nie dotykała nawet obręczy. Nic dziwnego, że Prokom miał do przerwy 26 proc. skuteczność w rzutach za dwa punkty - trafił tylko 7 z 26 rzutów! Olimpija z kolei słabo rzucała z dystansu - 25 proc.

Najlepszy przykład nieskuteczności to ostatnia akcja Prokomu w drugiej kwarcie. Mistrz Polski musiał odrabiać starty, bo w 20. minucie przegrywał już 23:35. Najpierw za trzy punkty trafił Donatas Slanina, a potem akcję już do końca kwarty mógł rozgrywać Dajuan Wagner. Amerykanin ładnie minął dwóch obrońców, ale nieatakowany spudłował spod samego kosza. Piłkę zdążył zebrać Dragić, który rzucił ją w kierunku kosza Prokomu zza połowy boiska. Ku ogromnej radości kibiców trafił, ale sędziowie uznali, że już pod syrenie.

Nie dość, że obie drużyny nie porażają pod koszem, to jeszcze wysocy koszykarze szybko mieli kłopoty z faulami. Hasan Rizvić z Olimpiji miał trzy przewinienia już w szóstej minucie, a Jovo Stanojević z Prokomu w dziewiątej (w tym momencie opuścił boisko). Środkowy mistrza Polski miał w tym meczu trudne zadanie. Do Słowenii nie pojechał bowiem podstawowy center Thomas Van den Spiegel, który ma skręconą kostkę. Serb starał się go zastąpić i grał poprawnie. W pierwszej połowie rzucił osiem punktów (był najskuteczniejszy na boisku), dobrze zastawiał się pod koszem, ale miał kłopoty z faulami, przez co kilka razy musiał odpuścić w obronie. Stanojević wrócił na parkiet w drugiej kwarcie, ale już do końca pierwszej połowy nie sfaulował. Serb już do końca meczu nie miał zresztą kolejnego przewinienia, spędził na parkiecie blisko 35 minut, był najskuteczniejszy w Prokomie.

Kiedy na początku trzeciej kwarty zespół z Sopotu rzucił siedem punktów z rzędu i przegrywał tylko 33:35, wydawało się, że wykorzysta jednak słabość Olimpiji, która jest najbiedniejsza w Eurolidze. Potem, po akcji najlepszego w Prokomie Filipa Dylewicza, było jeszcze 39:42 w 28. minucie. Ale na tym nadzieja się skończyła. Gracze z Lubljany grali jeszcze szybciej, coraz częściej trafiali, rozkręcił się były gracz Prokomu Jasmin Hukić. Kiedy w czwartej kwarcie Krzysztof Roszyk przypadkowo trafił do swojego kosza, gospodarze znów odskoczyli na 10 punktów (53:43), a potem powiększali przewagę. Prokom rozpoczął walkę... Ale nie o wygraną. O to, aby rzucić choć 50 punktów. Za trzy trafił Christos Harissis i było już 48. W końcówce rzuty wolne miał Stanojević. Pierwszego trafił, drugiego nie i Prokom zakończył mecz z zaledwie 49 punktami. To najgorszy wynik w historii występów Prokomu w Eurolidze. Do czwartku najmniej punktów Prokom zdobył w swoim pierwszym sezonie w Eurolidze, kiedy 30 marca 2005 roku przegrał u siebie z Benettonem Traviso 51:85 w fazie Top 16.

Świetny mecz zagrał Hukić, który w poprzednim sezonie w Prokomie został uznany za najbardziej nietrafiony transfer. W Olimpiji Bośniak od początku sezonu gra dobrze, a w meczu z Prokomem zszedł z parkietu tylko na niecałe trzy minuty. Miał 16 punktów, trzy zbiórki i dwie asysty. Hukicia zastąpił w Sopocie Milan Gurović, który miał być strzelcem nr 1 w zespole. Od kilku spotkań Serb gra jednak dramatycznie słabo. Totalnie stracił skuteczność. Trenerzy tłumaczą to chorobą i zażywaniem antybiotyków, ale skoro Gurović wyszedł na parkiet, to znaczy, że był gotowy do gry. Mecz z Olimpiją chciałby pewnie jak najszybciej zapomnieć - w 21 minut oddał tylko pięć rzutów, nie trafił żadnego. Obudzenie Gurovicia to zadanie nr 2 dla nowego trenera Tomasa Pacesasa, który w Słowenii zadebiutował jako pierwszy szkoleniowiec w meczu Euroligi (a debiut był bolesny). Zadanie nr 1 to znalezienie nowego rozgrywającego, bo duet Harissis - Mustafa Shakur mógłby co najwyżej poprowadzić grę rezerw Prokomu w I lidze. A nawet nie, bo w I lidze nie mogą przecież grać obcokrajowcy...

Kwarty: 13:15, 22:11, 14:15, 19:8.

Olimpija: Hukić 16 (4), Milić 16, Dragić 15 (1), Bailey 6 (1), Rizvić 2 oraz Booker 5, Doncić 5, Zupan 3 (1), Mocnik 0, Taylor 0.

Prokom: Stanojević 13, Harissis 10 (2), Slanina 7 (1), Gurović 0, Masiulis 0 oraz Dylewicz 9 (1), Wagner 5 (1), Roszyk 3 (1), Shakur 2.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.