Klinsmann jak Clinton, czyli Anglicy wybierają trenera reprezentacji

Fabio Capello, Jürgen Klinsmann i José Mourinho - jeden z nich ma zostać trenerem reprezentacji Anglii i poprowadzić ją do mundialu w 2010 r.

Faworytem mediów, bukmacherów i kibiców jest Mourinho. Ale Portugalczyk jeszcze niedawno twierdził, że pracą z reprezentacją zainteresuje się pod koniec kariery. Front zmienił kilka dni temu. - Trenowanie reprezentacji Anglii to wyjątkowa praca. Każdy byłby zaszczycony - mówił doradca trenera Eladio Parames. Zmiana zdania zdziwiła Anglików, sugerowano nawet, że Mourinho gra ofertą, by przyspieszyć negocjacje z klubami z Hiszpanii i Włoch. - Kłamstwo. Nie czekamy na propozycje z tamtych krajów - powiedział Parames.

Kampania wyborcza trwa. Capello chce kupić Anglików obietnicą, że jego asystentem będzie uwielbiany za grę w Chelsea Gianfranco Zola. Mourinho przygotował już plan rozwoju dla angielskiej piłki. Klinsmann poza wsparciem kibiców Tottenhamu był polecany przez Franza Beckenbauera.

Zresztą każdy z kandydatów ma wsparcie futbolowych autorytetów. Wymusiła to forma elekcji wybrana przez angielską federację (FA), która zakłada konsultacje przed dokonaniem wyboru. W poniedziałek odpowiedzialny za podjęcie decyzji Brian Barwick dwie godziny rozmawiał z trenerem Manchesteru United Aleksem Fergusonem i Bobbym Charltonem. Podczas losowania grup eliminacyjnych do mundialu w 2010 r. o radę zostali poproszeni Michel Platini, Beckenbauer i John Toshack. Swoje do powiedzenia będą mieli piłkarze Steven Gerrard i John Terry. Na łamach prasy większość poparła Mourinho. - Nie mogę powiedzieć, czy jest zainteresowany. Wiem, że kocha angielski futbol, kocha kibiców, więc jestem pewien, że rozważy propozycję - powiedział Parames.

Na pewno zainteresowany jest Capello. Włoch ogłosił, że chciałby pracować z reprezentacją Anglii, jeszcze zanim Steve McClaren zakończył pożegnalną konferencję prasową. Ale na niego w Londynie kręcą nosem, bo drużyny Capello nigdy nie grały atrakcyjnie, a szczytem ich marzeń było zwycięstwo 1:0.

Klinsmann na razie nie mówi nic. Chyba tylko dlatego przez media nie przetoczyła się jeszcze debata: "Niemiec trenerem reprezentacji Anglii?". Tylko "Times" stwierdził, że kryzys reprezentacji jest tak poważny, iż ratunkiem mógłby być nawet Niemiec. Deutsche Welle twierdzi, że Klinsmann na ławce reprezentacji Anglii byłby podobnym wydarzeniem jak wybór Hillary Clinton lub Baracka Obamy na prezydenta Stanów Zjednoczonych. "Pytanie brzmi, czy Anglia jest gotowa zrobić taki krok naprzód?" - pisze strona rozgłośni. Clinton byłaby pierwszą kobietą, a Obama pierwszym czarnoskórym prezydentem USA.

Więc jednak Mourinho? Przy wszechobecnym poparciu tylko nieliczni dziennikarze zastanawiają się, czy to na pewno dobry wybór. Przecież "The Special One" nigdy nie pracował z reprezentacją, nie wiadomo, czy jest w stanie odnosić sukcesy, gdy widzi zawodników przez kilka dni w miesiącu. Czy wyzwaniem dla trenera, który jeszcze niedawno walczył o zwycięstwo w Lidze Mistrzów, będą eliminacje mundialu i mecze w Ałmatach z Kazachstanem, z Andorą czy Białorusią? Jak będzie wyglądała współpraca z trenerami klubowymi, zwłaszcza z Rafą Benitezem z Liverpoolu?

O relacje z Arsene'em Wengerem z Arsenalu nikt się nie martwi. Ale tylko dlatego, że jedyny potencjalny kandydat do kadry Theo Walcott jest w klubie rezerwowym.

Copyright © Agora SA