Zdaniem trenerów

Orest Leńczyk, GKS Bełchatów

Zaczęliśmy dobrze, ale, niestety, po prezencie mikołajkowym - co dziwne, bo mikołajki są dopiero za tydzień - zrobiło się 1:1. A do tego wiadomo, jak gra się na boisku rywali, którzy, strzelając gola, mają ochotę na kolejnego. Korona mocno się starała, by nie przegrać, a może nawet, by wygrać, i strzeliła kolejną bramkę. Może nie po prezencie, ale na pewno po naszym błędzie. Na boisko po przerwie wybiegła drużyna, która zapomniała, że jest wicemistrzem Polski. Końcówka była dla nas trudna z uwagi na to, że kilku graczy popełniło błędy. Mecz przypominał pojedynek bokserów, którzy dali sobie po buzi i... zremisowali. Zdawałem sobie doskonale sprawę, że chłopcy chcieli wygrać. Tym bardziej że Koronie lanie spuściło na tym stadionie Zagłębie. Nasza siła ofensywna nie była jednak podobna do Lubina. Stąd taki wynik. Uważam jednak, że z dwoma strzelonymi bramkami na wyjeździe mógł być dla nas korzystniejszy.

Arkadiusz Kaliszan, Korona

Bardzo obawialiśmy się tego spotkania, a to dlatego, że wypadło nam dwóch czołowych zawodników ze środka pomocy - Zganiacz i Hermes. Do przerwy po stracie bramki gra Korony przypominała taką jak zawsze, kiedy tracimy pierwsi gola - bez wiary i charyzmy. W drugiej połowie, po golu, ta gra zaczęła wyglądać lepiej. Zneutralizowaliśmy poczynania bełchatowian w ofensywie. Na temat karnego nie chciałbym się wypowiadać, bo wprawdzie nie widziałem go dobrze, ale nie jestem przekonany, czy nie był to prezent choinkowy. Szkoda sytuacji, w której znalazł się Maciek Kowalczyk. To powinno skończyć się bramką. Uważam jednak, że z przebiegu gry wynik jest sprawiedliwy, a oba zespoły stworzyły dobre widowisko.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.