Mariusz Lewandowski: I co z tego, jeśli kolejny raz tak głupio tracimy bramkę w doliczonym czasie. Chyba lepiej, żeby Jarosik strzelił drugiego gola dla Celticu przed przerwą, niż stracić go w ostatnich sekundach. To tak jakby podali nam kolację i sprzątnęli sprzed nosa w najmniej oczekiwanym momencie.
Specjalnie na ten mecz zmieniliśmy taktykę. Byłem jednym z dwóch defensywnych pomocników, którzy mieli rozbijać ataki Celticu. Czekaliśmy na kontry i naprawdę fajnie nam to wychodziło. Chłopaki prezentowali się dobrze, to i mnie wychodziło. Ale najpierw straciliśmy gola tuż przed przerwą, później gra była już szarpana i decydujące trafienie praktycznie po meczu.
- Właśnie dlatego, że było to starcie Polaków w Lidze Mistrzów, zależało mi szczególnie, by pokazać się z dobrej strony.
- Po tak feralnym listopadzie będzie jeszcze większa. W Lidze Mistrzów przegraliśmy dwa razy z Milanem, teraz z Celtikiem. Jakby było mało, ulegliśmy Dynamo Kijów, a w ostatniej kolejce zremisowaliśmy u siebie z ostatnią drużyną ligi ukraińskiej. I to nie przypadkiem, tylko dlatego, że graliśmy słabo.
- Gramy z Benficą i w takich sytuacjach najlepiej liczyć na siebie i pewnie wygrać, a nie oglądać się na Milan, który zmierzy się z Celtikiem.