Rozmowa z prezesem Spójni Wojciechem Bartczakiem

Prezes koszykarzy Spójni Stargard odpiera zarzut, że zwolnienie trenera Ryszarda Szczechowiaka było zaskakujące.

Rozmowa z prezesem Spójni Wojciechem Bartczakiem

Prezes koszykarzy Spójni Stargard odpiera zarzut, że zwolnienie trenera Ryszarda Szczechowiaka było zaskakujące.

Jakub Lisowski: Decyzją o zwolnieniu trenera Szczechowiaka zaskoczyliście środowisko koszykarskie.

Wojciech Bartczak: - Dlaczego? Przecież od kilku dni - Wy dziennikarze - domagaliście się ode mnie zwolnienia trenera Szczechowiaka. Podjęliśmy tę decyzję po dokładnej analizie dotychczasowych występów. Spójnia grała bardzo źle, a tytuły prasowe były coraz bardziej agresywniejsze. Wczoraj było "Dlaczego Szczechowiak jeszcze w Spójni?", a po porażce z Legią mogłoby być "Szczechowiak mieszkający na ulicy X nadal pozostaje w Stargardzie". Kibice na razie odwrócili się od drużyny i ja nie mogę sobie pozwolić na taką sytuację. Nie mogłem również dopuścić, by jakiś miejscowy ben Laden obrzucał kamieniami mieszkanie Szczechowiaka. Rozstaliśmy się jednak głównie na podstawie wyników drużyny, które nikogo nie satysfakcjonują.

Czemu w takim razie nie zwolniliście pana Szczechowiaka już w czwartek?

- Po meczu z Unią zarząd klubu dał trenerowi 48 godzin na opracowanie planu wyjścia z kryzysu i zaproponowanie nowych nazwisk obcokrajowców. Po zapoznaniu się z nią zarząd jednogłośnie podjął decyzję o rozwiązaniu współpracy. Rozpatrywaliśmy trzy polskie kandydatury, ale wszyscy są gdzieś zatrudnieni, więc wybraliśmy Miodgara Gajicia.

Czy Spójnia zrezygnuje ze sprowadzenia Amerykanów na rzecz Jugosłowian?

- Dla mnie do Spójni mogą przyjść koszykarze z Mongolii, byle byśmy zaczęli wygrywać. Poszukujemy na obu rynkach. Rozpatrujemy wiele propozycji od agentów i mamy już nawet cztery konkretne nazwiska. Słowo decydujące będzie miał nowy trener.

Copyright © Agora SA