Fitch o Euro 2012 w Polsce

Nie stadiony, ale drogi, lotniska i dworce kolejowe są prawdziwym wyzwaniem, przed jakim stanęła Polska w związku z organizacją Euro 2012 - wynika z raportu agencji ratingowej Fitch. Bez dramatycznego przyspieszenia możemy nie zdążyć z przygotowaniami na czas

Agencja wzięła na tapetę inwestycje potrzebne w związku z organizacją piłkarskich mistrzostw Europy w 2012. Nie odkrywa Ameryki, bo zauważa słabości, o których wiemy od dawna. Zbiera je jednak do kupy i potwierdza swoim autorytetem. W sumie nie wygląda to najlepiej.

Organizacja Euro 2012 jest oczywiście szansą dla Polski, bo dzięki temu możemy zmodernizować infrastrukturę transportową i podciągnąć ją do standardów unijnych. Jednak o Euro możemy się też potknąć. Jeśli nie zdążymy na czas przygotować się do mistrzostw, to mogą się one stać "narodowym upokorzeniem" - ostrzega Fitch.

To nie stadiony są zdaniem agencji największym wyzwaniem. Europa będzie nam patrzeć w tej sprawie na ręce, a terminy będą gonić, ale jak zauważa Fitch - od zera zbudować musimy jedynie dwa stadiony: Narodowy w Warszawie i Baltic Arenę w Gdańsku (w rzeczywistości nowy stadion powstanie też we Wrocławiu, wybrano już nawet jego projekt). Stadion w Poznaniu już jest modernizowany. W rezerwie są obiekty w Krakowie i w Chorzowie.

Gorzej jest z infrastrukturą transportową. I to jest dla nas największym wyzwaniem. Fitch zauważa, że miasta organizatorzy meczów w ramach Euro 2012 już teraz z trudem radzą sobie z korkami, a w związku z mistrzostwami muszą się liczyć się z jeszcze większym natężeniem ruchu.

Lista problemów jest dłuższa - mamy niespełna 650 km autostrad. Tymczasem podobna pod względem wielkości i liczby ludności Hiszpania ma ich przeszło 10 tys. km. Chcemy, co prawda, wybudować do 2012 r. blisko 1 tys. km autostrad i niemal 3 tys. km dróg ekspresowych, ale zdaniem agencji może być z tym problem. Minister finansów Zyta Gilowska ogłosiła, że drogi, których budowę zapisano w programie pięcioletnim, będą kosztowały przeszło 120 mld zł. Zdaniem Fitch realizacja takiego programu oznaczałaby konieczność przeznaczania na te inwestycje 2,3 proc. PKB, podczas gdy inne kraje dają na drogi przeciętnie ok. 1 proc. PKB, my zaś do tej pory - jak wynika z informacji Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Drogownictwa - dawaliśmy 0,3 proc.

Niewiele lepiej jest z koleją. Mamy co prawda lepiej rozwiniętą sieć niż Hiszpania - 20 tys. km torowisk wobec 13 tys. km - ale tylko 20 proc. z nich odpowiada standardom UE. Do tego dochodzi przestarzały tabor.

Lotniska to oddzielna historia. Są za małe i już teraz zakorkowane.

Uwadze agencji nie umknęła też emigracja Polaków, głównie do Wielkiej Brytanii i Irlandii. Może ona wywołać deficyt fachowców i siły roboczej potrzebnej do realizacji inwestycji.

Fitch zauważył uchwaloną rzutem na taśmę przed wyborami specustawę o Euro 2012. Ustawa ma ułatwić i przyspieszyć inwestycje, m.in. poprzez uproszczenie procedury zamówień publicznych związanych z budową stadionów. Jak jednak zauważa agencja, nowe przepisy nie obejmują inwestycji związanych z transportem publicznym.

- Z tymi wszystkimi wyzwaniami będzie sobie teraz musiał poradzić nowy rząd Donalda Tuska - podsumowuje Fitch.

Copyright © Agora SA