Widzew ma najlepszego spikera

Działacze Ekstraklasy SA i PZPN uznali, że najlepszym spikerem stadionowym w Polsce jest pracujący w Widzewie Marcin Tarociński

Laureat odebrał, nagrodę podczas gali w Kielcach. Oprócz niego wyróżnieni zostali także spikerzy Ruchu Chorzów i Korony Kielce.

Bartłomiej Derdzikowski: Spodziewałeś się tej nagrody czy było to wielkie zaskoczenie?

Marcin Tarociński: Szczerze mówiąc raczej spore, ale bardzo miłe zaskoczenie. Niedawno prowadziłem mecz reprezentacji Polski z Węgrami na stadionie Widzewa i słyszałem, że przedstawiciele PZPN wysoko ocenili moją pracę. Później od władz klubu dowiedziałem się, że zostałem zaproszony na galę w Kielcach. Miałem cichą nadzieję, że nie jadę tam na darmo.

Od kiedy jesteś spikerem?

- Od 1995 roku. Wtedy też zdobyłem specjalną licencję Ministerstwa Sportu i PZPN.

No właśnie, nie każdy może robić to co Ty...

- Trzeba spełnić wymogi, właśnie od 1995 roku obowiązuje wspomniana licencja. Wcześniej mecze prowadzili ludzie, którzy nie zawsze się do tego nadawali, dlatego spikerzy w klubach często się zmieniali, zatrudniano zwykle takich, którzy chcieli mniej pieniędzy. Teraz wymagana jest licencja. I mało osób wie, że delegat PZPN może się nie zgodzić na rozegranie meczu jeśli klub nie spikera z uprawnieniami.

Piłkarze i trenerzy cały czas muszą się doskonalić. A spiker?

- Oczywiście, że tak. Zanim zacząłem pracować na stadionie, od czterech lat siedziałem już za mikrofonem Radia Manhattan. Miałem więc doświadczenie, chociaż to inna praca. W radiu nie widzę słuchaczy, na stadionie mam przed sobą kilka tysięcy kibiców, którzy żywiołowo reagują. Teraz jak wiesz jestem dziennikarzem sportowym w TV Toya więc piłką nożną i Widzewem cały czas się interesuję. Najważniejsze jednak to uczyć się na własnych błędach.

Największa wpadka?

- Były oczywiście takie. Zaczynałem z wysokiego pułapu, kiedy Widzew zdobywał mistrzostwa Polski. To była świetna zabawa. Gorzej, kiedy drużynie nie idzie, a kibice rywalizujących drużyn za sobą nie przepadają. Ta najpoważniejsza wpadka zdarzyła mi się przed laty podczas meczu z Odrą Wodzisław. Z perspektywy czasu widzę, że zachowałem się wtedy mało profesjonalnie. Ale wyciągnąłem wnioski. Ważne jest też to, że zawsze mogłem liczyć na wsparcie ludzi pracujących w Widzewie i oczywiście kibiców.

Największe marzenie najlepszego spikera w Polsce?

- Prowadzić mecz na pięknym, nowoczesnym, europejskim stadionie, gdy nasza drużyna przy wspaniałym dopingu kibiców wygrywa ważny mecz.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.