GKS Bełchatów przegrał w Zabrzu

Giekaesiacy zagrali wczoraj z Górnikiem poprawnie, ale nie dość, że nie stwarzali sobie bramkowych sytuacji, to jeszcze mają w swojej drużynie niepohamowanego Mariusza Ujka, który znów osłabił drużynę.

Bełchatowianie dobrze rozpoczęli wczorajszy mecz w Zabrzu. Od początku bardzo wysoko ustawieni byli obrońcy zwłaszcza boczni, w pressing już na połowie rywali zaangażowani byli też pomocnicy. Do tego giekaesiacy umiejętnie utrzymywali się przy piłce pomijając proste sposoby na pozbywanie się jej z własnej połowy, kiedy czasem wybijali futbolówkę na ślepo. Ale nawet po jej stracie szybko odzyskiwali piłkę na połowie górników.

No tak, ale z tej niewątpliwej przewagi wynikały głównie rzuty rożne, po których nie było większego zagrożenia dla Borisa Peskovicia. Bramkowe sytuacje to mocny strzał z dystansu Patryka Rachwała z dziewiątej minuty i prostopadłe podanie tego pomocnika dziesięć minut później do Mariusza Ujka, po którym sędzia dopatrzył się spalonego, którego nie było. Napastnik gości wychodził w tej sytuacji już sam na sam z bramkarzem gospodarzy.

Więcej klarownych akcji gości w pierwszej części meczu nie było, bo w ekipie GKS wyraźnie brakowało typowych graczy ataku. Ujek, który spełniał rolę jedynego napastnika w zespole robił, co mógł, ale często brakowało mu partnera. Tym bardziej że wśród dobrze zbudowanych obrońców gospodarzy niscy Tomasz Wróbel i Łukasz Garguła ginęli.

Po półgodzinie aktywna gra bełchatowian zaczęła przynosić... niekorzystne efekty. Goście tracili siły i zabrzanie coraz częściej podchodzili pod pole karne Łukasza Sapeli. I stało się. W 38 min po rzucie wolnym z okolic prawego narożnika pola karnego GKS dośrodkowywał Jerzy Brzęczek, najwyżej w polu karnym wyskoczył do piłki Tomasz Zahorski i sprytnie strzelił w długi róg bramki. Od tego momentu przewaga Górnika jeszcze wzrosła, na szczęście do przerwy gospodarze nie zdołali strzelić drugiego gola.

Orest Lenczyk wierzył, że jego taktyka przyniesie jeszcze efekty w drugiej połowie, przed którą nie zrobił żadnej zmiany. Ale jego plany szybko rozwiał Ujek. Trzy minuty po wznowieniu gry dostał żółtą kartkę, a za kilka cierpkich słów w stronę sędziego Marcina Szulca, komentujących tę decyzję, został wyrzucony z boiska. Przez kolejnych dziesięć minut bełchatowianie nie bardzo potrafili się otrząsnąć z tej decyzji sędziego. Grali nerwowo, faulując rywali, zdarzały im się proste błędy. Na szczęście bez konsekwencji, choć w 63 min po prostopadłym podaniu Piotra Madejskiego sam na sam z Sapelą znalazł się Brzęczek, ale z ostrego kąta przestrzelił.

Bełchatowianie próbowali wrócić do swojego stylu gry, czyli długiego utrzymywania się przy piłce, ale nie wychodziło im to już tak dobrze, jak w pierwszych 30 minutach meczu. Po prostu gościom coraz bardziej brakowało sił. Giekaesiacy za mało też próbowali strzałów z dystansu, jak choćby ten z 65 min Tomasza Jarzębowskiego, po którym Pesković z trudem wybił piłkę na rzut rożny. A warto było strzelać, bo murawa była tego dnia mokra i piłka nabierała na niej poślizgu.

Mimo że goście przegrywali, trener Lenczyk długo też nie decydował się na wprowadzenie napastnika, który mógłby zastąpić Ujka. Dopiero w 73 min wszedł na boisko Dawid Nowak. Bełchatowianie zaczęli się też wtedy bardzo śpieszyć, żeby odrobić straty, ale ich gra stawała się przez to bardzo niedokładna. Zdecydowanie więcej korzyści z tego pośpiechu mieli gospodarze i wykorzystali to bardzo szybko. W 75 min Zahorski po podaniu Brzęczka ograł Dariusza Pietrasiaka, a potem mimo asysty Rafała Grodzickiego strzelił drugiego gola dla swojej drużyny.

I to był w zasadzie koniec meczu dla bełchatowian, którzy przez ostatni kwadrans nie potrafili przeprowadzić już żadnej klarownej sytuacji. Bliżsi podwyższenia wyniku byli zabrzanie po strzałach Dawida Jarki czy kolejnych próbach Zahorskiego.

Górnik Zabrze - PGE GKS Bełchatów 2:0 (1:0)

Gole: Zahorski 2 (38. po podaniu z rzutu wolnego Brzęczka i 75. po indywidualnej akcji)

Górnik: Pesković - Pawelec, Hajto, Smirnovs Ż, Papeckys - Gołoś, Brzęczek, Gierczak Ż (74. Pazdan), Madejski - Jarka (82. Moskal), Zahorski (87. Malinowski)

PGE GKS: Sapela - Kowalczyk, Grodzicki (83. Costly), Pietrasiak, Popek - Wróbel, Rachwał, Strąk (73. Nowak), Jarzębowski, Garguła - Ujek Ż, CZ

Sędziował Marcin Szulc z Warszawy

Widzów 12 tys.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.