Darius Maskoliunas kontra Prokom

- Prokom jest mocny. Nazwiska robią wrażenie, choć niektórzy z tych koszykarzy najlepsze lata mają już za sobą - mówi ?Gazecie? Darius Maskoliunas, drugi trener Żalgirisu Kowno, była gwiazda Prokomu. Jego drużyna zmierzy się w środę z mistrzem Polski w Eurolidze (godz. 19.15, transmisja w Canal+)

Prokom po raz pierwszy zagra w Eurolidze z Żalgirisem, a dla niektórych graczy i trenerów będzie to wyjątkowy mecz. Skrzydłowy Prokomu Tomas Masiulis grał w Żalgirisie w latach 1995-2002, zdobył z tym zespołem cztery mistrzostwa Litwy, wygrał Puchar Saporty i przede wszystkim był mistrzem Euroligi w 1999 r. Tomas Pacesas, który jest teraz w Prokomie drugim trenerem, urodził się w Kownie, choć w Żalgirisie nigdy nie grał. Obrońca Prokomu Donatas Slanina grał w Żalgirisie w latach 1999-2002, zdobył z tym zespołem mistrzostwo Litwy. Ale postacią, która najbardziej łączy oba kluby, jest Maskoliunas. Litwin grał w Żalgirisie w latach 1993-99, a kolejne sześć lat (z krótką przerwą na grę w Grecji) spędził w Sopocie. Był ulubieńcem wielu kibiców. Teraz wrócił do Kowna, gdzie pracuje jako asystent trenera Rimantasa Grigasa. I nie może się doczekać meczu z Prokomem.

Mimo licznych powiązań, na parkiecie nie będzie sentymentów. Oba zespoły przegrały pierwsze mecze - Prokom u siebie z CSKA Moskwa 69:88, a Żalgiris na wyjeździe z VidiVici Bolonia 75:81. Litwini mają w tym sezonie kilka gwiazd, m.in. Marcusa Browna, Tanokę Bearda, Eureljusa Żukauskasa, Marko Popovicia, Gorana Juraka czy De Juana Collinsa. W Bolonii najlepsi byli jednak Litwini - Paulius Jankunas i Jonas Maciulis oraz Collins. W sumie rzucili 38 pkt, ponad połowę dla swojego zespołu. Prokom zagra w Kownie w najsilniejszym składzie. Z badań w USA wrócił już Dajuan Wagner, który opuścił ostatni mecz ligowy ze Śląskiem Wrocław.

Mówi Darius Maskoliunas

To nie będzie wielki mecz

Grzegorz Kubicki: Szykuje się wielki mecz! Poprowadzi pan Żalgiris przeciwko Prokomowi, w którym grał pan blisko sześć lat.

Darius Maskoliunas: Jaki wielki mecz? Wielki to jest mecz finałowy, a nasze spotkanie z Prokomem to normalna rywalizacja w grupie. Zwykły mecz. No dobra... Będzie on dla mnie wyjątkowy, wiadomo, jak dużo wiąże mnie z Sopotem, ale na pewno nie możemy mówić, że będzie to wielkie spotkanie.

To kto będzie lepszy w tym zwykłym meczu?

- Nie wiem, kto wygra, ale nie da się ukryć, że przegrany będzie w trudnej sytuacji. Co prawda to dopiero druga kolejka, ale w naszej grupie, najtrudniejszej ze wszystkich, początek rywalizacji z bilansem 0-2 sprawy nie ułatwi. Zwłaszcza że kolejne mecze znów będą trudne - Prokom zagra przecież z Tau, a my na wyjeździe z Montepaschi. Odrobienie start z początku rozgrywek będzie w tej grupie niezwykle trudne.

Jak pan oceni nowy zespół Prokomu?

- Jest mocny i dobrze zbudowany. Nazwiska robią wrażenie, choć niektórzy z tych koszykarzy najlepsze lata mają już za sobą. Best czy Wołkowyski to nadal znakomici gracze, choć już nie tak mocni, jak przed kilkoma laty. Trzeba też pamiętać, że nazwiska nie grają. My przekonaliśmy się o tym przed rokiem...

Też mieliście gwiazdy w składzie, ale w Eurolidze nie wyszliście nawet z grupy.

- A jakie gwiazdy mieliśmy?

Marko Popović, Tanoka Beard czy Hanno Mottola...

- To nie są żadne gwiazdy! Gwiazdami w Europie są Jasikevicius, Papaloukas czy Siskauskas. Gracze, których wymieniłeś, to po prostu nieźli zawodnicy. Poza tym w Kownie budujemy zespół zupełnie inaczej niż w Sopocie. Niby potencjał jest podobny, ale my mamy dużo mniejsze możliwości finansowe. W Prokomie jest hojny sponsor, a trenerzy biorą tych zawodników, których potrzebują. Nie patrzą na cenę. My mamy ograniczone możliwości. Pozyskaliśmy np. Browna czy Żukauskasa, czyli zawodników o dobrych nazwiskach, ale oni nie byli drodzy, bo pierwszy z nich przez rok nie grał w koszykówkę, a drugi nawet przez dwa lata.

Dlaczego przegraliście pierwszy mecz w Bolonii?

- Zawaliliśmy końcówkę. Słabo wracaliśmy do obrony, nie wpadały nam łatwe rzuty, w całym meczu mieliśmy aż 21 start. Porażka nas zabolała, bo ten mecz powinniśmy wygrać. Niektórzy mówili, że słabsza końcówka wynikała z naszej ostatniej podróży do USA, gdzie graliśmy sparingi z drużynami z NBA, ale to nieprawda.

Prokom chce w tym sezonie awansować do Top 8 Euroligi. A jakie są wasze cele?

- Musimy zagrać dużo lepiej niż w poprzednim sezonie, kiedy mimo nie najgorszego składu, wygraliśmy zaledwie dwa mecze w Eurolidze. Jeśli teraz uda nam się awansować do najlepszej szesnastki, będziemy zadowoleni.

Utrzymuje Pan jeszcze kontakt z ludźmi z Sopotu?

- Pewnie. Ostatnio widziałem się z drużyną Prokomu na turnieju w Sankt Petersburgu, w trakcie sezonu dzwonię do Mirka Cygana, Tomasa Masiulisa, Tomasa Pacesasa czy nowego trenera Aleksandara Kosauskasa.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.