Pierwsza próba sił na korzyść Cracovii

Po dwóch rundach Polskiej Ligi Hokejowej najlepiej z małopolskich drużyn spisuje się Cracovia, który jest wiceliderem rozgrywek. Na razie zawodzi dopiero piąty w tabeli mistrz Polski Wojas Podhale Nowy Targ.

Chociaż rozegrano już 18. kolejek spotkań, dla zespołów walczących o mistrzostwo Polski to dopiero próba sił. Pierwsze rozstrzygnięcia w Polskiej Lidze Hokejowej poznamy 6 stycznia, kiedy zakończy się pierwszy etap rozgrywek. Stawka podzieli się wtedy na dwie grupy.

Cracovia na plus

Krakowianie na początku sezonu prezentowali się świetnie, zwłaszcza przed własną publicznością, kiedy wygrali sześć kolejnych spotkań. Passę zwycięstw przerwał prowadzący w tabeli GKS Tychy. Później przyszła niespodziewana porażka z Polonią Bytom i zaczęło się mówić o małym kryzysie. Trener Rudolf Rohaczek tłumaczył słabszą formę swojego zespołu nieskutecznością. - Jak można wygrać mecz, skoro przy 60 oddanych strzałach, tylko dwukrotnie trafia się do siatki - grzmiał Rohaczek po przegranej z Polonią.

Szwankowała też gra w obronie, kiedy kontuzji doznali Jarosław Kuc i Jarosław Kłys, ale Rohaczek konsekwentnie stawiał na Tomasza Landowskiego, Mariusz Dulębę, Patryka Noworytę czy Alesza Czernego. - Nie mam wyjścia, sezon jest długi. Muszę ogrywać wszystkich zawodników - wyjaśniał Rohaczek.

Po kilku meczach zespół wrócił do wysokiej formy. Kredyt zaufania zaczęli w końcu spłacać napastnicy z zagranicy. Czesi Roman Hlouch i Marek Badzo oraz Rosjanin Dimitrij Spirin z powodzeniem zastępują na lodzie braci Laszkiewiczów czy Damiana Słabonia. - Cieszę się, że poziom w zespole się wyrównuje. Teraz już mogę liczyć na trzy mocne piątki. Duże postępy zrobili obcokrajowcy, ale bardzo dobrze zaczyna też wyglądać gra w defensywie - cieszy się Rohaczek.

Trener Cracovii widzi jednak jeszcze mankamenty w grze swojego zespołu. - Gramy czasami nierówno. Chciałbym, by poziom był taki, jaki zaprezentowaliśmy w wygranym meczu z Podhalem [7:2 - przyp. red.] - uważa czeski szkoleniowiec.

Dzisiaj krakowianie podejmują (o godz. 18.) Naprzód Janów, a w niedzielę wyjeżdżają do Sanoka, by szukać rewanżu za porażkę 2:5 w pierwszej rundzie spotkań.

Podhale na minus

Jeszcze przed początkiem sezonu forma mistrzów Polski była dużą niewidomą. Nowotarżanie zostali ukarani już w pierwszej kolejce, kiedy przegrali z Polonią Bytom. Hokeiści Podhala dobre mecze przeplatają z bardzo słabymi. Potrafili w znakomitym stylu pokonać Cracovię i GKS, ale brak konsekwencji kosztował ich porażki z Zagłębiem Sosnowiec czy z Naprzodem Janów. Mistrzowie Polski w 17 meczach stracili aż 58 bramek.

W Pucharze Kontynentalnym podopieczni Wiktora Pysza wygrali z mistrzem Kazachstanu, ale szanse awansu stracili w spotkaniu z Junostem Mińsk. - Zawodnikom brakuje samodyscypliny i koncentracji w kluczowych momentach. Potwierdziły to mecze w Pucharze Kontynentalnym, ale i spotkania ligowe - uważa Andrzej Podgórski, prezes Podhala.

Trener Pysz słabą postawę swoich podopiecznych tłumaczy zmęczeniem. - Graliśmy trzy, cztery razy w tygodniu. Nie było czasu na regenerację sił. Na początku listopada będzie przerwa w rozgrywkach na kadrę, ale ośmiu zawodników dostało powołania. Nie będę miał więc całego zespołu, by przetrenować pewne elementy - narzeka szkoleniowiec Podhala.

Dzisiaj nowotarżanie zmierzą się w Bytomiu z Polonią, a w niedzielę w meczu na szczycie podejmą GKS Tychy.

Unia najsłabsza

Zgodnie z oczekiwaniami po dwóch rundach spotkań oświęcimianie zamykają ligową tabelę z zaledwie sześcioma punktami. - Już przed sezonem zakładaliśmy, że każde miejsce poza ostatnim będzie dobre. Jeśli Cracovia czy Podhale straciłyby 14 zawodników, też mieliby kłopoty z wygrywaniem. Zaufaliśmy trenerowi Doleżalikowi i wierzymy, że będzie w stanie utrzymać tę młodą drużynę w ekstralidze - twierdzi Adam Urbańczyk, prezes Unii.

Oświęcimianie wyjeżdżają dzisiaj do Gdańska na mecz ze Stoczniowcem, a w niedzielę podejmą Zagłębie Sosnowiec.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.