- Widzew Łódź.
- Na pewno mam sentyment do tego klubu. Urodziłem się w Wodzisławiu, tam zaczynałem poważną przygodę z piłką, osiągnąłem wysoką formę sportową. Mieliśmy w Odrze superdrużynę, panowała wyśmienita atmosfera, tak więc wspominam ten klub bardzo miło. Ale jednak od małego kibicowałem Widzewowi. Łodzianie pod wodzą Franciszka Smudy awansowali wtedy do Ligi Mistrzów.
- Jak jadę w odwiedziny do domu, to raczej do rodziców. W tym roku na stadion do Wodzisławia nie zajeżdżałem w ogóle, ale w Odrze mam wciąż wielu znajomych. Zawsze na pierwszym miejscu wymienić muszę Edwarda Sochę, który był dla mnie drugim ojcem, zawsze mi we wszystkim pomagał.
- Teraz już nie musi.
- Na pewno nie potoczyła się tak, jakbym sobie tego życzył. Nie żałuję jednak tego, że w wieku 21 lat trafiłem do Krakowa. Wiedziałem, że grają tam lepsi zawodnicy ode mnie. Cieszę się, że miałem okazję trenować z takimi piłkarzami jak Mirek Szymkowiak, Maciek Żurawski, Tomek Frankowski. Mogłem się od nich dużo nauczyć i mam nadzieję, że w przyszłości z tego skorzystam, udowodnię, iż ten rok w Wiśle nie był stracony. Ja cieszę się z tego, że tam byłem. Niestety, później w Koronie Kielce zostałem odstawiony od gry przez trenera Ryszarda Wieczorka, poprzedniej rundy w Górniku Łęczna też do udanych nie zaliczę. Teraz jestem w Jagiellonii i mam nadzieję, że uda mi się odwrócić złą kartę.
- Nawet dobrze, jakoś to idzie. Cieszę się, że złapałem formę na początku sezonu. Szkoda, że przytrafiła się następnie kontuzja, ale w piątek zagrałem już z Zagłębiem Lubin [0:0 - red.]. Na pewno mogę grać lepiej niż w tym meczu.
- Trzy tygodnie jednak nie grałem spotkań i tego zabrakło, to spowodowało, że z Zagłębiem zagrałem trochę słabiej. We wtorek z Widzewem w Pucharze Ekstraklasy [3:1 - red.] było już dużo lepiej. Teraz liczę na to, że w Wodzisławiu Śląskim będzie bardzo dobrze.
- Czułem, że z Zagłębiem nie zagrałem dobrze i chciałem się odbudować. Ponadto zagrałem tym razem na innej pozycji niż z Zagłębiem, gdzie wystąpiłem obok Jacka Markiewicza przed obrońcami. Z Widzewem byłem ustawiony tuż za napastnikiem i tak wolę.
- Bartek Niedziela, Jacek Falkowski naprawdę prezentują się coraz lepiej. Początkowo brakowało im ogrania nie tylko w lidze, ale nawet w takich pucharach. Teraz z meczu na mecz zyskują przede wszystkim doświadczenie i powoli powinni udowadniać swoje umiejętności na boisku. Widać, że mogą w takich meczach jak ten pucharowy. Cieszę się z tego, bo to przyniesie drużynie same korzyści.
- Myślę, że nie. Wcześniej trener naprawdę nie miał aż tylu powodów do bólu głowy związanego z wyborem składu. Choćby dlatego, że we wtorek bardzo dobrze zaprezentowali się na bokach pomocy Bartek Niedziela i Mariusz Dzienis, a przecież z Zagłębiem Lubin na tych pozycjach mieliśmy kłopoty. Teraz trener musi się sporo namyśleć na kogo postawić w Wodzisławiu.
- Wygranej z Ruchem Chorzów można było się spodziewać, ale zwycięstwa na Łazienkowskiej chyba nikt nie był w stanie przewidzieć. Legia grała w tym sezonie bardzo dobrze, tym bardziej dziwi jej porażka u siebie. Jestem zaskoczony, ale cieszę się, kiedy Odra wygrywa z takim rywalem, bo mam sentyment do tego klubu. W sobotę liczę jednak, że to Jagiellonia zdobędzie trzy punkty.
- Czasem po takim meczu, jak wygra się z lepszym od siebie, można być zbyt pewnym swoich umiejętności. Przez rozluźnienie można też trochę odpuścić kolejne spotkanie. Tak czy owak walczymy o zwycięstwo.
- No właśnie, ale myślimy o zwycięstwie.
- Odra ma bardziej wyrównaną kadrę i lepszych zawodników, przede wszystkim bardziej ogranych w lidze. My mamy z kolei dobrych, młodych, ambitnych chłopaków, którzy są w formie. Wierzę, że jeśli zagramy w Wodzisławiu z odpowiednią determinacją, maksymalnym zaangażowaniem, wygramy.
- Osobiście nie miałem okazji, bo przez kontuzję nie byłem w kadrze w niektórych ostatnich meczach. Widziałem go tylko, jak usiadł na naszej ławce w Bełchatowie i to wszystko.
- Tak, ale w I lidze nikt przed nikim nie ma tajemnic, w telewizji można obejrzeć wszystkie mecze. Nasz trener na pewno też dobrze zna Odrę.